Chyba nic tak mocno nie pobudza Rafała Trzaskowskiego w tej kampanii wyborczej, jak wygrażanie stacji TVP Info, którą kandydat Platformy Obywatelskiej obiecuje zlikwidować. Przypomnę, że była to jego jedna z pierwszych obietnic, o której dowiedzieliśmy się na drugi dzień po tym, jak oficjalnie został zaprezentowany jako kandydat KO, zastępując Małgorzatę Kidawę-Błońską. Swoje stanowisko w tej sprawie ze zdwojoną mocą potwierdził wczoraj podczas konferencji prasowej w Lesznie.
Szklanka „Soku z Buraka” dla każdego
Co ciekawe, Trzaskowski o stacji z Woronicza mówił w odpowiedzi na pytanie niejakiego Grzegorza Jakubowskiego, który miał reprezentować „Najwyższy czas”, ale jak już wszyscy wiemy, reprezentuje Urząd Dzielnicy Żoliborz. Trzaskowski obiecał, że „będzie robił wszystko, żeby TVP Info zostało zlikwidowane”, a na koniec obwinił stację o podgrzewanie nastrojów. Cóż, do tego co dzieje się na Woronicza można mieć wiele zastrzeżeń, ale jedno trzeba przyznać, wszelkie zarzuty kierowane w stronę TVP Info, śmiesznie brzmią w ustach kogoś, kto nigdy nie odciął się od hejterskiego „Soku z Buraka”. Trudno mi uwierzyć w szczerą chęć budowania przez Trzaskowskiego narodowej wspólnoty, gdy wciąż słyszymy o „Soku”, który wybija w okolicach warszawskiego ratusza.
Zarówno sam Trzaskowski, a wcześniej Kidawa-Błońska, kilkukrotnie byli pytani o ten hejterski profil. Oboje udawali, że nie wiedzą o co chodzi. I trudno się dziwić. Po tym, co ujawnili w tygodniku „Sieci” Marcin Wikło i Marek Pyza, Trzaskowskiemu pozostało udawać, że nie wie o co chodzi lub bezczelnie tłumaczyć, że w sieci widział o wiele gorsze rzeczy. Nigdy jednak nie usłyszeliśmy, aby prezydent Warszawy odcinał się od „SzB”, a wydaje mi się, że chcąc walczyć z hejtem i nienawiścią, należy najpierw uporządkować własne podwórko.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Puste obietnice dla naiwnych
W jednym z ostatnich felietonów pisałem, że nie wierzę politykom, gdy mówią o chęci budowy narodowej wspólnoty. W tych wyborach to hasło pojawiało się szczególnie często za sprawą Szymona Hołowni. To jest po prostu niemożliwe. Wystarczy spojrzeć na reakcję lewicy na umizgi Trzaskowskiego i polityków Platformy wobec wyborców Konfederacji. Czysta nienawiść. Tym śmieszniej wygląda kandydat, który przekonuje, że właśnie to będzie robił, a w internecie wspiera go „Sok z Buraka”, od którego ten nigdy się nie odciął.
Trzaskowski był w Końskich?
Ponadto, myli się ten, kto mówi, że Trzaskowskiego w Końskich nie było. Był, no może nie we własnej osobie, ale byli tam wspierający go zadymiarze, którzy opinii publicznej w Polsce znani są jako „mieszkańcy Pucka”. Co tam robili, skoro ich kandydat był w Lesznie? Przyjechali prowokować i szukać zaczepki. Od nich też nigdy nikt z Platformy Obywatelskiej się nie odciął.
Warto tu postawić pytanie, co będzie z tymi ludźmi, gdy Trzaskowski wygra wybory prezydenckie? Czy razem ze Sławomirem Nitrasem wylądowaliby z Kancelarii Prezydenta? Podobną ścieżkę kariery ma przecież za sobą Mariusz Kozak-Zagozda, który ostatecznie wylądował na ciepłej posadce w warszawskim ratuszu. To wcale nie jest niemożliwe. Trzaskowski obiecał przecież Hołowni, że w jego kancelarii znajdzie się miejsce dla wielu „fachowców” i „ekspertów” niezwiązanych z partiami politycznymi. Ja mu wierzę, a że mogą to być właśnie tacy ludzie, jak Kozak-Zagozda? To już inna kwestia.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/508215-szklanka-szb-dla-kazdegoto-wymarzona-polska-kandydata-po