Podczas wizyty w Supraślu Rafał Trzaskowski otrzymał pytanie w języku angielskim od mężczyzny, który powiedział, że jest ze Stanów Zjednoczonych, konkretnie z Wirginii. Trzaskowski odpowiedział pytającemu, że nie ma amerykańskiego akcentu i musi się przyłożyć do nauki angielskiego. Po tej sytuacji na mężczyznę, przedstawiającego się w sieci jako Luke Marcinkiewicz, spadła fala krytyki. Odpowiedział na nią na Twitterze.

Do sympatyków R. Trzaskowskiego, którzy wylewają na mnie hejt. Nie jestem żadnym „opłaconym prowokatorem z TVP” ani „udawanym Amerykaninem”. Jestem polskim patriotą oraz obywatelem USA. Wysłuchajcie nagrania. Zanim zaczniecie walczyć z hejtem, sami przestańcie go stosować!

— napisał na Twitterze Luke Marcinkiewicz.

Dzisiaj rano loguję się na Twitter, a tam morze hejtu pod moim adresem. Jest mi z tego tytułu bardzo przykro. Chciałbym wyklarować parę rzeczy. Byłem wczoraj na spotkaniu z kandydatem na prezydenta panem Trzaskowskim. Zadałem mu bardzo kulturalnie pytanie w języku angielskim na temat jego podejścia do języków obcych. Na to pytanie nie dostałem merytorycznej odpowiedzi, a jedynie hejt pod moim adresem. Zostałem zaatakowany ustnie za mój akcent, za to jak mówię, jakim językiem mówię, skąd jestem itd.

— mówi na wrzuconym na Twitterze wideo Luke Marcinkiewicz.

„Jestem krytykowany za to, skąd jestem”

Po pierwsze nie jestem zawodowym politykiem, nie mam treningu przed kamerami i rozmowami z osobami publicznymi. Każdy z nas ma prawo się zająknąć, w każdym języku. (…) Jest to sytuacja zdecydowanie stresująca. (…) Jestem krytykowany za to, skąd jestem. Czy jestem stąd, czy stamtąd, nie ma znaczenia, jaki się paszport posiada. Znaczenie ma to, jakie wartości się nosi w sercu i co reprezentuje

— podkreśla.

„Fala hejtu pod moim adresem bardzo mnie smuci”

Fala hejtu pod moim adresem bardzo mnie smuci. Pokazuje to niski poziom kultury politycznej w Polsce. (…) Każdy atak na kogokolwiek, kto mówi z innym akcentem, wygląda inaczej niż my, to po prostu rasizm

— zaznacza.

tkwl/Twitter