Naprawdę trudno o większe kuriozum. Rafał Trzaskowski tak silnie przestraszył się starcia z prezydentem Andrzejem Dudą, że zwołał własną imprezę 400 kilometrów dalej, byle tylko zyskać alibi na nieobecność. Swoją konferencję prasową transmitowaną karnie przez TVN24 nazwał zresztą niezwykle trafnie: ARENĄ. Wyszedł całkiem niezły cyrk. Pytania zadane przez obywateli w Końskich pozostały bez odpowiedzi kandydata KO. Kolejny raz udowodnił, że wymówienie nazwy swojej partii jest dla polityków Platformy szczytem zaangażowania w obywatelskość.
CZYTAJ WIĘCEJ: RELACJA. Nowatorska debata w Końskich! Prezydent Duda odpowiada na pytania mieszkańców. Zabrakło Rafała Trzaskowskiego
Debata prezydencka przed II turą za nami. Transmitowały ją Telewizja Polska i Polsat. Szkoda tylko, że nie stawił się na nią Rafał Trzaskowski. Padło sporo ważnych pytań zadanych przez Polaków. Nowa formuła politycznego starcia najwyraźniej nie przypadła do gustu kandydatowi Platformy Obywatelskiej. Rzadko odpowiada na pytania dziennikarzy, a co dopiero zwykłych obywateli. Jego partia nie przywykła zresztą do słuchania głosu ludu. Rzadko zwracała uwagę na potrzeby i prośby, nawet gdy składane były w Sejmie w milionach egzemplarzy. Pewnie dlatego Rafał Trzaskowski wspiął się na wyżyny kreatywności kampanijnej i zorganizował własną debatę z udziałem tylko dziennikarzy tylko tych redakcji, które zaprosił jego sztab. Wybitne!
Dla prezydenta Dudy spotkania w terenie to codzienność. Utrzymał tę formę częstego kontaktu z rodakami przez cały czas trwania swojej prezydentury. Podczas pandemii co tydzień odpowiadał na pytania internautów w transmisjach. Nie ma dla niego pytań zbyt trudnych pytań ani sytuacji, których musiałby się bać. Zupełnie inaczej jest z Rafałem Trzaskowskim. Powoli wychodzi do ludzi, ale tylko w bezpieczny teren obstawiony partyjnym aktywem. Potrzeby warszawiaków także spotykają się z odzewem stołecznego ratusza i nie widać, by prezydent miasta był nimi w jakikolwiek sposób zainteresowany. Nie dziwi więc obawa przed konfrontacją. Zwłaszcza, gdy miałby się udać do takiej miejscowości jak Końskie, gdzie Andrzej Duda wygrał zdecydowaną większością głosów.
Rafał Trzaskowski nie ma zamiaru zniżać się do poziomu polemiki czy tłumaczenia się z własnych dokonań. Najlepiej czuje się, gdy atakuje, obraża, szydzi i wyśmiewa. Wtedy czuje się silny. Jego kampania napędzana jest więc wyłącznie hejtem. Z coraz bardziej nerwowych wypowiedzi Rafała Trzaskowskiego przebijają dwie główne treści: „ma dość” i zalewa go krew. Nie szuka dyplomatycznych sposobów punktowania swojego politycznego przeciwnika. Jak zapowiedział, tak czyni: bije się. Histeryczna bijatyka staje się coraz bardziej odrażająca.
Dlaczego Rafał Trzaskowski uciekł od debaty w Końskich? Dlaczego tak boi się konfrontacji? Dlaczego tak panicznie odcina się od swojej przeszłości, zaprzecza własnym słowom i wypiera się składanych deklaracji? Bo w tej kreacji sztabowych specjalistów nie ma nic, prócz picu. To krótkoterminowy produkt wyborczy. Nie wolno narażać go na konfrontacje i starcia, bo przecież już teraz „ma dość”. Tyle, że demokratyczna większość Polaków też ma czegoś dość: 8-letniej działalności politycznej jego formacji. I dlatego w kolejnych wyborach wygrywa Prawo i Sprawiedliwość. Zamiast więc miotać hejtem, czas z pokorą wsłuchać się w głos wyborców, nie tylko swoich. Przyjść na spotkanie z mieszkańcami małych miast, o których opowiada się tyle obraźliwych rzeczy. Spojrzeć w oczy elektoratowi kontrkandydata i spróbować usłyszeć dlaczego popiera właśnie jego. Rafał Trzaskowski miał dzisiaj tę szansę. Wybrał własną ustawkę z dziennikarzami wybranych redakcji. Ten wieczór mówi o obu kandydatach naprawdę wszystko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/508063-trzaskowski-tak-bardzo-bal-sie-tego-starciaze-urzadzil-cyrk