Deklaracji PSL-u w tej sprawie nie spodziewam się. Niestety mamy problem z wyborem mniejszego zła. Mam poważny dylemat, czy wziąć udział w tych wyborach. Będę swoich wyborców i przyjaciół namawiał do tego, żeby w tych wyborach uczestniczyć. Mamy jeszcze trochę czasu, żeby się nad tym zastanowić
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Marek Sawicki, poseł PSL, były minister rolnictwa, odpowiadając na pytanie, którego z kandydatów poprze PSL w II turze wyborów prezydenckich.
wPolityce.pl: Jak pan ocenia wynik Władysława Kosiniaka-Kamysza w wyborach prezydenckich? Ostatecznie udało się wyprzedzić Roberta Biedronia, ale mimo wszystko nie udało się dobić nawet do 3 proc.*
Marek Sawicki: Nie taki był cel. Niestety wiadomo, że to nie są nasze zawody. Wyborcy uznali, że lepiej, „żeby było tak, jak było”. Uznali, że lepiej nic nie zmieniać, że spór PO z PiS jest lepszy niż porozumienie i współpraca. Oczywiście do czasu zmiany kandydata Koalicji Obywatelskiej kampania szła dobrze, a później gdzieś w sztabie coś siadło i widać było wyraźnie, że elektorat Władysława Kosiniaka-Kamysza przepływa do Rafała Trzaskowskiego.
Czyli pana zdaniem z punktu widzenia PSL-u lepiej, żeby wybory prezydenckie odbyły się w maju?
To nie od nas zależało. To jest ciągle taka dyskusja, co by było lepiej z punktu widzenia PSL-u. Ciągle nie rozumiem, dlaczego dyskutujemy na temat zdarzeń, które kompletnie od nas nie zależą. Przecież o terminie wyborów decydowało Jarosławów dwóch i nikt więcej.
Władysław Kosiniak-Kamysz też chciał ich przełożenia.
Były dwie przyczyny, dlaczego doktor medycyny Władysław Kosiniak-Kamysz był przeciwny tym wyborom. Po pierwsze była rozwijająca się pandemia, a po drugie przez wyeliminowanie przez PiS PKW niestety było duże niebezpieczeństwo sfałszowania wyborów. Natomiast mnie brakuje jednego tematu w polskiej debacie politycznej – dlaczego uważamy, że partia, która ma wewnętrzne procedury niedemokratyczne, będzie szanowała reguły demokracji w państwie.
Zapytam pana jeszcze o wynik Władysława Kosiniaka-Kamysza w Końskich. Podczas kampanii prezydenckiej Państwa kandydat mówił w tej miejscowości, że wybory „wygrywa się w Końskich, a nie w Waszyngtonie”. Tymczasem w tej miejscowości szef PSL dostał 2,72 proc. głosów, a prezydent Duda 54,01 proc.
Bo w Końskich wygrywa się na pustym peronie, a nie z ludźmi. Ważne, co później media pokażą, a nie co miało miejsce w bezpośrednim kontakcie. Pan mówi o Końskich – jeśli kandydat zdobywa w skali kraju 2,5 proc. poparcia, to pan by oczekiwał, że w Końskich wygra z urzędującym prezydentem?
W poszczególnych regionach - na przykład w Końskich – mógłby mieć jednak lepszy wynik niż ten w skali kraju.
Mógłby mieć lepszy, ale nie przesadzajmy. Końskich nie wymyślił tylko Kosiniak-Kamysz, bo podejrzewam, że inni też o tych Końskich mówili, a najlepszym przykładem jest Andrzej Duda podpisujący na peronie inwestycje, na które i tak nie ma wpływu.
Rozumiem, że pan jest krytyczny wobec PiS-u, ale w II turze startuje dwóch kandydatów i nie ma wśród nich kandydata PSL-u. Któryś z nich może liczyć na poparcie PSL-u?
Deklaracji PSL-u w tej sprawie nie spodziewam się. Niestety mamy problem z wyborem mniejszego zła. Mam poważny dylemat, czy wziąć udział w tych wyborach. Będę swoich wyborców i przyjaciół namawiał do tego, żeby w tych wyborach uczestniczyć. Mamy jeszcze trochę czasu, żeby się nad tym zastanowić. Prezydent Duda jest znany i wiadomo, czego się po nim spodziewać. Nie jest to człowiek samodzielny. Natomiast, czy Rafał Trzaskowski będzie prezydentem samodzielnym i prezydentem wszystkich Polaków, czy środowisk lewicowo-liberalnych? Tego jeszcze nie wiem. Żaden z tych kandydatów nie jest moim kandydatem. Osobiście zachęcałem moich kolegów, żeby nie wskazywać naszemu elektoratowi decyzji, dlatego że są to mądrzy ludzie. Gdybyśmy mieli poziom poparcia w wyborach prezydenckich 12-15 proc., to oczywiście moglibyśmy wskazywać, kogo poprzeć, natomiast cóż można mówić o 2 proc.? Jaki one będą miały wpływ na wynik wyborów?
Przy niewielkiej różnicy między kandydatami w II turze wyborów prezydenckich mogłyby mieć znaczenie.
Różnica między kandydatami w II turze będzie duża, około 5 proc.
Na czyją korzyść?
Nie powiem panu, ale zobaczy pan w wyborach, że tak będzie.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/507113-sawickipo-zmianie-kandydata-ko-cos-w-naszej-kampanii-siadlo