Wczorajsze „Wiadomości” zaprezentowały ważną grafikę. Przypomina ona, że Rafał Trzaskowski uzyskał najgorszy wynik w pierwszej turze spośród wszystkich kandydatów Platformy startujących w wyborach prezydenckich:
Co ciekawe, Trzaskowski wypadł kiepsko nawet w Warszawie. W wyborach samorządowych w stolicy, w których wygrał w pierwszej turze, dostał 56,67 proc., czyli 505 tys. głosów przy 67 proc. frekwencji. Teraz zdobył jedynie 47,55 proc., czyli 480 tys. głosów, przy 73 proc. frekwencji.
Sytuację dobrze podsumowuje anonimowa wypowiedź polityka Koalicji Obywatelskiej, którą zamieszcza dzisiejsza „Gazeta Wyborcza”:
Gdy człowiek widzi gigantyczny entuzjazm, trudno trudno uwierzyć, że była to jedynie mobilizacja w bańce, wśród tych, którzy i tak na nas głosują. Zdawało się, że przez Polskę idzie fala, ogólnonarodowy zryw.
„Wyborcza” pociesza się, że „Trzaskowski będzie się bić”. Zapowiada, że kandydat KO „idzie głównie po elektorat Hołowni, ale w jego sztabie wiedzą, że to nie wystarczy żeby wygrać. Będą >na zmianę< gesty wobec lewicy, narodowców i ostra kampania.”
I to być może jest klucz do właściwej oceny sytuacji. Trzaskowski - nawet jeśli, załóżmy, przejmie całość elektoratu Hołowni, musi zdobyć zarówno głosy Biedronia, jak i sporej części narodowców. Prezydentowi Dudzie wystarczy pozyskanie większości głosów Konfederacji i odrobina głosów Hołowni oraz Kosiniaka-Kamysza. To czyni sytuację Trzaskowskiego skrajnie trudną, wymaga dokonywania niebezpiecznych szpagatów. By wygrać, będzie musiał mocno ryzykować.
A to z kolei ogromnie zwiększa ryzyko błędu. Już dziś Trzaskowski zgubił swój rytm. Jego wczorajsze przemówienie tak agresywne, że aż piskliwe, wrzaskliwe, odpychające, ocierające się o groteskę. Jego odpowiedź na pytanie lokalnego dziennikarza o ścieki płynące z Warszawy to poważna wpadka („O tym są te wybory, żeby nie było takich pytań”). Do tego kandydat KO wyraźnie nie wytrzymuje tempa kampanii; jest zmęczony i coraz bardziej poirytowany.
Trzaskowskiemu zagraża także demobilizacja własnego elektoratu, związana z dwoma wzajemnie nakręcającymi się czynnikami. Po pierwsze, przewaga prezydenta Andrzeja Dudy jest tak duża, że znaczna część wyborców opozycji już wie, że tej walki wygrać być może się nie da. To z kolei zwiększa skłonność do podejmowania wyjazdów wakacyjnych, które siłą rzeczy będą się wiązały ze wzrostem absencji wyborczych.
W tej sytuacji nie dziwi fakt, że największe nadzieje sztab Trzaskowskiego wiąże z debatą prezydencką. Takie bezpośrednie starcie rzeczywiście mogłoby wiele zmienić. Pozostaje pytanie, czy sztab Andrzeja Dudy da się złapać w tę pułapkę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/507036-strategicznie-sytuacja-trzaskowskiego-jest-katastrofalna