Na nic medialna ustawka z celebrytami z „kasty” sędziowskiej. Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Katowicach nie zgodził się na umorzenie sprawy sędziego Waldemara Żurka, który uznał, że nie będzie pracował w wydziale wyznaczonym mu przez Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie. Nadal będzie więc zgrywał męczennika.
W sądzie pojawili się dziś sami znajomi sędziego Waldemara Żurka. Była więc ekipa z TVN24 oraz sędziowie Tuleya, Juszczyszyn i Gąciarek. Wspierają swojego pupila w jego walce z obecnym kierownictwem Sądu Okręgowego w Krakowie. Wśród „publiczności” znalazła się także przedstawicielka Fundacji Otwarty Dialog. To ciekawe, że fundacja, która zorganizować w Polsce Majdan, dziś staje po stronie skrajnie upolitycznionej „kasty” sędziowskiej. Całemu temu towarzystwu nie udało się jednak wejść na salę.
Rozprawa bez publiczności
W opinii jednego z obrońców Żurka, mec. Mikołaja Pietrzaka, niewpuszczenie na salę rozpraw przedstawicieli organizacji społecznych i większej liczby publiczności kłóci się z zasadą jawności procesu. Sam sędzia Żurek przekonywał, że zarządzenie prezesa sądu w sprawie limitu osób, które mogą wejść na salę rozpraw nie uwzględnia późniejszego rozporządzenia ministra zdrowia łagodzącego obostrzenia, zgodnie z którym może już brać udział m.in. w weselach czy w kościelnych uroczystościach.
Odpowiedź rzeczników
Zastępcy rzecznika dyscyplinarnego Michał Lasota i Przemysław Radzik odpowiadali, że przepisy dotyczące udziału publiczności, na które powołuje się obrona, dotyczą rozprawy, tymczasem w sądzie odbywa się posiedzenie. Radzik dodawał, że epidemia koronawirusa trwa i zdrowie uczestników postępowania powinno być na pierwszym miejscu. Sąd postanowił, że wniosek rozpozna później, przed wyznaczeniem terminu rozprawy.
Rozpoznając inne wnioski obrony, sąd nie znalazł podstaw, by powstrzymać się od orzekania w tej sprawie i przekazać ją do SN. Sędzia Wiesław Kosowski uzasadniał m.in., że brak jest podstaw, by członkom składu orzekającego zarzucać brak bezstronności. Sąd nie podzielił także opinii obrony, według której w tej sprawie nie ma uprawnionego oskarżyciela.
System dyscyplinarny sędziów istnieje od lat, w ostatnich latach zmienił się tylko jego model
– uznał sąd.
Żenujący wniosek obrońcy Żurka
Na koniec posiedzenia mec. Pietrzak zapowiedział złożenie na piśmie wniosku o wyłączenie z tej sprawy rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych i jego zastępców, zarzucając im brak wiarygodności i obiektywizmu. Pietrzak, powołując się na doniesienia prasowe, powiedział, że Lasota i Radzik byli członkami grupy koordynującej akcję hejterską przeciwko sędziom nie zgadzającym się na zmiany w wymiarze sprawiedliwości.
Wypowiedź ta słusznie oburzyła Radzika, który zarzucił Pietrzakowi, że powiela insynuacje, a jego wypowiedź ma charakter pomówienia i jest niegodna zawodu adwokata. Zwrócił się do sądu, by wyciąg protokołu z wypowiedzią Pietrzaka przekazał rzecznikowi dyscyplinarnemu w radzie adwokackiej.
Represje wobec Żurka?
Ta sprawa dyscyplinarna dotyczy niepodjęcia przez Żurka pracy w wydziale, do którego go przeniesiono. Stoi na stanowisku, że przeniesienie było nielegalne i miało na celu szykanowanie go. W opinii obrony, sprawa jest wyrazem represji za postawę Żurka w sprawie obrony Konstytucji, niezależności sądownictwa i praw obywatelskich. Według zastępców rzecznika dyscyplinarnego, sprawa ma charakter związany wyłącznie z pełnieniem urzędu przez sędziego Żurka i dotyczy niepodjęcia przez niego przez ponad miesiąc obowiązków w wydziale, do którego został przeniesiony decyzją prezesa sądu okręgowego.
W piątek przed sądem dyscyplinarnym przy Sądzie Apelacyjnym w Katowicach odbędzie się także inna sprawa Żurka, w której jest obwiniony o uchybienie godności urzędu w związku w wypowiedziami na temat sędziego Kamila Zaradkiewicza i Krajowej Rady Sądownictwa.
PAP,WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/507648-na-nic-tuleya-sad-nie-umorzyl-sprawy-dyscyplinarnej-zurka