Rafał Trzaskowski jest dobrym politykiem kampanijnym. Dobrym w rozdawaniu uśmiechów, czarowaniu, obiecywaniu. Kiedy przychodzą kłopoty, jak w życiu, dla wielu lepiej się ewakuować.
Od początku było nieporozumieniem, że w roli gospodarza miasta, PO chce obsadzić takiego polityka. Polityka w typie Piotrusia Pana, któremu obce jest administrowanie, zarządzanie, polityka samorządowa. Był, co prawda, w resorcie spraw zagranicznych i w resorcie cyfryzacji, ale jego dokonania dla Polski w tych materiach pozostały szerzej nieznane.
Był dobry, jako produkt PR. Jako polityk, którego Warszawiacy kupią. Który dobrze sprzedaje się w kampanii wyborczej, bo jest przystojny, czaruje uśmiechem, pięknie mówi o przyszłości. Ile realnie oferuje? Liczba kryzysów w stolicy i ich skutki, razem ze sposobem rozwiązywania problemów, wiele mówią o Rafale Trzaskowskim. To prezydent miasta, który nie chce konkretnych pytań. Nie chce odpowiadać, czy ścieki płyną Wisłą, nie chce wracać do podtopionej stolicy w dniu ulewy, nie będzie więcej mówił o awarii Czajki, bo ważniejsza jest przyszłość.
Zostawia stolicę z problemami, zarządza zdalnie, bierze L4. Ma milion usprawiedliwień na fakt, że zwyczajnie opuścił ludzi, którzy na niego zagłosowali. Dlaczego? Bo od początku chodziło jedynie o wygranie tych wyborów. O obsadzenie stanowiska politykiem PO. Tyle, że w Warszawie kampania wyborcza się już zakończyła. Nadszedł moment na wybory prezydenckie. Partia wiedziała, że musi poszukać nowego kandydata, więc początkowo nie odsuwała Trzaskowskiego od obowiązków w stolicy. Po porażce Małgorzaty Kidawy-Błońskiej trzeba jednak było sięgnąć po kogoś sprawdzonego. Po pewnik, który zdeklasuje pozostałych kontrkandydatów i umocni słabnącą pozycję Platformy Obywatelskiej.
W tym Rafał Trzaskowski jest dobry. W startowaniu do wyborów, reprezentowaniu PO. Nie w zarządzaniu. Jego program wyborczy, zawieszony na stronie internetowej na kilkadziesiąt godzin przed wyborami jest dowodem na to, że merytoryczne przygotowanie do rządzenia także Polską pozostawia wiele do życzenia. Dość wspomnieć, że plagiat zarzucili mu Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz i nadmienić, że niektóre z pomysłów już realizuje rząd.
Dziś Rafał Trzaskowski obiecuje, czaruje, uśmiecha się. Nie lubi trudnych pytań. Za główny punkt swojej kampanii obrał cel dyktowania dziennikarzom warunków w rozmowie i likwidację mediów publicznych, które śmiały stawiać niewygodne pytania o zarządzanie stolicą właśnie. Dziś, kiedy trwa kampania, Rafałowi Trzaskowskiemu nie w głowie jednak stolica. Do wzięcia jest przecież więcej. Pytanie, czy prezydent stolicy będzie takim samym gospodarzem kraju, jak miasta, jest dziś jednak kluczowe. A jeśli rozliczać polityków, to właśnie z ich realnych działań.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/507257-dlaczego-trzaskowski-zostawia-warszawe-zaczely-sie-problemy