Ach, cóż za szczęście, Rafał Trzaskowski, kandydat Platformy z nazwy Obywatelskiej na prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, ten niby z największymi szansami na zwycięstwo, opublikował na trzy dni przed wyborami swój „program”. Jak jadłospis z farsy „Ubu króla” Alfreda Jarry`ego: „Zupa polska, boczek z rastrona, cielę, kurczę, pasztet z psa, kupry indycze, szarlotka á la russe”…
Zacząłem od podsumowania tegoż „programu”-wydmuszki, bo właściwie nie ma czego omawiać. Jego głównym, niepisanym punktem, na którym się opiera, jest bowiem sam… Trzaskowski, jako personifikacja tzw. antypisu, na którego mieliby zagłosować wszyscy, od bardzo lewa do bardzo prawa, którym z różnych względów nie podobają się rządy Prawa i Sprawiedliwości w naszym kraju. Program ma znaczenie drugo- albo czwartorzędne, bo - po prawdzie, - co można wymyślić przeciw tym, dzięki którym obywatelom żyje się lepiej i bezpieczniej? Więc co obiecuje kandydat Trzaskowski w wyborczych propozycjach pod nazwą „Nowa Solidarność 2020”? Nie mogę powiedzieć, że to, żeby woda była czysta a trawa zielona, jak w zapomnianym nieco filmie Bohdana Poręby, w którym młody działacz partyjny usiłuje rozprawić się z rządzącą kamarylą, bo z takiej właśnie Trzaskowski się wywodzi i taką właśnie reprezentuje, dość przypomnieć szyld jadłodajni „Sowa i Przyjaciele”… Kandydat PO do najwyższego urzędu w państwie nie może też odwołać się do robotników, jak bohater filmowego dramatu Poręby, ani do „Solidarności”, choć sugestywnie użył tego słowa w nazwie swego „programu”, jako że Piotr Duda, przywódca tego związku z historycznym dorobkiem, skwitował trzy dni temu:
„Dzisiaj pan Trzaskowski mówi o bezrobociu, o milionie bezrobotnych. Jak pan śmie w ogóle opowiadać takie słowa?! Proszę sobie przypomnieć, jak oddawali władzę w 2015 r., jakie było wtedy bezrobocie? Wtedy bezrobocie było na poziomie 1,918 mln, w tym prawie milion kobiet. Gdzie pan wtedy był, panie Trzaskowski?! (…) Sprawdzamy polityka, sprawdzamy waszą wiarygodność, która jest na poziomie zera. Zero wiarygodności. Dlatego jest dla nas tak ważne, by nie tylko członkowie „Solidarności”, których przekonywać nie trzeba, ale wszyscy pracownicy, których jest w Polsce 16 mln, poszli do wyborów i zagłosowali za lepszą Polską, za lepszymi rozwiązaniami dla polskich pracowników”.
Mówiąc wprost, lepszej rekomendacji urzędujący prezydent Andrzej Duda dostać nie mógł. Co więc ma do zaoferowania i na czyje poparcie może liczyć kandydat PO Rafał Trzaskowski? Na zwolenników starego układu, „żeby było tak jak było” za rządów PO-PSL, ich akolitów i medialnych kauzyperdów - to pewniaki. Może jeszcze na samorządowców, zwłaszcza tych z nadania PO, którym obiecuje więcej pieniędzy i rangę udzielnych książąt. I to by było na tyle. Poza tym, kandydat partii, która wywołała i wciąż podsyca wojnę polsko-polską, która przez osiem lat bazowała na antagonizowaniu polskiego społeczeństwa, peroruje, że zbuduje wspólnotę, poczucie więzi itp. komunały, i snuje komunały o „państwie dobrego prawa i prawdziwej sprawiedliwości”, „leczeniu od ręki”, czy o „zielonym ładzie dla Polski”…
Jak za rządów spółki PO-PSL wyglądało to „państwo dobrego prawa” dość wspomnieć skrót „chdikk”, jako definicję „polskiego państwa teoretycznego”, wyrażoną przez… ministra spraw wewnętrznych PO Bartłomieja Sienkiewicza. Podobnie w kwestii funkcjonowania służby zdrowia, nadzorowanej przez dwóch ministrów zdrowia z PO, lekarzy z zawodu Bartosza Arłukowicza oraz Ewy Kopacz, potem nawet na stanowisku premiera. „Zielony ład” w planach Trzaskowskiego najlepiej ilustruje hasło „Czajka”… Aa, byłbym zapomniał, padła jeszcze obietnica zapewnienia lepszej edukacji w szkołach, co też można zilustrować jednym, wymownym skrótem z unowocześniania nauczania przez nadal jeszcze prezydenta Warszawy: LGBTQ+…
Tyle w sprawach polityki wewnętrznej. W życzeniowym „programie” bez programu kandydata na prezydenta RP Rafała Trzaskowskiego nie mogło zabraknąć choć paru zdań o polityce zagranicznej. Jak zapowiedział, z wyszczególnieniem Niemiec, Rosji i Francji, będzie starał się stworzyć „przestrzeń do dialogu”. Więc dla przypomnienia: to przy milczącej zgodzie PO-PSL położona została na dnie Bałtyku z pominięciem Polski niemiecko-rosyjska pępowina gazowa, to ten rząd zawarł wieloletni kontrakt z Rosją na dostawy gazu na tak niekorzystnych warunkach i za tak niebotyczną cenę, że zakwestionowała go nawet Unia Europejska. Należałoby też wspomnieć ruganie Polski przez prezydenta Francji Jacquesa Chiraca, aby polski rząd milczał w sprawach polityki międzynarodowej, czy klecenie antyamerykańskiej osi Berlina-Paryża i Moskwy przez „trójkę” Chiraca, kanclerza Gerharda Schrödera i prezydenta Władimira Putina…
To tylko pierwsze z brzegu przykłady jak było. Jak jest, każdy widzi. A jeśli nie widzi, to powtórzę, jest albo ślepcem, albo głupcem, albo zdrajcą. Właśnie dlatego zacząłem od skwitowania „menu”, przepraszam, „programu” Rafała Trzaskowskiego à la carte z „Ubu króla”: „zupa polska, boczek z rastrona, cielę, kurczę, pasztet z psa, kupry indycze, szarlotka á la russe”… - i na tym skończę, smacznego…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/506521-glowny-punkt-programu-wydmuszki-trzaskowskiego
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.