To jest nasz moment geopolityczny. Andrzej Duda i Prawo i Sprawiedliwość spisali się, wykorzystując ten geopolityczny moment
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Artur Wróblewski, politolog i amerykanista.
wPolityce.pl: Jak pan ocenia przygotowanie wizyty Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych? Opozycja twierdzi, że to kampanijna ustawka. Innego zdania musi być chyba Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO, który odbył dziś rozmowę telefoniczną z prezydentem.
Artur Wróblewski: Nie ma wątpliwości, że wizyta jest dobrze przygotowana i była przygotowywana od wielu miesięcy. Prezydent Polski tak naprawdę myślał o kolejnej wizycie, kiedy tylko skończyła się ostatnia, a w tle cały czas toczyły się rozmowy dotyczące 5G, energetyki jądrowej, wzmacniania obecności wojsk amerykańskich w Polsce czy immunitetu prawnego żołnierzy USA na terenie naszego kraju oraz oczywiście kwestii finansowych. Jeśli chodzi o sprawy związane z energetyką jądrową, to przecież 20 lutego była wizyta ministra Naimskiego, pełnomocnika ds. infrastruktury krytycznej, a 26 kwietnia w Waszyngtonie był minister klimatu Kurtyka. Powstały w Ameryce instrumenty finansowe, żeby wyprzeć Chińczyków i Rosjan czy chociażby Partnerstwo na rzecz Transatlantyckiej Współpracy Energetycznej. Mówię o tym, żeby przypomnieć, że rozmowy z Amerykanami cały czas się toczyły. Opowieść o tym, że mieliśmy do czynienia z decyzją ad hoc, że nagle wszyscy się obudzili, pan Duda spotkał się z panem Morawieckim wieczorem, żeby za kilka dni pojechać do Stanów Zjednoczonych, to są zwykłe złośliwości ze strony opozycji. Ta wizyta była przygotowana od pierwszego dnia, kiedy podpisano memorandum w sprawie energetyki jądrowej we wrześniu 2019 r. Wcześniej w czerwcu podpisano deklarację o wysłaniu dodatkowego tysiąca amerykańskich żołnierzy do Polski. Podaję konkrety.
Czy wizyta w USA pomoże prezydentowi w kampanii wyborczej?
Jeśli prezydent Duda przywiezie konkrety, to wtedy na pewno pomoże. Nie zaszkodzi wizerunkowo, skoro coś wyszarpiemy od Amerykanów. Natomiast to, że opozycja tak bardzo emocjonalnie, histerycznie atakuje i krytykuje, np. były prezydent Kwaśniewski mówi, że Andrzej Duda nie powinien wyjeżdżać z Polski, bo to mu zaszkodzi, to tylko świadczy o tym, że tym bardziej prezydent powinien jechać. Kolejnym dowodem na to, że ta wizyta uwiera opozycję jest fakt, że szkodzą już w Waszyngtonie. Podsunęli kongresmenowi Eliotowi Engelowi, pożytecznemu idiocie, list, w którym pisze do Trumpa, żeby nie przyjmował Dudy, bo ogranicza suwerenność sądownictwa, narusza konstytucję i jeszcze w dodatku wsadza swoich ludzi do polskiej armii. To już w ogóle jest absurdalne, bo przecież prezydent Duda jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, podobnie jak Trump w Ameryce. Eliot Engel to stary cwaniak, który miał problemy w komisji etyki za niepłacenie podatków, chciał nałożyć kaganiec pewnemu wydawcy, bo pisał o nim negatywnie.
Minister Szczerski powiedział dziś, że prezydent Duda spotka się z prezydentem Trumpem jako rzecznik całego regionu, o co prosili go przywódcy kilku państw. Polska staje się liderem tej części Europy?
Oczywiście, to jest kolejny aspekt tej sprawy. Andrzej Duda nie jedzie tam tylko jako prezydent Polski, ale również jako ambasador Grupy Wyszehradzkiej i Trójmorza, które jest szerszą inicjatywą. Pamiętajmy, że Amerykanie nie tylko chcą pieniędzy, jak twierdzi polska opozycja, ale zaproponowali już 1 mld dolarów na Trójmorze czy 3,4 mld w 2017 r. na inicjatywę odstraszania europejskiego, czyli na wzmacnianie wschodniej flanki mamy już kilka miliardów. Wiemy też o tym, że Microsoft chce przeznaczyć 1 mld na budowę tej naszej krajowej chmury – bezpiecznego przechowywania danych. Możemy więc mówić już o kilku miliardach dolarów, które zostały zaproponowane Polsce, ale też całemu regionowi. Dodać do tego trzeba jeszcze te pieniądze na energetykę jądrową. Pamiętajmy też, że gaz LNG jest opłacalny cenowo, w porównaniu z gazem jamalskim. Ważne jest to, że prezydent Andrzej Duda jest przyjmowany przez prezydenta Stanów Zjednoczonych. Nikt nie będzie nawet za ileś lat pamiętał, kto był tym prezydentem. Prezydent Duda jedzie jako ambasador i rzecznik interesów krajów europejskich. Punkt widzenia prezydenta Dudy przejął nawet Trump, jeśli chodzi o Nord Stream 2 czy na to, co robią Rosjanie na Ukrainie. Pamiętamy przecież, że Trump przychodził do Białego Domu jako „mandżulski” kandydat i wręcz rusofil. A skończył jako prezydent, który nakłada na Rosję największe sankcje. Dzięki niemu z Nord Stream 2 wycofali się Szwajcarzy, a ostatnio ambasador USA w Niemczech udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że Niemcy powinny przestać „karmić bestię” - tzn. robić interesy przy Nord Stream 2, kiedy jednocześnie nie dokładają się wystarczająco do NATO. Polska dzięki dobrym kontaktom z amerykańską administracją ma większy respekt, niż miała kiedyś, kiedy nie była nikim znaczącym. Robimy z USA interesy, uniezależniamy się energetycznie, więc inni też nasz bardziej szanują. Dlatego też szef NATO rozmawia z prezydentem Dudą, ponieważ Polska coś znaczy. Mamy niezależne kanały kontaktu i niezależne interesy od Unii Europejskiej, która w pełnym sensie nas blokowała, chociażby narzucając Nord Stream 2 czy rosyjski gaz, z czego się wyłamaliśmy.
Biorąc to wszystko pod uwagę, ale znając też nasze ograniczenia, w porównaniu do potencjału Niemiec i Francji, to czy tym zaproszeniem Donald Trump chce wskazać, że Polska jest dziś głównym partnerem USA w Europie i właśnie z naszym krajem ma najlepsze relacje?
Faktem jest, że Polska ma w tej chwili najlepsze relacje z Trumpem. Przecież w Niemczech jest programowy antyamerykańskim oraz antytrumpizm. Jeśli będziemy mieli wspólne interesy gospodarcze – a już teraz mamy 13,4 czy 14,8 mld obrotów – w zależności od tego czy bierzemy amerykańskie dane czy wyliczenia GUS-u – i trwałą obecność wojsk amerykańskich, to absolutnie wejdziemy w amerykański system bezpieczeństwa, tak jak Niemcy, Holandia, Wielka Brytania czy Włosi. Natomiast Rosji i różnym lobbystom, również niemieckim, żebyśmy nie weszli do tego systemu i pozostali w szarej strefie podatnej na szantaż. Niemcom zależało na tym, żeby Polska byłą flanką wschodnią, żeby tutaj ewentualnie przebiegał front, ale nie zależało im na tym, żeby była u nas trwała obecność amerykańska albo żeby zniesiono Polakom wizy. Oni na tym tracą. Tak samo jak nie zależy na pogłębieniu kontenerowego portu w Świnoujściu, bo będzie to konkurencja dla Hamburga. Niemcy mają interesy, żeby tutaj była szara strefa i to również robiono w Kongresie, gdzie blokowano zniesienie wiz. Rosji też nie zależy na upodmiotowieniu Polski. To jest nasz moment geopolityczny. Andrzej Duda i Prawo i Sprawiedliwość spisali się, wykorzystując ten geopolityczny moment. Proszę zauważyć, że to teraz do prezydenta Dudy przychodzą przywódcy innych państw, a nie my musimy ciągle o coś prosić. Zmieniła się sytuacja i Niemcy się tego boją. Boją się np. tego, że odpłyną oddziały amerykańskie i Polska będzie miała również gwarancje nuklearne. Mamy silniejszą pozycję negocjacyjną również w Unii Europejskiej.
Wracają do naszego, polskiego podwórka, dziś Borys Budka – choć początkowo opozycja starała się wyśmiać wizytę prezydenta w Waszyngtonie – stwierdził, że Andrzej Duda powinien uzgodnić swoje stanowisko przed wyjazdem do USA z partiami opozycyjnymi. Co pan o tym sądzi?
Nie tylko starali się wyśmiać, ale były też zakulisowe, Schnepfa i Sikorskiego, próby zaszkodzenia naszej reputacji w Waszyngtonie, poprzez nakręcenie tego Eliota Engela. Opozycja już nie tylko „uprzejmie donosi” na rząd w Brukseli, ale także w Waszyngtonie. To jest drugi aspekt – nie tylko obśmiewanie – bo to by było pół biedy. Tutaj mamy aktywne działania tak, jak kiedyś w XVIII w. w czasie zaborów. Te reakcje ośmieszają opozycje, ponieważ pogłębiają tylko jej histerię. Histerię było widać, kiedy mówiono o tym, że Duda jedzie do patrona, bo przecież nie mamy innego strategicznego partnera, bo Niemcy nie życzą nam dobrze, Unia Europejska nie ma armii, a Rosją życzy nam jak najgorzej. Budka, czyli szef opozycji, która już pięciokrotnie przegrała wybory, rości sobie prawo do tego, żeby prezydent Polski czy rząd konsultowali wizyty zagraniczne. Przecież to jest nieznajomość zasad demokracji. W demokracji jest tak, że parlament i rząd, który wygrał rządzi. Czy można to odwrócić? Wystarczy wygrać wybory. Natomiast oczywiście trzeba szanować głos mniejszości, opozycji, ale przecież to się dzieje. Wszystkie ważne sprawy przechodzą przez komisje sejmowe i tam są ludzie, którzy wiedzą o tym, co się dzieje. Wszelkie decyzje będą konsultowane i zatwierdzone. Przecież nagle nie przeniesie się do Polski bomby atomowej. Mechanizm konsultowania jest zabezpieczony. Opozycja może wnieść swój głos, ale nie może domagać się współrządzenia.
Not. kb
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/505883-wywiad-wroblewski-opozycja-osmiesza-sie-ws-wizyty-w-usa