„Partia polityczna najpóźniej jak się da” - mówił w wywiadzie dla oko.press Szymon Hołownia, zapytany we wtorek 23 czerwca o to, czy wolałby założyć ruch społeczny czy jednak tradycyjne struktury partyjne. Same rozważania o tym, że partie polityczne są z gruntu złe, a Polaków mniej kłuje w oczy jakaś forma „pospolitego ruszenia” do złudzenia przypominają zamysły Pawła Kukiza z czasów jego pierwszej kadencji w sejmie. Jeszcze w listopadzie 2018 roku muzyk-polityk zapewniał w Radiowej Trójce, że „Kukiz nigdy nie zostanie partią polityczną”. Wcześniej człowiekiem mającym gromadzić wyborców niechętnych „politykom” miał być Janusz Palikot, a u zarania III RP - Stan Tymiński.
Tacy sezonowi liderzy pojawiali się w kampaniach wyborczych z jakimś glejtem politycznej niewinności, zbierali oburzony elektorat, by następnie - prędzej lub później - dołączyć do establishmentu. Czy tak będzie z Szymonem Hołownią?
CZYTAJ TAKŻE:
Hołownia zadowolony z 3 miejsca. „To wynik moich marzeń”
Sprawdzian tego mechanizmu odbędzie się w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Jeśli Hołownia naprawdę chcę stworzenia własnej, niezależnej partii, to jego otoczenie musi nie wtapiać się w większą i potężniejszą Platformę Obywatelską, ale musi się od niej wyróżniać.
Poparcie Szymona Hołowni dla Rafała Trzaskowskiego będzie oznaczać, że to nie uzdrowienie debaty publicznej jest celem TVN-owskiego showmana, ale jedynie podtrzymanie pozornego pluralizmu III RP. Trzynastoprocentowe poparcie budowane na kontestowaniu dotychczasowej partyjności nie utrzyma się, jeśli nagle będzie przekierowane na jeden z filarów politycznego duopolu. Jeśli jednak Hołownia nie poprze Trzaskowskiego albo zniechęci swoich wyborców do głosowania w II turze, to Andrzej Duda zyska miażdżącą przewagę nad swoim rywalem - a tego Salon nie wybaczy.
Test dla Szymona Hołowni to jeden aspekt nadchodzących dwóch tygodni. Jest jeszcze szerszy, społeczny wymiar tej sprawy. Co kilka lat bowiem kilka milionów Polaków zawierza nowemu liderowi sceny politycznej, czasem to ci sami ludzie przenoszą swoje poparcie z jednego jeźdźca na białym koniu, by za kilka lat postawić na kolejnego aktora z serii „Deus ex machina”. Po kilku latach okazuje się, że „antypolitycy” wsiąkają w układ polityczno-biznesowy jak w gąbkę. To stwarza ogromne pole do politycznych kreacji - sztucznych, wyreżyserowanych, wykreowanych w kilku studiach telewizyjnych czy jednej redakcji. Tymińskiemu wystarczyła egzotyka i tajemnicza teczka, Palikotowi kilka prymitywnych wystąpień medialnych, Kukizowi sława muzyka, a Szymonowi Hołowni prowadzenie niezbyt ambitnego show i kilka książek z serii „letniego katolicyzmu”.
Jeśli więc mamy się martwić o demokrację, to raczej policzmy jak niewiele trzeba, by nowy gracz z nieznanym zapleczem zyskiwał pakiet kontrolny w polskiej polityce.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/506853-holownia-chce-nowej-partii-czyli-nie-poprze-trzaskowskiego