Pan Prezydent ma ten luksus, że wcale nie musi uczestniczyć w debacie, bo jego program jest znany i stoi za nim pięć lat sprawowania urzędu. To panu Trzaskowskiemu, jako kandydatowi, który ma gorsze notowania i jeszcze nie dokonał niczego istotnego w polityce, powinno zależeć na debacie
— mówi portalowi wPolityce.pl socjolog z KUL prof. Arkadiusz Jabłoński.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Zbliża się debata w Końskich, z której Rafał Trzaskowski się wymiguje. Proponuje własną debatę. Czy to mu może pomóc, czy raczej zaszkodzi?
Prof. Arkadiusz Jabłoński: Myślę, że w założeniach strategii kampanijnej Rafała Trzaskowskiego jest to obliczone na minimalizację strat. Zakłada on bowiem, że konfrontacja z pytaniami Polaków może wypaść dla niego bardzo niekorzystnie. Przedstawiony przez końcem I tury program jest nijaki, został na szybko sklecony, zawiera szereg błędów, a przez to jest niewiarygodny. Sztabowcy uznali zatem, że lepiej nie przystępować do debaty, tylko robić wszystko, aby poszedł przekaz, że debata jest organizowana na niesprawiedliwych warunkach i proponować jakąś własną, na którą ze zrozumiałych względów pan Prezydent nie będzie ani mógł, ani chciał się stawić.
Rafał Trzaskowski z jednej strony robi na swoich wiecach hucpę z pustymi mównicami podpisanymi nazwiskiem prezydenta, a z drugiej konsekwentnie unika konfrontacji.
To jest świadome realizowanie strategii uników. Faktem jest, że mają przewagę gdyż jako pierwsi wystąpili z propozycją debaty, na którą nie stawił się pan Prezydent. Od tej pory próbują grać tą sytuacją, przedstawiając pana Prezydenta jako tego, który pierwszy stchórzył. Pozwala to teraz usprawiedliwiać unikanie debaty przez pana Trzaskowskiego. Retoryka jest taka: skoro Prezydent nie wziął udziału w debacie proponowanej przez „niezależne media”, to dlaczego Trzaskowski miałby uczestniczyć w debacie organizowanej przez TVP. To taki bardzo prosty, ale i skuteczny zabieg marketingowy pozwalający unikać debaty i konfrontacji na programy.
Rzeczywiście ta retoryka pana Trzaskowskiego, twierdzącego, że prezydent Andrzej Duda boi się debaty, jest obecna cały czas. Pytanie tylko, czy prezydent Duda powinien brać udział w debacie, w organizacji której uczestniczy medialne zaplecze Rafała Trzaskowskiego?
Oczywiście, że nie powinien brać udziału w debacie organizowanej ad hoc, bez ustalenia zasad jej przeprowadzenia i to przez media tak bardzo mu nieprzychylne. Pan Prezydent ma ten luksus, że wcale nie musi uczestniczyć w debacie, bo jego program jest znany i stoi za nim pięć lat sprawowania urzędu. To panu Trzaskowskiemu, jako kandydatowi, który ma gorsze notowania i jeszcze nie dokonał niczego istotnego w polityce, powinno zależeć na debacie. Ale widać, że w jego strategii kampanijnej zakłada się, że najlepsza jest formuła debaty bez debaty, albo debaty na temat debaty. Zakłada się, że na tym można więcej ugrać. Można bowiem pokazywać, że pan Prezydent nie jest wystarczająco odważny, aby przystąpić do debaty na każdych warunkach, a pan Trzaskowski jako słabszy ma prawo oczekiwać jakichś „forów” od silniejszego kandydata. Dlatego wiele zrobiono od samego początku kampanii, aby podważać uczciwość mediów publicznych i pozbawić je możliwości realizacji ustawowego obowiązku zorganizowania debaty prezydenckiej.
Wygląda na to, że oni, tzn. Rafał Trzaskowski ze sztabowcami, po prostu boją się weryfikacji tego co mówią, tego co robią.
Tak. To jest kwestia obawy przed weryfikacją własnej wiarygodności. Chodzi o unikanie możliwości sprawdzenia uczciwości i rzetelności przekazu formułowanego na wiecach czy w monologach medialnych. Tam można operować skrótami, posługiwać się hasłami, ośmieszać przeciwników politycznych i nie obawiać się, że ktoś powie sprawdzam. W warunkach debaty programowej trudno ciągle unikać odpowiedzi na konkretne pytania i łatwo ujawnić swoje słabości oraz brak przygotowania do pełnienia funkcji prezydenta Polski. Operowanie ogólnikami, formułowanie wzajemnie sprzecznych tez, granie na emocjach odbiorców musiałoby się zakończyć przegraną kandydata przygotowanego tylko do takiej formuły przekazu. Dlatego sztabowcy pana Trzaskowskiego zrobią wiele, aby debata się nie odbyła lub miała formę równoległych monologów na wygodne tematy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/507834-prof-jablonski-prezydent-nie-musi-uczestniczyc-w-debacie