W czasie wczorajszej konferencji prasowej po spotkaniu z prezydentem Tunezji Kays Saidem prezydent Emmanuel Macron powrócił do swej ulubionej myśli na temat „mózgowej śmierci NATO” mówiąc, że to co się niedawno stało między Turcją a Francja na Morzu Śródziemnym, jest najlepszym na to dowodem.
Chodzi o ubiegłotygodniowy incydent, kiedy dowództwo francuskiej korwety poinformowało iż okręt pływający w ramach NATO-wskiej misji, został trzykrotnie „namierzany radarowo” przez turecką jednostkę. Takie zachowanie w świecie wojskowych oceniane jest jako pierwszy krok, który zakończyć się może atakiem rakietowym. Turcy ze swej strony mówią, że jednostka francuska wykonując groźny manewr na dużej prędkości miała zamiar skontrolować na międzynarodowych wodach statek płynący pod turecką banderą, na co Ankara nie ma zamiaru się zgadzać. Jeśli zaś idzie o „radarowe namierzanie” to turecki statek jedynie „obserwował manewry francuskiej jednostki przez system optyczny podłączony do systemu radarowego” a na dodatek Francuzi nie odpowiadali na próby nawiązania łączności i postępowali niezgodnie z NATO-wskimi procedurami w zakresie bezpieczeństwa żeglugi.
Konflikt w Libii
Źródłem tego incydentu jest konflikt w Libii, w którym obydwa państwa zaangażowały się w popieranie walczących przeciwko sobie stron. Turcja popiera mający międzynarodowe uznanie rząd premiera Fayez al-Sarraja, a Francja wespół z Egiptem, Arabią Saudyjską i Rosją walczącego z nim generała Haftara. Na wczorajszej konferencji prasowej w Pałacu Elizejskim prezydent Francji oskarżył Turcję, że ta „prowadzi w Libii niebezpieczną grę i łamie wszystkie przyjęte na niedawnej konferencji w Berlinie ustalenia”.
Nerwowość Macrona
Słowa Emmanuela Macrona można uznać za przejaw nerwowości po tym jak załamała się trwająca od kwietnia ubiegłego roku ofensywa wojsk Haftara na Trypolis i wojska rządowe wspierane przez Turcję, nie tylko dostawami broni i amunicji, bo po stronie Sarraja walczą również bojownicy pro-tureckich formacji z syryjskiego Idlibu, przeszły do ofensywy w kierunku strategicznego portu Syrta i na miasto al-Jufra zdobyte przez siły Haftara jeszcze w maju 2019 roku. Dopiero w obliczu porażki wspieranej przez siebie strony libijskiego konfliktu państwa wspomagające Haftara, w tym i Francja, zaczęły wywierać naciski na obie strony konfliktu, aby te natychmiast ogłosiły zawieszenie broni zgodnie z porozumieniami konferencji w Berlinie, która miała miejsce w styczniu tego roku.
Zdobycie przez siły rządowe Syrty może znacząco zmienić sytuacje strategiczną w libijskiej wojnie domowej przede wszystkim z tego powodu, że umożliwia kontrolę pól naftowych zlokalizowanych w centralnej części kraju oraz portów i instalacji eksportowych. Ofensywę wojsk al-Sarraja próbowała zablokować również Rosja wysyłając do Libii 14 swoich myśliwców Mig-29 oraz Su-27 a następnie wywierając presję na Ankarę aby Turcja doprowadziła do zawieszenia broni. Jednak jak powiedział 8 czerwca w wywiadzie telewizyjnym prezydent Recep Tayyip Erdogan zarówno Syrta jak i baza lotnicza al-Jufra stanowią następne cele armii rządowej i nie będzie on zwracał uwagi na próby „przeszkadzania” ze strony Moskwy. Rozmowy na temat sytuacji w Libii, jak powiedział Erdogan, będzie on prowadził bezpośrednio z prezydentem Putinem. Deklaracja ta i niechęć Turcji do opowiedzenia się za zawieszeniem broni doprowadziły do niespodziewanego odwołania ubiegłotygodniowej wizyty w Ankarze rosyjskich ministrów Ławrowa i Szojgu.
Wkracza Egipt
Pod koniec ubiegłego tygodnia do rozgrywki włączył się Egipt. Prezydent tego kraju Abd al-Fattah as-Sisi przemawiając w nadgranicznej bazie wojskowej zagroził, że egipskie wojsko rozpocznie interwencje w Libii, o ile siły Sarraja zdobędą Syrtę. Jego deklaracja, która odebrana została w Trypolisie jako równoznaczna z wypowiedzeniem wojny ma również istotne znaczenie w kontekście oceny skuteczności ONZ-owskiego embarga na dostawy broni walczącym stronom, za przestrzeganiem którego tak mocno w ostatnim czasie oręduje Paryż. Do tej pory bowiem zaopatrzenie dla sił walczących z rządem w Trypolisie, w tym ciężki sprzęt pancerny oraz samoloty i śmigłowce docierało bez problemów przez granicę Egipsko – Libijską.
Formalnie deklaracja władz Egiptu jest odpowiedzią na prośbę o pomoc wystosowaną przez Akilę Saliha przewodniczącego parlamentu libijskiego skonfliktowanego z rządem i współdziałającego z generałem Haftarem. W specjalnej rezolucji skierowanej do parlamentu Egiptu Salih argumentuje, że na równi z rządem Sarraja ciało, które on reprezentuje, cieszy się międzynarodowym uznaniem i może być traktowane jako pełnoprawny uczestnik procesu pokojowego. Obserwatorzy uważają, że ostatnie rozmowy, które miały miejsce w Egipcie, zwłaszcza w obliczu klęski operacji wojskowej generała Haftara oznaczają wycofanie dlań poparcia przez wspierające go dotychczas państwa i przeniesienie go na libijski parlament, kierowany przez Saliha.
Stosunki między Francja a Turcją uległy w miniony poniedziałek dalszemu zaostrzeniu po tym, jak w Ankarze poinformowano o aresztowaniu czterech szpiegów, mających zbierać informacje wywiadowcze na rzecz Francji. Zbliżony do władz dziennik Daily Sabah napisał, że aresztowani pracowali na rzecz francuskich służb specjalnych zbierając informacje i penetrując tradycjonalistyczne środowiska i organizacje muzułmańskie.
Ciekawa jest postawa dyplomacji amerykańskiej wobec międzysojuszniczego sporu na tle stosunku do sytuacji w Libii. Na początku tygodnia z premierem Sarrajem w Trypolisie spotkał się Richard Norland szef amerykańskiego Dowództwa Afrykańskiego będący również ambasadorem USA w tym kraju. Rozmowy, jak informuje specjalizujący się w tematyce bliskowschodniej portal Al.-Monitor dotyczyły zawieszenia broni, ale, jak się komentuje, sam fakt spotkania z przedstawicielami rządu w Trypolisie, może być interpretowany jako wyraz poparcia dla niego ze strony amerykańskiej.
W czasie konferencji po niedawnym szczycie ministrów obrony NATO, szef Paktu Jens Stoltenberg został zapytany przez dziennikarza AFP o stosunek do incydentu francusko – tureckiego. Wcześniej na ten temat mówiła francuska minister obrony, argumentując, że uzyskała wsparcie 8 państw Sojuszu dla swego stanowiska. Odpowiedź szefa Paktu była nader dyplomatyczna. Powiedział on, że będzie prowadzone dochodzenie aby wyjaśnić co się stało, a jeśli idzie o moratorium na dostawy broni walczącym stronom to NATO opowiada się za jego przestrzeganiem, podobnie jak jest zwolennikiem znalezienia politycznego rozwiązania konfliktu i zakończenia wojny domowej w Libii.
Reakcja Stoltenberga
Można rozumieć, że powściągliwa reakcja Stoltenberga, który odmówił w ten sposób poparcia stanowiska Francji, na tyle zirytowała Emmanuela Macrona, że ten znów zaczął mówić o „mózgowej śmierci” NATO. Ale teraz wyraźnie widać, że taki stan Sojuszu ma miejsce wtedy, kiedy nie chce on realizować interesów francuskich.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/506012-wraca-mozgowa-smierc-nato