Portal wPolityce.pl ustalił, że sędziowie Konrad Wytrykowski i Maciej Nawacki skierowali do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko Ewie Siedleckiej, dziennikarce tygodnika „Polityka”, która wiązała obu sędziów z tzw. aferą „Małej Emi”. Nawacki i Wytrykowski przekonują, że został znieważony przez Siedlecką w internecie.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Z aktu oskarżenia wynika, że Siedlecka znieważyła sędziego Nawackiego oraz sędziego Konrada Wytrykowskiego nazywając ich „hejterami” i publikując informacje dotyczące rzekomego związku sędziów z profilem „Kasta Watch” na Twitterze. Sędzia Nawacki chce też, by Siedlecka odpowiadała z art. 212 kk za nazwanie go „uczestnikiem farmy trolli”.
(…) w dniu 22 sierpnia 2019 r. w Warszawie (…), w artykule zatytułowanym „Autokontrola, czyli kasta sprawdza kastę” znieważyła Macieja Nawackiego określając go mianem „uczestnika farmy trolli i pomówiła o udział w przestępstwie stalkingu innych sędziów, tj. o takie postępowanie, które mogło poniżyć go w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufanioa potrzebnego dla wykonywania zawodu sędziego i nauczyciela akademickiego, pełnienia funkcji członka Krajowej Rady Sądownictwa
– czytamy w akcie oskarżenia, do którego dotarł portal wPolityce.pl.
W innej publikacji na blogu Siedleckiej, dziennikarka nazwała Macieja Nawackiego uczestnikiem grupy hejterskiej. Siedlecka stwierdziła nawet, że „wynosił on dokumenty służbowe na użytek publikacji na twitterowym koncie „Kasta Watch”.
Sprawa Gersdorf
Sędzia Nawacki chce też, by Siedlecka odpowiedziała za kłamstwo, którego miała się dopuścić twierdzeniami, że to sędzia Marek Nawacki miał stać za rzekomą akcją, która miała polegać na wysyłaniu ówczesnej I Prezes SN prof. Małgorzacie Gersdorf kartek pocztowych z obraźliwymi i wulgarnymi stwierdzeniami. Co ciekawe inne media podnosiły, że za tą akcją stać miał sędzia Konrad Wytrykowski lub sędzia Łukasz Piebiak. W obu przypadkach było to nieprawdą i celowym działaniem, które służyło poniżeniu tych sędziów. Portal wPolityce.pl ustalił, że to właśnie sędzia Wytrykowski, już w kwietniu 2019 roku, czyli na pół roku przed wybuchem „afery”, poinformował samą Prezes Gersdorf o tych nieprawdziwych informacjach.
Zniszczyć sędziów
Dziś niewiele zostało z tzw. afery hejterskiej w ministerstwie sprawiedliwości. Główna bohaterka i „informatorka” mediów ukrywa się prawdopodobnie w Niemczech. Nie stawiła się też na jedną ze spraw, mimo, że wcześniej zapewniała w mediach, że przedstawi prawdziwe „dowody” na istnienie rzekomej farmy trolli. O co naprawdę chodziło w masowanej akcji medialnej, której motorem była osoba całkowicie niewiarygodna? O psychiczne i zawodowe zniszczenie i upodlenie grupy odważnych sędziów, którzy opierali się „kaście” sędziowskiej i nie bali się krytycznie mówić o mediach zblatowanych z opozycją totalną. Wykreowano aferę na podstawie sfabrykowanych i zmanipulowanych informacji, a także na wykradzionej prywatnej korespondencji z sędziami. Wielu sędziów zapłaciło zdrowiem i utratą dobrej opinii za tę medialną ustawkę.
Media dziś milczą
Sędziowie dochodzą teraz swoich roszczeń,ale okazuje się też, że na jaw wychodzi coraz więcej nowych informacji o kłamstwach i manipulacjach, które masowo i w sposób podejrzanie dobrze zorganizowany, pojawiały się w mediach w sierpniu i we wrześniu 2019 roku. Afera miała też uderzyć w ministra Zbigniewa Ziobrę, ale ten cel się nie udał. Posadę stracił za to jego zastępca wiceminister Łukasz Piebiak - jeden z najodważniejszych reformatorów polskiego sądownictwa. Uderzenie w sędziego Nawackiego, który od lat opierał się „kaście” sędziowskiej miało doprowadzić do jego usunięcia z KRS. To także się nie udało. Rodzi się jeszcze pytanie: dlaczego media, które ochoczo szkalowały sędziów o wielkim dorobku orzeczniczym i naukowym, dzisiaj podejrzanie milczą w sprawie? A może dziennikarze zapoznali się z rzeczywistym materiałem „dowodowym” i zadali sobie sprawę, że zostali zręcznie rozegrani?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/505008-jest-akt-oskarzenia-przeciwko-znanej-dziennikarce