Rafał Trzaskowski był dość spięty. Zrobił ten ruch, że pozywa TVP, co już samo w sobie moim zdaniem nie jest ruchem szczęśliwym, bo oglądalność tej debaty była ogromna. Skąd wynikało jego spięcie? Z tego, iż uważa, ze TVP to nie jest jego teren, ale przede wszystkim z tego, że miał dużo do stracenia. Ma dosyć silnych konkurentów
— powiedział w rozmowie wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog.
CZYTAJ TAKŻE: RELACJA NA ŻYWO. Debata prezydencka w TVP. Prezydent Duda: Te mijające pięć lat to był dla Polski naprawdę dobry czas
wPolityce.pl: Jaki są pana wnioski po wczorajszej debacie kandydatów na prezydenta? Kto pana zdaniem wypadł najlepiej?
Prof. Mieczysław Ryba: Zgodziłbym się z opinią tych, którzy twierdzą, że tu bardziej mieliśmy do czynienia z prezentacją kandydatów, a nie klasyczną debatą. Pamiętajmy, że na pytania, które padały, wielu z kandydatów nie odpowiadało, tylko wygłaszało swoje expose w danej dziedzinie życia społeczno-politycznego. Natomiast jakie cele mogli osiągnąć dwaj najważniejsi pretendenci do urzędu prezydenta, czyli Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski? Andrzej Duda w moim przekonaniu mógł pokazać ciepłą, zatroskaną twarz głowy państwa. Pamiętajmy, że PiS rządzi już pięć lat i zawsze jest tak, że władza trochę się zużywa i jest przez niektórych obywateli odbierana jako władza oddalona od ludzi. W tym względzie gdyby Andrzej Duda odmówił tej debaty, jak kiedyś Bronisław Komorowski, i pokazał że jest ponad resztą, to by było czytane, że mamy do czynienia z jakimś wyobcowaniem. Po drugie pochylenie się w tej debacie w bardzo kulturalny i życzliwy sposób do wszystkich kontrkandydatów, nawet tych o najmniejszym poparciu, może procentować na drugą turę wyborów. Pamiętajmy, że wyborcy, którzy oddając głos w I turze, będą oddawać w drugiej, będą szukać swojego kandydata. W tym sensie wydaje mi się, że Andrzej Duda taką postawą bardzo dużo zyskał i przede wszystkim to mógł osiągnąć.
Natomiast Rafał Trzaskowski wahał się, czy wziąć udział w debacie. W końcu się na to zdecydował, uprzednio pozywając TVP. Jak pana zdaniem wypadł podczas debaty?
Rafał Trzaskowski był dość spięty. Zrobił ten ruch, że pozywa TVP, co już samo w sobie moim zdaniem nie jest ruchem szczęśliwym, bo oglądalność tej debaty była ogromna. Skąd wynikało jego spięcie? Z tego, iż uważa, ze TVP to nie jest jego teren, ale przede wszystkim z tego, że miał dużo do stracenia. Ma dosyć silnych konkurentów. W tym samym mniej więcej obszarze sceny politycznej ma Szymona Hołownię. Jest on sprawniejszy od Trzaskowskiego w sferze czysto marketingowej, wizerunkowej, chociaż Trzaskowski ma swoje talenty. Wyrobienie Hołowni w TVN widać. Kosiniak-Kamysz też mógł zaatakować Trzaskowskiego ze swojej flanki. Jeśli Trzaskowski stracił, to niewiele, a na pewno nie na tyle, żeby się martwić o druga turę, ponieważ ani Hołownia, ani Kosiniak-Kamysz nie zaryzykowali ostrej gry. Żeby odwrócić trendy, które się pojawiły, to powinni zagrać bardzo ostro. Nie tyle przeciwko prezydentowi Dudzie, co jakoś tam wybrzmiało, ale bardzo ostro przeciwko Trzaskowskiemu, bo to by była ich szansa. Widać, że nie taką rolę przyjęli. Jeśli są podobni Trzaskowskiemu, to nawet jeżeli wyborca widzi między nimi jakieś różnice, to i tak wybierze tego, który ma największe szanse.
Czyli pan jest przekonany, że dojdzie do II tury z udział prezydenta Andrzeja Dudy i Rafała Trzaskowskiego?
Na dzisiaj się tego spodziewam. Pamiętajmy, że w tle tej debaty pojawiła się jeszcze jedna rzecz, gigantycznie ważna. To jest zapowiedź wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Waszyngtonie. W zależności, co ta wizyta przyniesie, jakie będą jej owoce, może znacząco wpłynąć już na drugą turę. Tego nie wiemy, ale to o wiele bardziej niż debata moim zdaniem wpłynie na wynik głosowania. Zdenerwowanie Trzaskowskiego jeszcze przed debatą było spore w tym względzie, skoro jeszcze przed debatą mówił, aby prezydent Andrzej Duda nie wykorzystywał tej wizyty w USA do kampanii wyborczej.
Pana zdaniem takie stwierdzenie jest nieuprawnione?
To absurdalne stwierdzenie. To tak, jakby powiedzieć, żeby prezydent duda nie wykorzystywał swojego pięcioletnie dorobku ze sprawowania władzy w Polsce w kampanii wyborczej. Jaki prezydent z czego innego jest rozliczany, jak nie ze swoich dokonań? To absurd. To znaczy jednak, że w sztabie Trzaskowskiego jest strach i lęk. Ta sytuacja uświadamia też wyborcom jedną rzecz. Dlaczego prezydent Trump tak działa? Bo jest skrajnie zdenerwowany na Niemcy, ze względu na ich postawę w sferze energetycznej ws. Nord Stream 2, w sferze militarnej, bo wydają za mało na obronność. A kim jest Rafał Trzaskowski w takim czytaniu polityki na arenie międzynarodowej? Jest opcją niemiecką w Polsce. W związku z tym w geopolitycznej układance opcja niemiecka nie jest na rękę USA.
Czyli pana zdaniem, jeżeli hipotetycznie zostanie zapowiedziane przesunięcie jakiejś części wojsk USA z Niemiec do Polski, to może mieć to duże znaczenie na wynik wyborczy Andrzeja Dudy?
To jest jeden z istotnych czynników kampanii, bo on pokazuje znaczenie Polski na arenie międzynarodowej. Myślę, że na tym spotkaniu może by poruszana nie tylko kwestia militarna, ale także kwestie gospodarcze, z dziedziny energetycznej. Na przykład kwestia tworzenia u nas hubu energetycznego. Jeśli tam będzie miał Andrzej Duda sukces, to moim zdaniem może to znacząco wpłynąć na wynik wyborów już w I turze.
Rozmawiał Adam Stankiewicz
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/505257-prof-ryba-andrzej-duda-duzo-zyskal-swoja-postawa-w-debacie
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.