Zdarza się Trzaskowskiemu, Kosiniak-Kamyszowi, ale i Hołowni. Niewinne określenie Polski słowami „ten kraj” jest niby drobiazgiem, ale ma swoją historię, odnotowaną nawet przez Marię Dąbrowską.
Używają tego określenia dość często, można by powiedzieć, że stworzyli nowe słowo, które można odmieniać już wedle tradycyjnej deklinacji: tenkraj, tenkraju, tenkrajowi. W wywiadzie dla Gazety Wyborczej ze stycznia 2016 roku profesor Andrzej Nowak delikatnie, jak to zwykle u Profesora, zasugerował dziennikarzowi, że to słowo jest pewnym znakiem rozpoznawczym.
Bardzo nie lubię sformułowania „ten kraj”. Czuję w nim dystans i ironię. Jesteśmy w Polsce.
Dziennikarz Wyborczej stwierdza wtedy, że określenie pochodzi z „najważniejszej książki o Polsce”, autorstwa Janusza Andermana, pt. „Kraj świata”. Pisarz jednak już wtedy, w 1988 roku, używał tego określenia właśnie z dystansem i ironią. Nie zdziwi nas, że także Anderman jest autorem Gazety Wyborczej. Rok przed Andermanem w słynnej ankiecie Donalda Tuska dla pisma „Znak” tenkraj znowu określa Polskę.
Ten kraj jest pogrążony w mitologii. (…) Ten kraj miota się po mapie we wszystkie strony.
Skąd więc ten punkcik kodu kulturowego, powtarzany tak swobodnie i odruchowo - przez Tuska, Michnika, kiedyś Bronisława Geremka, a dziś Rafała Trzaskowskiego, Władysława Kosiniak-Kamysza czy Szymona Hołownię?
Można by uznać wyczulenie na punkcie nazwy zastępczej dla Polski, „tenkraju”, za przesadzone, gdyby wielcy świadkowie narodowego zniewolenia nie odnotowali głębszego sensu tego słowa. W styczniu 1951 roku pisarka Maria Dąbrowska miała się mocno wynudzić na posiedzeniu Zarządu Związku Literatów Polskich, jednak jedna rzecz przykuła jej uwagę. Zanotowała w swoich dziennikach komentarz do wystąpienia Jerzego Putramenta, jednego z najbardziej kolaboranckich pisarzy okresu powojennego komunizmu, jednego także z najmierniejszych.
Powtarzał w kółko to samo, co już wielekroć, ale referat był sumiennie opracowany i nie raził szczególnymi wyskokami antypolskimi, choć Putrament nie używa nigdy słów „Polska”, „Polacy”, a nawet „naród”. Mówi tylko „kraj”, „ten kraj”, „mieszkańcy tego kraju”. Aż chciało się zawołać: „Niech pan się nie krępuje i powie „prywiślińskiego kraju”.
Dąbrowskiej skojarzyło się to określenie ze słownictwem czasów zaborów, gdy Rosjanie - a za nimi najwierniejsi i najbardziej upodleni Polacy - bali się mówić o „Polsce”, która miała być przecież wymazana ze świadomości.
Jak w wielu rzeczach, tak i w języku wracamy do terminologji z czasów carskiej niewoli, gdy także wolno było mówić i pisać jedynie: „kraj”.
-zapisała w swoich „Dziennikach”.
Rok później przyjęto nową nazwę państwa - taką, w której „Polska” była roztopiona w trzyczłonowym określeniu: Polska Rzeczpospolita Ludowa. Zawsze gdzieś ta „Polska” uwierała, oznaczała jakąś wielkość, ambicje, oznaczała miejsce nieujarzmione do końca. Dziwne że w 2020 roku u tak wielu ludziom także nie przechodzi swobodnie przez gardło. „Tenkraj” jest ich domem, a Polska - „ch**jowa”, jak zapewniają w spocie , albo Polska jak korporacja, gdzie prezydent jedynie aplikuje na stanowisko (to inny spot Trzaskowskiego), kraj, państwo, owszem, część Unii Europejskiej, no ale Polska? Ewentualnie w haśle „Silny prezydent, wspólna Polska”, tak łudząco podobnym do hasła śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego z 2005. Ale żeby tak samem z siebie? Lepiej mówić „tenkaj”. Nie drażni się innych, nie drażni się tych wykorzenionych, nie budzi się w człowieku taka wspólnotowość, która wskazałaby patriotyzm jako główną wartość w wyborach politycznych i ideowych. Linia podziałów tenkraju i Polski zawiera bowiem więcej różnic światopoglądowych. Można nawiązywać też do tych Polaków, którzy się swojej tożsamości bali, albo jej nie chcieli, albo podpisywali się nią małymi literami. Można też nawiązywać do tych, dla których Polska to właśnie lider Trójmorza, czy Międzymorza, czy Europy Środkowowschodniej.
Dlatego w niedzielę część wyborców idzie głosować na prezydenta Polski, a część na szefa „tenkaju”. Jeśli więc pojawiają się opinie, że najbliższe wybory są częścią wojny cywilizacyjnej, to pamiętajmy, że w jednej z tych cywilizacji nie ma miejsca na „tenkaj”, a w drugim - nie ma miejsca na Polskę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/506596-dlaczego-zamiast-slowa-polskamowiaten-kraj-jest-powod