Z coraz większym zdziwieniem i współczuciem słucha się tych wyuczonych kwestii Rafała Trzaskowskiego, w których przedstawia sam siebie jako ofiarę medialnej nagonki. Teraz zapowiedział, że „o tym są te wybory, żeby przez cały czas nie były nam zadawane tego typu pytania [o Czajkę - red.]”, ale już półtora miesiąca rozczula się nad swoją rzekomą niedolą.
Gazeta Wyborcza już 23 maja wyłuszczyła jak bezlitosna wobec prezydenta Warszawy jest TVP:
Sam od dawna jest jednym z najbardziej brutalnie atakowanych przez publiczne media polityków opozycji. Gdy latem 2019 r. doszło do awarii kolektora ściekowego pod dnem Wisły, na paskach TVP cała Polska czytała: „Katastrofa Trzaskowskiego zagraża Wiśle”. Gdy padły kozy, których wypas finansowało miasto, na pasku pisano o „zdechłych kozach Trzaskowskiego”, a po pierwszych informacjach o kandydaturze na prezydenta RP: „Człowiek usterka chce zostać prezydentem”.
I to jest „sianie nienawiści”, o którym ciągle mówi Trzaskowski? Pytanie o Czajkę, o kozę, o usterki? To jest „brutalny atak”?!!
Tak Agacie Kondzińskiej i Iwonie Szpali (z GW) mówił miesiąc temu kandydat Platformy Obywatelskiej:
Startując w wyborach warszawskich, dowiedziałem się, co to jest brudna kampania. Atak w mediach rządowych był nieprawdopodobny.
Potem następuje ulubiona fraza postępowej lewicy, czyli przypisanie przeciwnikowi nienawiści:
Sianie nienawiści, próba wyzwolenia najpodlejszych emocji w ludziach – to chyba najgorsza rzecz, jaka się mogła Polakom przytrafić.
I jeszcze 19 maja o TVP:
Stała się miejscem, z którego sieje się nienawiść, z którego szczuje się ludzi.
Pomijając już fakt, że „sianie nienawiści” to Urbanowska narracja o księdzu Popiełuszce, załgana jak cała komunistyczna propaganda, ale czy naprawdę mówienie o zdechłej kozie, Czajce, drogich śmieciach w Warszawie, pladze szczurów w stolicy, wysokich pensjach w Ratuszu - to są te „brutalne ataki”? Debata, pytania, wątpliwości - to jest „nagonka”? Sceptycyzm, ostre pytania, weryfikowanie słów polityka - to jest „sianie nienawiści”?
Przypomnijmy zatem czym naprawdę było medialne szczucie, chamskie ataki, manipulacje - Tomasz Lis i Tomasz Karolak drwili z córki Andrzeja Dudy w 2015 roku, powołując się na nieprawdziwe informacje. Wyborcza kpiła, że po 10 kwietnia 2010 roku Andrzej Duda poczuł się „pomazańcem Lecha Kaczyńskiego”, a w stacji TVN stwierdzano operowano przyciemnionym obrazem i groźną muzyką, jakby kandydat PiSu był Lordem Vaderem. O Lechu i Jarosławie Kaczyński i o przemyśle pogardy, którą traktowano ich przez 30 lat „wolnej” Polski napisano już całe książki i setki artykułów - głównych inwektyw i prowokacji wobec Bliźniaków nie będziemy tu wymieniać, by nie wzmacniać ich przekazu, ale warto dodać, że część z nich była inspirowana przez tych oficerów tajnych służb III RP, którzy dyplomy robili na potrzeby Służby Bezpieczeństwa PRL.
I nikt nie życzy Rafałowi Trzaskowskiemu nawet dziesiątej części tych ataków, nie chcemy w ogóle standardów, w których postkomunistyczne gazety i dawni aparatczycy PZPR oraz ich medialni nominaci montują prowokacje na jakichkolwiek polityków. Tylko niech kandydat na prezydenta dużego, 40-milionowego państwa w sercu Europy nie lamentuje, że pytanie o dżem czy kozę to brutalny atak, bo w konfrontacji z twardymi politykami się po prostu rozpłacze. I będzie wstyd.
OBEJRZYJ KONIECZNIE JAK MEDIA „ATAKUJĄ” BIEDNEGO TRZASKOWSKIEGO:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/506950-trzaskowski-ofiara-nagonki-zapomnial-jak-traktowano-dude