A więc jednak Rafał Trzaskowski nie przyjedzie do Końskich na debatę organizowaną przez Telewizję Polską. Uważa, że to „ustawka”, i organizuje własne wydarzenie: spotkanie z dziennikarzami w Lesznie.
Muszę przyznać, że kandydat Koalicji Obywatelskiej mocno mnie zaskoczył. Byłem przekonany, że mimo wszystkich „ale”, mniej lub bardziej uzasadnionych zastrzeżeń, jednak pojawi się na arenie. Że podejmie walkę, stawi czoła prezydentowi Dudzie. Przecież, szczerze mówiąc, to byłaby dla niego szansa. Mógłby udowodnić, że nie ma w nim strachu, że nawet w bardzo trudnych warunkach potrafi sobie poradzić. I że umie nawiązać kontakt z wyborcami z mniejszych miejscowości.
Ale nie, Trzaskowski wybrał grę na własnym boisku. Nie zdecydował się na podjęcie ryzyka.
Tu pojawia się pytanie, czy można zdobyć prezydenturę nie wygrywając choćby jednego ważnego starcia? Czy można wygrać te tak ważne wybory wyłącznie za pomocą przebieranki, wypierania się własnych poglądów, opierania się na wsparciu życzliwych mediów, wyszydzaniu trudnych pytań?
Rezygnacja Trzaskowskiego z wyjazdu do Końskich pośrednio dowodzi, że w jego sztabie panuje nastrój optymizmu. To zresztą cecha charakterystyczna wszystkich kampanii opozycji, które tuż przed porażką wpadają w dobre samopoczucie. Śmiertelna spirala poparcia establishmentu, życzliwości wielu analityków i sondażowni oraz drobnych sukcesików w obrzucaniu błotem rywala kreuje zabójczą bańkę. Dokładnie tak było także przed pierwszą turą, o czym mówił anonimowy polityk KO (cytat za „GW”):
Gdy człowiek widzi gigantyczny entuzjazm, trudno trudno uwierzyć, że była to jedynie mobilizacja w bańce, wśród tych, którzy i tak na nas głosują. Zdawało się, że przez Polskę idzie fala, ogólnonarodowy zryw.
Rezygnując z wyjazdu do Końskich Trzaskowski zrobił prezent Andrzejowi Dudzie. Pośrednio udowodnił, że nie jest zdolny do podjęcia prawdziwych wyzwań. I proszę nie snuć analogii z obecnych prezydentem: on jednak wziął udział w debacie przed pierwszą turą, inaczej niż Bronisław Komorowski. On zawsze podchodzi do ludzi mających inne zdanie. No i on nie musi iść do TVN-u, by wygrać. A Trzaskowski - jeśli chciał przełamania - powinien był iść. Wybrał gwarancje bezpieczeństwa, które nigdy niczego nie zmieniają.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/507821-trzaskowski-udowodnil-ze-nie-jest-zdolny-do-podjecia-ryzyka