Wyniki wyborcze Roberta Biedronia i Władysława Kosiniaka-Kamysza to ważny moment dla tych dziwacznych karier. Klęska tego pierwszego pokazała, że Polacy nie chcą się bawić w ideologiczne eksperymenty, a katastrofa kandydata ludowców kończy 30 lat osobliwej kariery byłego ZSL.
Biedroń z wozu, babom lżej. Przecież Włodek z Zandbergiem cieszą się. Maja go z głowy na kilka lat
– napisał mi kolega po fachu.
No cóż, święta prawda, bo i kandydat lewicy nie budził wśród lewicowego elektoratu większego zainteresowania. Czarzasty grał tylko na Trzaskowskiego, a plotki mówiły, że szykuje się do „dealu” z kandydatem Koalicji Obywatelskiej. Jedni mówią, że klęska Biedronia, to katastrofa dla Czarzastego. W pierwszej chwili ta myśl wydaje się atrakcyjna. Gorzej, gdy wejdzie się w szczegóły. A te są dla Biedronia druzgocące. To Włodzimierz Czarzasty trzyma rękę na finansach Lewicy. Skąpił pieniędzy na „kampanię” Biedronia, o czym informowali nasz portal działacze tego osobliwego konglomeratu niebieskich ptaków, trockistów i społecznie zaangażowanych działaczy z „terenu”. Z kolei stary aktyw z PZPR nie kupił uśmiechniętego byłego prezydenta Słupska.
Ideologia utopiła Biedronia
Te wybory dobitnie pokazują, ze szaleństwa Ideologii LGBT okazały się kamieniem u nogi kandydata Lewicy. Polacy mają w nosie wyimaginowane problemy tęczowej mniejszości seksualnej. Przyjmują do wiadomości, że to środowisko istnieje, ale nie chcą mieć z nim wiele wspólnego. Ot, kolorowa mniejszość, która w swojej taktyce zapomniała, że Polska, to kraj w gruncie rzeczy konserwatywny. Czy ta ideologia jest niegroźna? Bynajmniej. Szkopuł w tym, że musi zmienić wielkomiejską prowokację na pracę u podstaw i pozbycie się ludzi oraz programów, które promują szkodliwe społecznie treści.
„Tygrys” zanudził nas na śmierć
Na drugim biegunie widzimy Władysława Kosiniaka-Kamysza. Zmęczonego politycznego żółwia, którego opowieści o „zgodzie i porozumieniu” przypominają mi brednie o „środku polskiej drogi”, które przekazywał nam w 2015 roku Bronisław Komorowski. Nie będę się już wyzłośliwiał nad małżonką pana Władysława, która słynnym zawołaniem „tygrysie” pozbawiła go resztek powagi. Tak panie Władysławie, pan nas zanudził na śmierć. Tego się już nie dało słuchać. Wieś „uciekła” panu do Andrzeja Dudy, a rolniczy biznes wsparł Trzaskowskiego oraz Hołownię. Mądrzejsi mówili panu już od kilku lat, by wsparł pan konserwatystów w kwestiach rolnych, utrzymując względną autonomię. Dziś nie zostało panu nic. „Miałeś chamie złoty róg…” pisał Stanisław Wyspiański. Jakże trafnie i aktualnie brzmi dziś ten wielki cytat. Co pan teraz zrobi? Jak pan rozliczy się z tą wielką klęską? Z jakim przypadkowym pomagierem wejdzie pan w kolejną koalicję? Rozmawiał pan już z Kukizem? Na te pytania nie musi pan już odpowiadać. Utopił pan partię i siebie w czczej gadaninie o wyimaginowanym „porozumieniu”, które w momencie wielkie ideowej bitwy, stało się archaiczną pogadanką, która nikogo już nie interesuje.
Koniec tych dwóch polityków, to przestroga dla innych. Brak wyrazistości, oparcie się jedynie na ideologicznym, a często jedynie teoretycznym sporze, nie dodaje punktów, a jedynie odbiera. Warto, by wszyscy pozostali gracze zdali sobie z tego sprawę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/506831-wybory-ktore-pogrzebaly-ludowego-zolwia-i-wojownika-lgbt