Bilans transferów głosów przed drugą turą wyborów prezydenckich jest korzystny dla Andrzeja Dudy – pisze Stanisław Janecki na łamach tygodnika „Sieci”.
Publicysta zwraca uwagę, że najważniejsze pytanie przed drugą turą wyborów prezydenckich dotyczy tego, komu i ile przepłynie głosów od kandydatów, którzy do niej nie weszli.
Problemem jest to, że choć wyborcami daje się do pewnego stopnia manipulować, wdrukowywać im preferencje, mamić ich, a nawet zastraszać i szantażować, nie da się im wmówić, że pomarańcza jest tym samym, czym są cytryna, jabłko, kiwi, melon bądź truskawka. A tym bardziej nie jest pomidorem, ogórkiem, ziemniakiem czy kapustą. Macherzy od politycznego marketingu chcieliby oczywiście, żeby wyborcy byli pionkami i dawali się dowolnie przesuwać, ale to nie takie proste. Te zastrzeżenia są potrzebne, aby nie traktować projekcji dotyczących drugiej tury wyborów prezydenckich, popartych siłą (przewagą) mediów, a nawet realizowanych z pomocą dużej dawki przemocy symbolicznej oraz mniejszej porcji rzeczywistej, jako czegoś przesądzonego i w dużym stopniu deterministycznego. Gdyby tak było, pojedynek zwycięzców pierwszej tury nie byłby wolnym wyborem
— zwraca uwagę autor.
Zwycięstwo Trzaskowskiego nad Hołownią i Biedroniem ma pewien upokarzający wymiar – zarówno dla kandydatów, jak i ich wyborców. Mniejszy w przypadku wyborców Biedronia, którzy już w pierwszej turze w większości głosowali na Trzaskowskiego, zamiast na kandydata bliższego im ideowo. Ale dla części porażka Biedronia może być upokarzająca i nie pójdą do urn. W przypadku wyborców Szymona Hołowni transfer na rzecz Rafała Trzaskowskiego nie musi być wcale oczywisty
— czytamy.
Kluczowe może się okazać w drugiej turze zachowanie wyborców Konfederacji, niekoniecznie zależne od tego, co powiedział przed pierwszą turą Krzysztof Bosak: „Nie ma żadnych szans, żeby Konfederacja poparła Rafała Trzaskowskiego”. Oficjalnie może nie poprzeć, ale nieoficjalnie mieliśmy przecież takie deklaracje jak Jacka Wilka, dla którego Trzaskowski był realnym wyborem. Nie wydaje się jednak, żeby możliwy był prawie dwukrotnie wyższy transfer głosów wyborców Konfederacji na rzecz Rafała Trzaskowskiego niż na Andrzeja Dudy ( jak w badaniu IBRIS). Problemem jest raczej to, ilu wyborców Konfederacji w drugiej turze nie pójdzie do urn i czy nie będą to akurat ci, którzy byliby bardziej skłonni głosować na Dudę niż Trzaskowskiego. (…) Nie jest wcale oczywisty duży transfer głosów wyborców Władysława Kosiniaka-Kamysza na rzecz Rafała Trzaskowskiego. Jest mało prawdopodobne, żeby prawie czterokrotnie więcej wyborców lidera PSL poparło Rafała Trzaskowskiego niż Andrzeja Dudę. To byłoby możliwe wśród elektoratu miejskiego ludowej partii, ale nie wiejskiego, który od dawna odpływa do PiS, a ci, którzy zostali przy PSL, nie mają żadnych powodów, by popierać Rafała Trzaskowskiego
— analizuje dalej Stanisław Janecki.
Nie istnieje coś takiego jak mechaniczne przekazanie w drugiej turze wyborów głosów elektoratu Hołowni, Biedronia czy Kosiniaka-Kamysza Rafałowi Trzaskowskiemu. Przeciwko prezydentowi Warszawy działa pycha niektórych jego prominentnych zwolenników. Przed pierwszą turą łatwo obrażali oni wyborców jego kontrkandydatów, uważając ich zawczasu za swoją zdobycz
— puentuje publicysta.
Więcej o sile przepływów w najnowszym numerze tygodnika „Sieci” dostępnym w sprzedaży od 29 czerwca, także w formie e-wydania.
Zapraszamy też do subskrypcji tygodnika w Sieci Przyjaciół i oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/507689-stanislaw-janecki-w-sieci-sila-przeplywow