Z informacjo, do których dotarł portal wPolityce.pl wynika, że akcja krakowskich sędziów, którzy w grudniu ubiegłego roku rozwiesili dziesiątki plakatów propagandowych w krakowskim sądem była ustawką, która od początku zakładała bezkarność celebrytów w togach. Zdaniem Dagmary Pawełczyk-Woickiej, prezes Sądu Okręgowego w Krakowie, akcja plakatowa jest rażącym naruszeniem przepisów i zasad.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Plakatowanie drzwi do gabinetów sędziowskich, okien i w innych miejscach było dziełem zaledwie kilku sędziów, ale w usłużnych „kaście” mediach mogliśmy przeczytać, że „sprawców” było ponad 70. To kompletna bzdura, ale nie to w tej historii jest najgorsze. Sędziowie Mazur i Czajka, którzy stali za akcji plakatową, od początku wiedzieli, że są bezkarni. Sprawa, na wniosek prezes Pawełczyk - Woickiej trafiła do zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Krakowie. Ten nie podjął jednak sprawy, a w uzasadnieniu porównywał sędziów do opozycjonistów w czasach PRL. Groteskowe porównanie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Sędziowie popisali się samowolą, a zdaniem ich przełożonych mogli dopuścić się wykroczenia, które z uwagi na status sędziów powinno być wyjaśnione przez stosowne postępowanie przed rzecznikiem dyscyplinarnym.
Bez zgody, bezprawnie
Z naszych ustaleń wynika, że sędziowie nie poinformowali dyrektora i prezes sądu o swojej akcji. Plakaty powieszono w miejscach, które nie zostały do tego celu wyznaczone. Z decyzją zastępcy rzecznika dyscyplinarnego, który zamknął sprawę plakatowania sądu nie zgodziła się Prezes SO w Krakowie. Sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka zwróciła się więc do ministra sprawiedliwości, by ten rozważył sprzeciw od decyzji rzecznika dyscyplinarnego. W kwietniu tego roku prezes sądu przesłała do Zbigniewa Ziobry stosowne pismo ws. sędziów Dariusza Mazura i Macieja Czajki. Podniosła tam niezwykle istotną kwestię.
Przedmiotem prowadzonego postępowania wyjaśniającego i ewentualnych zarzutów nie jest treść i strona wizualna rozwieszonych plakatów, ale sam fakt ich umieszczenia w miejscach do tego nieprzeznaczonych, w połączeniu ze skrajnym i ostentacyjnym łamaniem zarządzeń przełożonego służbowego. (…) Sędziowie wiedzieli, że w budynku Sądu Okręgowego w Krakowie zamontowano kilkanaście tablic przeznaczonych do umieszczania komunikatów, plakatów i innych informacji
– napisała prezes Pawełczyk-Woicka do ministra sprawiedliwości.
Reakcja ministra i histeria „kasty”
Minister Zbigniew Ziobro wniósł sprzeciw od postanowienia zastępcy rzecznika dyscyplinarnego, a to oznacza, że sprawa wraca do rzecznika i będzie rozpatrywana na nowo. Ten oczywisty i zgodny z prawem fakt spowodował wybuch paniki i histerii wśród krakowskiej „kasty” sędziowskiej.
To nieprawdopodobna sytuacja, dla mnie to powrót do czasów komuny. Nie wywiesiliśmy tych plakatów, by reklamować towary, tylko była to forma sprzeciwu wobec tego, co robi się z sądownictwem. Prezes naszego sądu okręgowego nie dopuszczała w 2018 r. do podjęcia żadnych uchwał protestacyjnych. Jak mogliśmy w widoczny sposób dać wyraz swojemu stanowisku?
– stwierdził sędzia Dariusz Mazur w rozmowie z „Gazeta Wyborczą”.
Sąd to nie miejsce do agitacji
Spytaliśmy prezes Sądu Okręgowego w Krakowie o ocenę całej sprawy.
Niedopuszczalne jest rozwieszanie plakatów i ulotek w miejscach do tego nieprzeznaczonych. Przecież nikt nie stosuje cenzury, ale chodzi o porządek. Sąąd jest miejscem szczególnym. Nie wolno rozwieszać tu treści ideologicznych. Sąd stanowi dobro wspólne. Obywatele oczekują sprawiedliwego i równego traktowania przez sąd więc lansowanie jakiejś ideologii i postulatów nie może mieć tu miejsca. Trzeba mieć również na uwadze dobro i odbiór społeczny
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl sędzia Dagmara Pawełczyk - Woicka, prezes Sądu Okręgowego w Krakowie.
Obywatele, który przychodzi do sądu mają różne poglądy i muszą być traktowani w równy sposób. Sąd nie jest miejscem do agitacji.Sędziowie mogą się przecież wypowiadać w mediach, mogą też propagować jakieś treści także w inny sposób. Nie możemy pozwolić na takie sytuacje. Sędzia musi świecić przykładem
– podkreśliła prezes Sądu Okręgowego w Krakowie.
Atak na prezes
Portal wPolityce.pl wielokrotnie informował, że ataki na prezes Dagmarę Pawełczyk - Woicką trwają niemal od pierwszego dnia jej urzędowania na stanowisku prezesa Sądu Okręgowego. Zarzuca jej się, że pracowała w ministerstwie sprawiedliwości, mimo, że sam sędzia Waldemar Żurek tez był oddelegowany niegdyś do resortu. Nie ustaje w nagonce na nią stowarzyszenie sędziowskie „Iustitia”, które usunęło sędzię ze swojego grona. Sama pani prezes „podpadła” kaście sędziowskiej także tym faktem, że była jedną z osób, które przygotowały system losowego przydziału spraw. Ta fundamentalna zmiana kończy szkodliwy dla polskiego sądownictwa okres, w którym „zaufani” sędziowie danego prezesa otrzymywali sprawy celowo im przydzielane.
Koniec pobłążliwości
Sędziowie ze skrajnie upolitycznionych stowarzyszeń „Iustitia” i „Themis” zapomnieli, że sądy nie są ich prywatną własnością, gdzie agituje się politycznie i ideologicznie. Sądy należą do Polaków, a sędziowie są jedynie sługami społeczeństwa, którzy dbać mają o sprawiedliwość, a nie interes korporacyjny lub polityczny. Miejmy nadzieję, że pobłażliwość wobec sowicie opłacanych przez społeczeństwo sędziów nareszcie się skończy.
WB
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/504940-ujawniamy-kulisy-ustawki-krakowskiej-kasty