„Tolerancja”, „akceptacja”, „szacunek dla odmienności drugiego człowieka” – takich haseł pełno jest w wystąpieniach prezydenta Warszawy i kandydata POKO na prezydenta RP Rafała Trzaskowskiego, jak również w wypowiedziach jego najbliższych współpracowników m.in. I wiceprezydenta Pawła Rabieja, szefa większości POKO w Radzie Warszawy Jarosława Szostakowskiego czy szefowej Komisji Kultury Rady Warszawy Agaty Diduszko-Zyglewskiej. Przedstawiciele ideologicznej lewicy mają jednak to do siebie, że często takie hasła stosowane są wyłącznie jednostronnie, jako bat na innych, ale już ich samych wydają się nie obowiązywać. Sprawdźmy więc, jak to jest z tolerancją wobec ludzi o innych poglądach w wykonaniu dworu Rafała Trzaskowskiego.
Uchwała ws. Warszawskiej Nagrody Edukacyjnej im. Marka Edelmana
Niezwykle pełna przesłania o konieczności otwartości i szacunku dla odmienności jest przyjęta niedawno z inicjatywy POKO uchwała ws. ustanowienia Warszawskiej Nagrody Edukacyjnej im. Marka Edelmana. Nagroda przeznaczona jest dla młodych warszawiaków, którym ratusz chce wpajać wzorce oparte na tolerancji. Ale w jaki sposób ekipa Trzaskowskiego przeprowadziła ten projekt? Dokładnie odwrotny od tych deklaracji!
Do kapituły nagrody weszło 4 przedstawicieli Rady Warszawy, w tym… 4 radnych z POKO, a także m.in. „eksperci wskazani przez Radę”: były dyrektor Muzeum POLIN Dariusz Stola, którego minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński wbrew władzom Warszawy nie powołał na kolejną kadencję z powodu zarzutów o politykowanie oraz prezes Stowarzyszenia Przeciw Antysemityzmowi i Ksenofobii Paula Sawicka.
Radni nienależący do klubu POKO dowiedzieli się o poczynionych ustaleniach z dokumentów do rozpatrzenia na sesji, choć dobrą praktyką wielu poprzednich kadencji było procedowanie takich uchwał w duchu konsensusu. Podczas opiniującego projekt uchwały posiedzenia Komisji Edukacji zapytałem, w jakiej formie były zgłoszenia do kapituły, kto ich dokonywał i jakie wymogi trzeba spełnić, aby móc wejść do tego gremium. Wówczas szef klubu POKO doprowadził do… zamknięcia dyskusji, a odpowiedzi na pytania nie padły.
Na sesji Rady Warszawy ponownie zapytałem, czemu w kapitule są jedynie radni jednego klubu oraz eksperci wyłącznie z wąskiego środowiska sympatyków „Gazety Wyborczej” (np. czemu nie zaproszono przedstawicieli państwowego Muzeum Getta Warszawskiego, a jedynie kilka osób z muzeum POLIN) i jednej, dość niepełnej wizji stosunków polsko-żydowskich. Tym razem zamiast odpowiedzi usłyszeliśmy od szefa klubu POKO, że… PiS nie ma prawa być w tej kapitule. Jako uzasadnienie padły dwa argumenty:
Po pierwsze: Minister Gliński z PiS powołał Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, a do tego jego dyrektorem uczynił prof. Jana Żaryna, a więc… - i tu padło parę niezrozumiałych i bełkotliwych myśli prowadzących do ulubionych w środowiskach lewicowych podprogowych oskarżeń o antysemityzm, przedstawionych jednak tak, że nie dało się ani do nich odnieść, ani za nie pozwać.
Po drugie: - i tu wisienka na torcie (!) – PiS… uczcił Edelmana ulicą w stolicy. Ale czyim kosztem? Józefa Lewartowskiego. Wojewoda z PiS zdekomunizował bowiem ulicę patrona, który… w 1920 roku kolaborował z bolszewikami i uczestniczył w okupacyjnej administracji w trakcie najazdu Armii Czerwonej na Polskę, a potem był skazywany na więzienie przez sądy II RP. Zabranie ulicy temu patronowi, nazwanemu przez współpracownika Trzaskowskiego „bohaterem ruchu antyfaszystowskiego” to – i tu znowu przekaz podprogowy – rzekomo kolejny dowód na „PiS-owski antysemityzm”.
Warszawska Rada Działalności Pożytku Publicznego
W ostatnich miesiącach ekipa Trzaskowskiego nie zgodziła się na wynikający z parytetów udział radnych PiS w Warszawskiej Radzie Działalności Pożytku Publicznego i kilku innych gremiach miejskich. O specyficznym rozumieniu „szacunku” wobec przedstawicieli innych opcji niewątpliwie świadczy również fakt nagminnej cenzury na forum Rady Warszawy. Szef zaplecza Trzaskowskiego w radzie Jarosław Szostakowski niemal na każdej sesji zgłasza wnioski o zamknięcie dyskusji (karnie przegłosowywane przez radnych jego klubu), gdy obawia się, że ta może pójść w niewłaściwą stronę z punktu widzenia wizerunku prezydenta Warszawy, a biorąc pod uwagę jakość zarządzania miastem przez obecnego włodarza, zdarza się tak całkiem często. Cenzurowano dyskusję nad m.in.: Deklaracją LGBT (gdy padły pytania o finansowe skutki tego dokumentu), dekomunizacją nazw ulic czy kolejnymi wersjami stawek bonifikaty za użytkowanie wieczyste (PO najpierw poparła 98% bonifikatę w okresie przedwyborczym, by zaraz po wyborach – na wniosek prezydenta Trzaskowskiego – się z tego wycofać, ale po fali protestów społecznych musieli powrócić do pierwotnego kształtu regulacji). W czasie tej ostatniej dyskusji sposób procedowania Rady Warszawy skrytykował nawet… Jacek Żakowski:
Moim zdaniem to był przedsmak tego horroru, który możemy mieć w Polsce, kiedy opozycja wygra. Kompletny brak szacunku dla jakichkolwiek reguł demokracji okazany przez panią Grupińską (szefowa Rady Warszawy), prowadzącą obrady. Zamknięcie debaty, zanim się zaczęła. Marszałek Kuchciński to szczeniak przy tym, co tam się działo.
Kolejny pokaz tego, jak ekipa Trzaskowskiego podchodzi do ludzi o innych poglądach jest polityka kulturalna. O tym napiszę chyba oddzielny tekst, ale podam tylko przykład: w czasie, gdy miasto mówi tyle o tym, że musi oszczędzać, bo rząd PiS zabrał im środki obniżając Polakom podatki, a równocześnie budżet Warszawy wciąż rośnie, nastąpiły pewne cięcia na polu kultury. Ale były jednak one wybiórcze. Obcięto więc o ponad 1 mln zł środki na Centrum Myśli Jana Pawła II, czego ofiarami stali się… młodzi warszawiacy – stypendyści zaangażowani w działalność wolontariacką, bo to właśnie na ten cel zabrakło pieniędzy w wyniku decyzji ratusza. Decyzja o zabraniu środków instytucji powołanej za rządów Lecha Kaczyńskiego w Warszawie, której patronuje nasz Papież, zbiegło się w czasie z serią agresywnych wypowiedzi atakujących tę postać ze strony bliskich współpracowników Trzaskowskiego na czele z Agatą Diduszko. Szefowa miejskiej Komisji Kultury publicznie zaatakowała też Centrum Myśli za to, że jednym z kryteriów (nieobowiązkowym!) dających punkty stypendystom CMJPII jest „upowszechnianie myśli Jana Pawła II”. Nie pomogły tłumaczenia, że to świeckie stypendium i aby je dostać nie trzeba mieć np. zaświadczenia o chodzeniu do Kościoła, ani nawet być katolikiem, a sytuacja jest analogiczna, jak z Nagrodą Edelmana, gdzie także celem projektu jest promowanie światopoglądu konkretnej osoby.
Cięcia nie dotyczą lewicy
Równocześnie jednak cięcia nie objęły instytucji lubianych przez panią Diudszko i innych członków ekipy POKO. Tuż przed końcem roku budżetowego bonus w postaci dodatkowych 300 tys. zł otrzymał Teatr Powszechny, znany z wystawiania antykościelnej sztuki „Klątwa”, w której m.in. jedna aktorka odgrywa scenę seksu oralnego z pomnikiem Jana Pawła II, a inna dywaguje o „zbiórce pieniędzy na zabójcę Kaczyńskiego”, jak również organizacji antyklerykalnych debat, w których szczególnie często bryluje pani Diduszko.
Wyjątkowo jednostronna jest również polityka ekipy Trzaskowskiego w zakresie nazewnictwa miejskiego. Jak wiemy, wielokrotnie jego ludzie blokowali upamiętnienie w stolicy jej byłego prezydenta, rodowitego warszawiaka Śp. Prof. Lecha Kaczyńskiego, który 10 lat po śmierci nadal nie ma w swoim mieście ulicy. Zupełnie inaczej Trzaskowski podszedł do niemającego żadnych związków z Warszawą prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Aby go upamiętnić już rok po śmierci, kandydat POKO na prezydenta naruszył szanowaną przez wszystkich kolejnych prezydentów Warszawy zasadę, aby odczekiwać 5 lat od śmierci patrona przed wnioskiem o nadanie jego imienia stołecznej arterii i uczynił to w drodze wyjątku na mocy specjalnej decyzji zatwierdzonej przez klub POKO w Radzie Warszawy.
Na regulaminowe upamiętnienie nie mógł za to liczyć poległy w tragedii smoleńskiej gen. Kazimierz Gilarski. Wspólnota Mieszkaniowa, w której mieszkał, chciała, aby uczcić go uliczką na Bemowie. Klub POKO wniosek odrzucił podając absurdalne uzasadnienie, że jest w stolicy ulica Gilarska, więc Generała Gilarskiego może się mylić kurierom. Dublowanie nazw w dzielnicach dołączonych do Warszawy po 1989 roku czy przypadki takie jak ul. Wilanowska i Aleja Wilanowska ekipie Trzaskowskiego jednak nie przeszkadzają…
CDN.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/505968-ekipa-trzaskowskiego-tolerancja-tak-ale-nie-dla-prawicy