Skoro państwo Trzaskowscy malują obraz kandydata na prezydenta Polski jako osoby bez stosownych kwalifikacji, nie ma powodu im nie wierzyć.
Najciekawsze, a czasem nawet sensacyjne rzeczy o tym, jak mogłaby wyglądać prezydentura Rafała Trzaskowskiego ujawnia sam kandydat Platformy Obywatelskiej. Szczerość jest w cenie i warto się zająć tymi autodemaskacjami. A najważniejsza jest taka, że poważną osobą w rodzinie Trzaskowskich to jest żona Małgorzata, a nie sam kandydat. Z jej perspektywy i z odbioru tego przez samego prezydenta Warszawy, jest on przerośniętym dzieciakiem, którego trzeba pilnować i raz za razem sprowadzać na ziemię.
Rafał Trzaskowski często podkreśla, że jego żona jest Ślązaczką, wychowała się w tradycyjnej śląskiej rodzinie, więc jest solidna, odpowiedzialna i dobrze zorganizowana. Nie to, co on, bujający w obłokach, którego nieustannie trzeba przywoływać do porządku. Żona trzyma rękę na domowej kasie, organizuje rodzinne życie, wszystko planuje, a potem egzekwuje. Nawet douczając własne dzieci Trzaskowscy podzielili się tak, że Małgorzata odpowiada za przedmioty ścisłe i biologię, zaś Rafał za humanistyczne. Mówiąc wprost, spodnie to nosi w rodzinie i domu Trzaskowskich Małgorzata, a nie Rafał.
Jest w tej rzewnej i poniekąd ujmującej historii, czyli w tej beczce miodu jednak całkiem spora łyżka dziegciu. Przecież to nie Małgorzata Trzaskowska kandyduje na prezydenta, lecz Rafał. I to nie ona będzie podejmowała najważniejsze decyzje, np. jako zwierzchnik sił zbrojnych, lecz Rafał. A on nawet nie będzie mógł skorzystać z jej rady, bo nie ona będzie dopuszczona do wszystkich tajnych i klauzulowanych informacji, ale on. Prezydentem nie da się tak kierować jak mężem, nawet zakładając, że Małgorzata mogłaby zniwelować niedostatki, niedobory i mankamenty Rafała.
Z rozmów z Małgorzatą i Rafałem Trzaskowskimi w różnych mediach wynika, że kandydat na prezydenta właściwie z niczym by sobie nie poradził, gdyby nie żona. Specjalny status Małgorzaty wpływa w gruncie rzeczy na wszystko, co Rafał robi. Ale poza jej kontrolą i powiedzmy monitoringiem kandydat na prezydenta Polski pozostaje dzieckiem we mgle. I to widać. Przecież dla samego (niekontrolowanego) Rafała Trzaskowskiego nie jest żadnym problemem zmiana zdania o 180 stopni. Raz deklaruje, że coś zrobi, by za chwilę obwieścić, że jednak nie zrobi: „Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi”. Raz jest tak, a raz siak. I sam zainteresowany nie ma z tym żadnych problemów. Taki to już jego urok.
Rozmowy z Trzaskowskimi dowodzą, że lekkość, z jaką Rafał podchodzi do różnych spraw, w tym do własnych deklaracji, obietnic i przyrzeczeń, wynika także z tego, że wychował się w artystycznym domu, w kręgu ludzi sztuki. A sztuka to sztuka, żadna tam uporządkowana orka. Jak jest natchnienie czy wena, to jest produkt. A jak się wena zmieni, to zmieni się i dzieło. Pracę można całkiem porzucić albo 20 razy ją zaczynać od nowa, przerabiać i eksperymentować. I tak właściwie wygląda cała publiczna oraz zawodowa działalność Rafała Trzaskowskiego.
Jestem z artystycznego domu, mam kumpli artystów, podchodzę do życia i spraw publicznych jak artysta i co mi zrobicie – to credo Rafała Trzaskowskiego. W domu równoważy to stojąca obiema stopami na ziemi żona Ślązaczka, w urzędzie nie ma kto tego robić. Pewnie dlatego wpływ żony w publicznych działaniach Rafała Trzaskowskiego jest słabo widoczny. Wtedy może on być sobą, czyli może robić tak lub siak, na wprost i na opak, dziś albo za rok, albo wcale. A jeszcze szczerze się zdziwi, że można wymagać stałości poglądów, odpowiedzialności oraz konsekwencji. Po co, skoro urzęduje się tak, jak akurat wyjdzie, jaki w danej chwili ma się nastrój.
Na drugim biegunie jest Andrzej Duda, wychowany w tradycyjnej rodzinie, w dodatku podwójnie profesorskiej. I rodzice obecnego prezydenta to nie artyści, lecz profesorowie nauk technicznych, gdzie wszystko jest poukładane i musi logicznie wynikać ze wszystkiego. Tu dane słowo jest poważnym zobowiązaniem. Wszystko ma moralne konsekwencje, które nie są żadną ekwilibrystyką. Tu także na pierwszym planie jest odpowiedzialność i powaga.
Gdyby kwalifikacje prezydenckie Rafała Trzaskowskiego oceniać po tym, co mówi on sam i co mówi jego żona, po tym, co robił jako wysoki urzędnik państwowy oraz jako prezydent Warszawy, to na prezydenta Polski nie nadaje się kompletnie. Nawet w rodzinie nie funkcjonuje dobrze bez nadzoru i swego rodzaju mecenatu żony. A skoro taki obraz kandydata na prezydenta Polski malują sami państwo Trzaskowscy, nie ma powodu im nie wierzyć. I faktycznie Rafał Trzaskowski nie nadaje się na najwyższy urząd w Polsce. Na prezydenta Warszawy też się zresztą nie nadaje.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/508125-w-opinii-trzaskowskiego-to-zona-nadaje-sie-na-prezydenta
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.