Rafał Trzaskowski zapomniał, że był posłem. Zapomniał też, jak głosował składając kolejną obietnicę wyborczą w tej kampanii. Mogłoby się wydawać, że tak kompromitująca wpadka będzie widowiskowym samobójstwem kandydata. Nic bardziej mylnego. Bo przecież nie o samych kandydatów chodzi w tej kampanii.
Partie, a nie kandydaci
Pretendenci mają dobrze wyglądać, być sympatyczni, sprawnie się wysławiać (choć i to okazuje się zbyt dużą przeszkodą). Po prostu muszą wpisać się w zapotrzebowanie swojej grupy docelowej, im szerszej, tym lepiej.
Nie ma tu miejsca na szczerą rywalizację, żywe emocje czy suspens. To teatr skrojony pod pokolenie wpatrzone w smartfony, wyrażające reakcje za pomocą lajków i emotek, które z trudem przetrawia cokolwiek więcej niż kilkaset znaków (najlepiej z wytłuszczeniami). Fakty i argumenty schodzą na plan dalszy w spektaklu emocji podsycanych przez władców marionetek.
To przede wszystkim starcie dwóch wiodących sił politycznych. Nazwiska kandydatów są drugorzędne, o ile oczywiście czynnik ludzki nie będzie zawodził tak widowiskowo jak w przypadku kandydatury Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Liczy się przede wszystkim pojedynek dwóch obozów. Skreślenie krzyżyka będzie wyrazem wotum zaufania lub nieufności wobec obecnej ekipy rządzącej. Reszta ma znaczenie drugorzędne.
Zalew bzdur
Również brak znajomości chronologii własnej kariery politycznej czy składania obietnic zaprzeczających dotychczasowej aktywności nie będą stanowiły większej przeszkody. Przecież w świecie medialnych migawek doby social mediów i tak o tym zapomnimy. Zalew informacyjny jest tak duży, że szary Kowalski ma problem z odróżnieniem informacji ważnej od zwykłego viralowego bullshitu.
Dlatego kandydaci mogą podnosić głowy do góry. I bohatersko serwować kolejny festiwal żenady. Pardon… walczyć o Polskę/Europę. Wedle targetu – niepotrzebne skreślić.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/505766-trzaskowski-zapomnial-ze-byl-poslem-wpadka-bez-echa