W weekend dowiedziałem się, że PiS prowadzi wojnę religijną. Poinformowała o tym Dominika Wielowieyska w artykule o wdzięcznym tytule „Dlaczego PiS stawia na wojnę religijną? Odpowiedź jest w sondażach”. Na pierwszy rzut oka wydaje się on w dwójnasób groteskowy. Prawo i Sprawiedliwość ani bowiem nie prowadzi żadnej wojny religijnej, ani autorka jakąkolwiek wojną religijną w swoim dziele się nie zajmuje. O co więc chodzi?
Ta przenikliwa analiza zaczyna się od słów:
Andrzej Duda chce mówić tylko i wyłącznie o LGBT. W sobotę znów ostro zaatakował. Czy popełnia błąd, nie walcząc o centrowy elektorat?
I wszystko się rozjaśnia. Dominika wcale się nie zagalopowała. Wcale nie zapomniała zmienić tytułu swojego tekstu. Dla michnikowszczyzny LGBT to po prostu współczesna religia. Nie dziwmy się więc, że ten kto walczy z IDEOLOGIĄ LGBT, będzie opisywany jako prowadzący religijną wojnę.
Kapłani tej religii zasiadają za biurkami przy Czerskiej, a „biskupi” w brukselskich gabinetach. Unia Europejska dla „Wyborczej” jest niczym kościół, choć bardziej pasowałoby tu określenie „sekta”. Należy otworzyć serca (a zamknąć umysły) na jej dogmaty, wszelką działalność determinować ma pełna zgoda na płynące od sekciarskiej „elity” wytyczne. Kto się nie podporządkuje, tego sekta będzie napiętnować.
Dlatego taki hejt spotyka urzędującego prezydenta, który powiedział parę zdań prawdy o IDEOLOGII LGBT, precyzyjnie zresztą tłumacząc, że chodzi mu właśnie o inżynierów społecznych, którzy chcieliby prać mózgi coraz młodszym dzieciom, a nie o homoseksualistów.
Tego samego dnia „GW” odpaliła jeszcze jeden pocisk – pióro Bartosza Wielińskiego, który oddychając tymi samymi oparami absurdu co Wielowieyska, pochylił się nad kwestią: „Jak Duda wytłumaczy się z homofobii przed Europą”.
Jął wymieniać, jak to szef RE (czyli – na marginesie – człowiek, który niewiele może i niewiele znaczy, zupełnie jak wcześniej Tusk) chadza na belgijskie „parady równości”, jak to premier Irlandii nie ukrywa swojej orientacji seksualnej (homo), jak to premier Luksemburga (mężczyzna) ma męża (też mężczyznę). I jak ten Duda spojrzy im w oczy? Co im powie? Jak się wytłumaczy? „Musi ważyć słowa”, jego „homofobiczne szarże” nie pomogą ws. euro-budżetu. I tak dalej.
Otóż to wszystko są problemy nie Andrzeja Dudy, nie Polski, lecz tych ludzi i ich krajów. Problemem „Wyborczej” zaś jest niezrozumiała potrzeba służenia zagranicznemu panu, który grzecznego niewolnika nagrodzi dodatkową miską ryżu. Panów jest wielu – nie tylko pan Jerzy z Nowego Jorku (oryginalnie z Budapesztu), ale i cała czereda neomarksistów z Beneluksu.
Wszyscy oni toporami odcinają korzenie Europy – chrześcijańskie – a ojciec Unii, Sługa Boży Robert Schuman, przewraca się w swoim grobie w Scy-Chazelles.
Tylko w niewolniczej logice wykuwanej przy Czerskiej polski prezydent miałby się z czegokolwiek tłumaczyć przed grabażami Unii wolnych narodów.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/504827-lgbt-to-dla-gw-religia-wiec-ue-jest-zapewne-kosciolem