Ten mechanizm działa już tak bezkarnie, że kłamstwo staje się skuteczną i naturalną metodą polityczną. Pojawia się błąd albo celowa nieprawdziwa informacja, potem reagują „autorytety”, następnie przychodzi fala antyprawicowych emocji podgrzewanych przez kolejne lewicowo-liberalne, a gdy wreszcie ktoś zweryfikuje newsa, w ślad za tą falą nienawiści rusza strumyczek sprostowania i niewidocznych, asekuranckich przeprosin. Ale wrażenie o jakimś bulwersującym skandalu zdążyło się zadomowić w głowach setek tysięcy ludzi.
Schemat widać wyraźnie po poniedziałkowej burzy o rzekome wykorzystanie utworu Zbigniewa Preisnera.
W niedzielę po południu drobna wzmianka na stronie wyborcza.pl relacjonuje wiec Andrzeja Dudy tak, jakby z „Dudabusa” słychać było utwór Adama Asnyka, wykonywany przez Jacka Wójcickiego, skomponowany przez Zbigniewa Preisnera. Kompozytor wyraża oburzenie na portalu społecznościowym - robi to w dwóch językach. W ciągu doby 11 tysięcy użytkowników udostępnia tę informację, a do dziesiątków tysięcy komunikat artysty dociera. Z radością podchwytują to media lewicowo-liberalne - między innymi Onet i Gazeta Wyborcza, która sama tę pomyłkę sprowokowała, a w komentarzach omawia się już groźbę skierowania sprawy na drogę prawną.
Teraz w szprychy koła kłamstwa wbija się kij - wiceprzewodniczący Rady Miasta Krakowa Michał Drewnicki udostępnia nagranie, na którym widzimy, że to nie obsługa Dudabusa emituje piosenkę, ale właśnie przeciwnicy głowy państwa.
Wobec tak jednoznacznego rozbiegnięcia się z rzeczywistością nie da się dłużej brnąć w tę dziennikarską kaczkę. Wyborcza publikuje sprostowanie:
W niedzielnej relacji na żywo z niedzielnego wiecu prezydenta Andrzeja Dudy i pozostałych trzech manifestacji odbywających się w tym czasie na Rynku popełniliśmy błąd. Poinformowaliśmy czytelników, że na Małym Rynku zaparkował Dudabus, dodając jednocześnie, że z głośników słychać utwór „Miejcie nadzieję”. Nie doprecyzowaliśmy, że utwór Zbigniewa Preisnera słychać było na Rynku Głównym i kto inny go transmitował. Czytelnicy mogli więc odnieść wrażenie, że to sztab PiS puszcza słynną piosenkę, co nie jest prawdą. Za pomyłkę przepraszamy
Za pomyłkę przepraszają i 20 minut później przeprasza (także w dwóch językach) i Preisner - nie usuwa jednak fałszywego oskarżenia z poprzedniego dnia, które nadal żyje swoim życiem, nadal jest udostępniane, w tej chwili (23 VI 2020, g. 17.51) ponad 13 tysięcy ludzi pochwaliło się wyssaną z palca sensacją!!!
Portal Onet wyjaśnia sprawę tak, by po spojrzeniu na tytuł czytelnik nadal tkwił w błędzie:
Zbigniew Preisner w rozmowie z TVP.INFO dodatkowo przyznaje, że nie wie co jest prawdą, a informację czerpał z Gazety Wyborczej. Jego niemrawe przeprosiny udostępnia 55 razy mniej ludzi niż jego fakenews.
Wszyscy więc niewinni, kulturalni (bo przeprosili) - i zupełnie bezkarni. A ludzie żyjący w ich bańce informacyjnej żywią się newsami, które przerabiają ich światopogląd wedle jednej i utartej śpiewki. Wyrazy współczucia dla ofiar tej zdartej płyty antykaczyzmu.
WIĘCEJ NA TEN TEMAT W PROGRAMIE - ZOBACZ:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/506087-jak-toczy-sie-kolo-emocji-wokol-fake-newsow-mediow-opozycji