Gościnne radio Agory musiało aż podskoczyć z radości, gdy polityk Konfederacji Jacek Wilk ogłosił, że w II turze - jeśli wejdą do niej Andrzej Duda i kandydat KO - „nie będzie innej opcji, innego wyjścia, tylko zagryźć zęby, przekreślić obecnego prezydenta i postawić krzyżyk przy Rafale Trzaskowskim”.
Co prawda Konfederacja jako całość zdystansowała się wobec tego oświadczenia („dementujemy wypowiedzi i sugestie o poparciu jakiegokolwiek kandydata innych partii”), ale już dziś Grzegorz Braun w zasadzie to powtarza, stwierdzając:
Wybór między Rafałem Trzaskowskim a Andrzejem Dudą to żaden wybór. Jeden jest wart drugiego. Andrzej Duda zawiódł wyborców ideowej prawicy. Nie spełnił oczekiwań frankowiczów. (…) Nie zapewnił bezpieczeństwa życiu poczętemu i puszczał oko w kierunku tęczowego elektoratu.
Pod pretekstem walki z rzekomą pandemią dokonał zamachu na wolności obywatelskie. Zatrzymanie gospodarki, zamykanie kopalni i kościołów to zbrodnicze działanie. Tego nie robili nawet okupanci! Ten rząd to kryminał, a Duda jest żyrantem bezprawia i nadużyć.
Wypowiedzi Wilka i Brauna nie są miarodajne dla całej Konfederacji. Oznaczają one przecież także osłabianie pozycji Krzysztofa Bosaka, kandydata reprezentującego nurt narodowy. Całą sytuację można więc interpretować jako wewnętrzną grę różnych frakcji. Warto pamiętać, że gdy KO zmieniała Kidawę na Trzaskowskiego, także w Konfederacji - konkretnie w jej części korwinowej - też pojawiła się myśl, by zmienić Bosaka; ostatecznie narodowcom udało się obronić pozycję kandydata, także z braku alternatywy.
Ale oprócz gry frakcyjnej jest też coś więcej: szczera nienawiść, którą niektórzy liderzy Konfederacji żywią do obozu rządzącego. Wynika to zapewne z przekonania, że to PiS blokuje temu ugrupowaniu drogę do dalszych wzrostów. Wszystko dodatkowo podszyte lewicową wręcz utopijnością, marzeniem o odtworzeniu nad Wisłą dzikiego zachodu z połowy XIX wieku.
Może być też tak, że te środowiska są po prostu skutecznie zachęcane do tego, by szły w stronę antypisowskiej agresji. Pośrednio lub bezpośrednio, konkretnie lub ogólnie. Bo przecież to stary numer: gdzie prawdziwy system nie daje rady, tam kreuje „antysystem” - na tyle słaby i kuriozalny, by nigdy nikomu realnie nie zagroził, ale na tyle silny, by osłabił tych, którzy są bezpośrednim zagrożeniem. Dziś tak to wygląda: tzw. „antysystem” to po prostu dywersja. Polityczne skutki tego, co teraz widzimy, są przecież oczywiste: powrót III RP do władzy i skokowe ograniczenie polskiej wolności.
Wybory pokażą, na ile liderzy Konfederacji (oby nie wszyscy) są w stanie skierować swój elektorat przeciwko Andrzejowi Dudzie, innymi słowy, czy będą w stanie wywiązać się z zadania. Moim zdaniem uda im się to jednak w odniesieniu do mniejszości. W przypadku każdego konserwatysty, patrioty, wolnościowca, oddanie głosu na kandydata skrajnej lewicy Rafała Trzaskowskiego będzie po prostu moralnym bankructwem, niezależnie od wszystkich pretensji i wszystkich „ale”. Różnica między obu propozycjami jest zbyt czytelna.
Więcej na ten temat w tygodniku „Sieci” - wciąż w kioskach. Polecam.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/504541-tam-gdzie-system-nie-daje-rady-tam-kreuje-tzw-antysystem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.