Na przykładzie Irlandii warto pamiętać i to jest ostrzeżenie dla Polski, że jak raz się w to wejdzie, jak my w 2015 roku, to będzie to postępować dalej i dalej. Wielu ludzi w Irlandii zagłosowało za „małżeństwami” homoseksualnymi niejako z dobroci serca, sądząc, że niech sobie robią, co chcą, ale nie zdawali sobie sprawy z tego, że aktywiści LGBT na tym nie poprzestaną. Teraz chcą to narzucać małym dzieciom w szkołach. Zatem ważne jest, aby powiedzieć „NIE”
– mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl była irlandzka eurodeputowana Kathy Sinnott.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Prezydent Polski Andrzej Duda czyni wysiłki w celu ochrony rodziny, również przed ideologią LGBT. Dlaczego tak ważne jest, aby bronić dzieci przed homoseksualną propagandą?
Kathy Sinnott: Ponieważ naszą rolą jako rodziców, jako nauczycieli, jako dorosłych jest ochronienie niewinności dzieci tak, aby mogły przeżywać swoje dzieciństwo. Zostało to nam nakazane przez Boga i stanowi nasz obowiązek, aby nie tylko chronić ich niewinność, ale również umożliwić rozwój psychiczny w taki sposób, aby miały szansę wzrastać w miłości Boga. To jest zwyczajnie nasza rola. Rolą prezydenta Andrzeja Dudy jako głowy państwa, przywódcy – a przecież podstawową komórką społeczną kraju jest rodzina – jest ochrona rodziny.
Jakie jest doświadczenie Irlandii i innych zachodnioeuropejskich krajów z ideologią LGBT?
W Irlandii wszystko idzie znacznie wolniej niż w innych zachodnioeuropejskich krajach. Jednakże z pewnością w Irlandii Północnej mieliśmy przykład przedsiębiorcy, który został pozwany za to, że nie chciał w tym brać udziału. Nie słyszałam, żeby do czegoś takiego dochodziło na południu, ale z pewnością w Ameryce, gdzie jest wielu przedsiębiorców, a wśród nich wielu chrześcijan, zdarzały się przypadki skazywania ich za ich sprzeciw wobec tej ideologii. Ciągano ich po sądach tylko dlatego, że stawali w obronie rodziny. Przekonali się oni bardzo szybko, że w wielu stanach nie mają już dłużej żadnych praw do trwania we własnych przekonaniach. To jest problem.
W Irlandii ideologia LGBT ma zostać włączona do programów szkolnych. Nie wiemy, czy uda im się to przeforsować, ale wszystko wskazuje na to, że tak. Program szkolny ma uczyć dzieci, aby akceptowały, że jest więcej niż dwa rodzaje/gender (słowa „płeć” w ideologii LGBT się nie używa – red.). Powiedziano nam, że to wejdzie do szkół.
Jakie w Pani ocenie będą konsekwencje takiego „nauczania”?
Będzie się mieszać dzieciom w głowach. Będą pogubione w swoich własnych relacjach i we własnych tożsamościach. Warto zauważyć, że dzieci dopiero formują swoją tożsamość, dopiero się rozwijają. Dla nich będzie bardzo dezorientujące mówienie im czegoś, co łatwo mogą zobaczyć, że nie jest rzeczywiste. Wmawianie, że jest rzeczywistością coś, co tą rzeczywistością nie jest, wprowadza w młodych umysłach zamęt. Siłą rzeczy zatem musi wpłynąć na ich dalszy rozwój.
Aktywiści LGBT domagają się tolerancji, ale sami nie tolerują katolickiego światopoglądu. Czy ma Pani tego typu doświadczenie?
Tak jak powiedziałam, w Irlandii wszystko idzie dużo wolniej, przynajmniej obecnie. Z tego co wiem, dotychczas nie zdarzyła się u nas sytuacja, w której pozywano by przedsiębiorców. Jeżeli jednak te programy wejdą do szkół, wówczas możemy być świadkami komplikacji relacji między rodzicami a szkołami. Na tę chwilę jednak to się jeszcze nie wydarzyło. Nie wiemy jednak, jak to wszystko się rozwinie i co się wydarzy.
Wiele irlandzkich szkół ma katolicki etos, więc nie wiemy, jak to się dalej potoczy. Zaproponowano ustawę, która jednak jeszcze nie została przegłosowana. Na razie jest w sferze propozycji. Nie wiemy, czy etos szkół zostanie odłożony na bok, aby wpuścić te programy. Dlatego trudno mi odpowiedzieć na pytanie o doświadczenia Irlandii.
Nie wiemy, czy ta ustawa przejdzie, ponieważ w świetle konstytucji jest ona problematyczna. Widzi pani, my mamy prawo do naszego etosu i zostało ono zapisane w konstytucji.
Czy jest możliwe, że te szkoły będą zamykane, ponieważ mają katolicki etos?
Tego nie wiemy. Po pierwsze nie wiemy, czy ta ustawa usuwająca etos zostanie przyjęta, ponieważ mamy wybory i nadal nie mamy rządu. Rząd, który mamy jest tymczasowy. W zeszłym roku rodzice zaczęli się budzić i dotarło do nich, jaka ustawa znalazła się w parlamencie. Ale tak jak mówię, mamy jeszcze wybory a do tego doszedł przestój związany z epidemią Covid-19. Wszystko zostało przełożone o sześć miesięcy, więc trudno przewidzieć dalszy bieg wydarzeń. Jeżeli jednak ta ustawa zostanie przeforsowana, zostanie natychmiast zaskarżona, ponieważ łamie podstawowe prawa zawarte w konstytucji.
Wiem też, że były spotkania zaniepokojonych rodziców, którzy w mediach społecznościowych alarmowali się nawzajem w tej sprawie. Wystosowali oni zresztą ostrzeżenie przed tą ustawą. Obecnie jednak wszystko jest w stanie zawieszenia.
Dlaczego aktywiści LGBT traktują konserwatywne poglądy jako przemoc?
Sądzę, że dlatego, że nikt nie lubi, gdy się z nim nie zgadza. Jest też kwestia siły. W normalnym społeczeństwie powinniśmy mieć możliwość niezgadzania się ze sobą i poddawania pod dyskusję. Jednakże wiem, że – wracając do referendum, które w 2015 roku przyjęło „małżeństwa” homoseksualne i wpisało je do konstytucji – każdego, kto w referendum zagłosował przeciwko „małżeństwom” homoseksualnym, próbowano sprawdzić, chociaż powszechnie oczekiwano właściwej dyskusji na temat tego, jak będzie wyglądało społeczeństwo, w jaki sposób to wpłynie na nasze życie rodzinne etc. Próbowaliśmy wywołać tę dyskusję, ale media były stanowczo po tylko jednej stronie.
Czyli jest sprzeciw społeczny?
Z pewnością. Podjęła go grupa „Let kids be kids” („Pozwólcie dzieciom być dziećmi” - red.), która otwarcie mówi: „Trzymajcie się z dala od szkół. Pozwólcie dzieciom być dziećmi. Pozwólcie rodzicom je wychowywać”. To było naprawdę budujące, ale potem przyszedł kryzys związany z Covid-19 i wszystko zostało zamrożone.
Na przykładzie Irlandii warto pamiętać i to jest ostrzeżenie dla Polski, że jak raz się w to wejdzie, jak my w 2015 roku, to będzie to postępować dalej i dalej. Wielu ludzi w Irlandii zagłosowało za „małżeństwami” homoseksualnymi niejako z dobroci serca, sądząc, że niech sobie robią, co chcą. Ale nie zdawali sobie sprawy z tego, że aktywiści LGBT na tym nie poprzestaną. Teraz chcą to narzucać małym dzieciom w szkołach. Zatem ważne jest, aby powiedzieć „NIE”. Trzymajmy się biologii, trzymajmy się nauki mówiącej, że są mężczyźni i kobiety, że są chłopcy i dziewczęta.
My nikogo nie oskarżamy, ani nie stawiamy przed sądem, ale bazujemy na prawdziwej nauce.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/504782-nasz-wywiad-sinnott-rola-prezydenta-jest-ochrona-rodziny