Od kiedy Rafał Trzaskowski uśmiecha się do wyborców Krzysztofa Bosaka, których jeszcze niedawno nazywał faszystami, lewicy nie uśmiecha się oddawanie na niego głosu. Środowisko pisze listy. I nie wierzy już, że Trzaskowski będzie zabezpieczeniem przed pogorszeniem obecnego stanu i dalszymi represjami.
Elektorat czysto lewicowy został w tych wyborach prezydenckich zmarginalizowany. Nieco ponad 2 proc. poparcia dla Roberta Biedronia oba pozostałe w grze sztaby czytają jako nieistotne. Owszem, część elektoratu lewicowego mogła po prostu zagłosować na Rafała Trzaskowskiego z racji jego wcześniejszych ruchów i deklaracji z kampanii wyborczej do samorządu Warszawskiego. Część mogła odpłynąć także do Szymona Hołowni.
Dziś w kampanii wyborczej poparcie dla środowiska LGBT+ nie przynosi zysków. Sztab Rafała Trzaskowskiego to widzi, dlatego nieśmiało deklaruje poparcie dla związków partnerskich, ale bez poparcia dla adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Na większą część społeczeństwa działa sprzeciw wobec postulatów LGBT, więc prezydent stawia na rodzinę, podpisuje Kartę Rodziny i wpisuje do Konstytucji zakaz adopcji przez pary jednopłciowe. Tyle, że prezydent Andrzej Duda mówił to samo od lat. Rafał Trzaskowski zmienił zdanie ze względu na niski zysk polityczny.
Być może, jak pisze aktywista LGBT na łamach Krytyki Politycznej, część środowiska zagłosuje za mniejszym złem, czyli Rafałem Trzaskowskim w obawie przed tym, jakie jeszcze działania podejmie Andrzej Duda jako prezydent. Ale nie wierzy już Trzaskowskiemu.
Jeszcze do niedawna byłem przekonany do zagłosowania na Rafała Trzaskowskiego, mimo wszelkich różnic w poglądach. Moja motywacja była prosta i niezbyt wzniosła – był nią strach. Strach przed tym, co w tej chwili zdaje się planować Prawo i Sprawiedliwość. Przed Kartą Rodziny Andrzeja Dudy, jego zamiarami wprowadzenia prawa podobnego do rosyjskiej delegalizacji aktywizmu LGBT+ oraz policją wyłapującą dzieciaki za tańczenie z kolorowymi flagami pod pałacem. Wydawało mi się, że Rafał Trzaskowski, choć pewnie nie zmieni niczego na lepsze, będzie przynajmniej zabezpieczeniem przed pogorszeniem obecnego stanu i dalszymi represjami.
– pisze Robert Dąbrowski, aktywista LGBT+. Dziś deklaruje, że nie zagłosuje na Trzaskowskiego. W ogóle nie weźmie udziału w II turze wyborów. Dlaczego? Bo zaraz po ogłoszeniu wyniku I tury wyborów prezydenckich Rafał Trzaskowski skusił się na 1,3 mln głosów oddanych na Krzysztofa Bosaka. Zaczął opowiadać, że podziela poglądy gospodarcze Konfederacji, a nawet, że pójdzie na Marsz Niepodległości, którego wcześniej był zagorzałym przeciwnikiem, a jego uczestników nazywał faszystami. Chciał także delegalizacji ONR.
Przykro mi, ale w tej sytuacji nie mam już pewności, żeby rządy Trzaskowskiego i Platformy Obywatelskiej były dla nas, osób LGBT+, jakimkolwiek zabezpieczeniem
– dodał aktywista. Nie widzi też gwarancji, że dla Platformy Obywatelskiej jego prawa będą ważniejsze od zwycięstwa w wyborach.
Pewność, że środowisko LGBT+ i tak zagłosuje na Trzaskowskiego, bo obiecał im Kartę LGBT+ w Warszawie zaczyna topnieć. Także dlatego, że nawet postulaty z tej karty nie zostały w Warszawie zrealizowanie. A słynne 8 lat rządów PO-PSL także nie poprawiły sytuacji. Nie zagwarantowały środowisku praw, o które się ubiega. Choć samo mówi, że chce jedynie takich samych praw, jak każdy człowiek, w istocie nikt im tych praw nie odbiera. Chodzi o zmiany, które chce wynegocjować dodatkowo, czyli m.in. małżeństwa jednopłciowe i adopcję dzieci. Na to nie chce zgodzić się dziś, przynajmniej oficjalnie, żaden z kandydatów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/507953-srodowisko-lgbt-opuszczone-przez-trzaskowskiego