Opowieści z mchu i paproci wiceprzewodniczącego PO, kandydata tej partii w wyborach prezydenckich o „strachu” Andrzeja Dudy przed konfrontacją w debacie każdy, kto obserwuje medialne występy Trzaskowskiego i prezydenta Polski włoży tam, gdzie ich miejsce – między bajki.
Andrzej Duda, jako jedyny z urzędujących prezydentów, którzy ubiegali się o reelekcje, wystąpił w dwóch debatach przed pierwszą turą wyborów, mając przeciwko sobie 10 kontrkandydatów, mogących każdą z odpowiedzi na zadane pytania skonstruować tak, by była atakiem na najgroźniejszego przeciwnika. Choć ważne jest, jakie zadaje się pytanie, ważniejsze jest, jak się na nie odpowiada. Można mieć zastrzeżenia do jakości i wagi pytań przygotowanych przez TVP w obu tych debatach, oskarżać media publiczne o stronniczość, jednak poważny polityk w każdej sytuacji może, jeśli potrafi, wykorzystać niewygodne pytanie na swoją korzyść.
Jedynym sensownym wyjściem było przygotowanie debaty przed II turą wyborów przez trzy stacje telewizyjne, mające największy udział w rynku, a więc największą liczbę widzów, czyli TVP, TVN i Polsat. Ta ostatnia stacja taką propozycję do dwóch pozostałych wystosowała, dlaczego nie spotkała się z pozytywną odpowiedzią, nie wiemy.
Próba zorganizowania debaty dwóch kandydatów przez media komercyjne też spaliła na panewce, sztab Andrzeja Dudy wykazał się godną pochwały przenikliwością, bo wszystko wskazuje na to, że miała to być pułapka zastawiona na prezydenta w kontekście paskudnie rozegranej przez nieprzychylne mu media sprawy wniosku pokrzywdzonych ofiar o prawo łaski dla skazanego za pedofilię człowieka w postaci zniesienia zakazu zbliżania się do partnerki i ich córki, o co same kobiety wielokrotnie prosiły.
Propozycja zorganizowania debaty przez TVP, do czego zresztą w ramach swojej misji jest zobowiązana przez KRRiTV, została przez kandydata Trzaskowskiego odrzucona, bo będzie to „ustawka”. Nawet argument, iż pytania będą zadawać mieszkańcy Końskich nie potrafił przekonać, bo przecież w Końskich prezydent Duda wygrał w pierwszej turze i na pewno tylko głosujący na niego dostąpią zaszczytu zadania pytania głowie państwa, a przygotuje je zapewne red. Michał Adamczyk. Wszystko to oczywiście było okraszone pełnym zbiorem epitetów i zarzutów wobec nienawistnego medium, które trzeba zlikwidować, bo jest stronnicze, czyli nie gra razem z tymi mediami, które przemilczają „osiągnięcia” Rafała Trzaskowskiego w zarządzaniu stolicą Polski, nie wytykają radykalnej zmianę poglądów, wynikającej wyłącznie z cynicznych zabiegów o dodatkowe głosy i nie rozkładają na czynniki pierwsze tzw. programu kandydata, częściowo zerżniętego od innych startujących w I turze kandydatów, częściowo zawierającego postulaty dawno już realizowane przez Zjednoczona Prawicę (np. ulga podatkowa dla twórców). I do tego opublikowanego na dzień przed pierwszą turą wyborów, co jest ewenementem na skalę światową.
Zamiast okazać się mężczyzną i odważnym politykiem, przyjąć zaproszenie do debaty w Końskich nie tylko z prezydentem Dudą, ale także z Polakami, o których głosy Trzaskowski przecież zabiega, postanowił on zorganizować w tym samym czasie, lecz oczywiście w innym miejscu, konferencję prasową pod kryptonimem „Arena Prezydencka” dla przedstawicieli wybranych piętnastu stacji telewizyjnych, portali internetowych, tygodników i gazet. Dumnie oświadczył, że będzie odpowiadał na pytania dziennikarzy „od prawa do lewa”, choć zapewne w tym spectrum nie mieszczą się media lokalne, które na aż takie wyróżnienie nie zasługują, jak choćby Pero News, którego dziennikarz zapytał Trzaskowskiego w trakcie jego wiecu wyborczego o ścieki spływające Wisłą z Warszawy do Płocka. Odpowiedź kandydata pewnie wprawiła w osłupienie nie tylko rzeczonego dziennikarza:
I o tym właśnie są te wybory, o tym są te wybory, by nie były zadawane tego typu pytania(…)Pytania, które nie mają kompletnie nic wspólnego z rzeczywistością.
Jeżeli w czasie jutrzejszej konferencji prasowej w Lesznie kandydat Trzaskowski będzie odpowiadał w tym stylu, sukcesu nie wróżę, choć oczywiście może także chcieć rozbawić dziennikarzy i publiczność, tłumacząc różne niewygodne dla siebie zdarzenia takie, jak to z posłem Nitrasem, chamsko atakującym swojego kolegę z ław sejmowych, Sebastiana Kaletę. Zdaniem Trzaskowskiego Nitras chciał tylko uchronić Kaletę przed upadkiem ze schodów.
Po prezydencie stolicy, który zapomniał, że kiedyś był posłem; zapomniał, jak głosował w jednej dla najważniejszych dla społeczeństwa spraw (obniżenie wieku emerytalnego); wyrzucił do kosza swoje marzenie o tym, żeby być pierwszym prezydentem Warszawy, który udzieli ślubu parze homoseksualne, by stać się gorącym przeciwnikiem adopcji dzieci przez pary jednopłciowe, chociaż to jego zastępca w Ratuszu, Paweł Rabiej przedstawił scenariusz „związki partnerskie, potem małżeństwa jednopłciowe, potem adopcja dzieci” ; po prezydencie, który swój patronach z Parady Równości osób LGBT chętnie by teraz przeniósł na Marsz Niepodległości - w sferze werbalnej (choć obawiam się, że nie tylko) wszystkiego można się spodziewać.
Zaproszenie piętnastu redakcji, z pominięciem na przykład tak znaczących ogólnopolskich mediów jak „Wprost” czy „Dziennik Gazeta Prawna” to szkolny błąd sztabu Trzaskowskiego, choć pewnie myśleli, że wystosowanie zaproszeń adresowanych do konkretnych redakcji zamiast normalnej w takich przypadkach akredytacji z czegoś, co jest po prostu zwykłą konferencją prasową, uczyni „Arenę Prezydencką”. A szantaż wobec prezydenta Dudy, gdy wręcz nakazuje mu się stawienie w Lesznie, zamiast rozmowy z mieszkańcami Końskich, jest po prostu czymś tak nieprawdopodobnym, że brakuje mi słów i muszę posłużyć się cytatem z twórczości austriackiego pisarza i dramaturga, jednego z najwybitniejszych twórców literatury niemieckiej, Thomasa Bernharda: „ Przychodzą nam do głowy różne pomysły. Na ogół niestety żałosne”.
Zamiast „Areny Prezydenckiej” będzie miał kandydat Trzaskowski w Lesznie zwykłą konferencję prasową i nawet jeśli postawi na scenie mównicę z nazwiskiem Andrzeja Dudy, niczego to nie zmieni. W tym czasie prezydent Duda będzie rozmawiał z Polakami. W Końskich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/507867-jak-nie-idzie-to-nie-idzie