Efekt Trzaskowskiego polegał na odbudowie poparcia Platformy po katastrofie kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i jej sztabu oraz w kontekście słabszych kandydatów. Ich kampanie runęły w gruzy w trzech kolejnych sondażach. Efekt zatem był, ale tylko w obrębie opozycyjnego spektrum
— mówi dla portalu wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog.
Trzaskowski odrobił straty Kidawy-Błońskiej
Prof. Chwedoruk przekonuje, że PO zmieniając kandydata osiągnęła pewien efekt, ale tylko w obrębie kandydatów opozycji.
Notowania kandydata Platformy po względnie udanych pierwszych tygodniach wróciły do poziomu poparcia PO sprzed koronawirusa. To, co w tym najciekawsze to fakt, że dokonało się to kosztem innych kandydatów opozycyjnych. Na tym chyba polegał największy sukces. Platforma uratowała swój status podmiotu nr 2 w polskiej polityce
— mówi politolog.
Nie ma efektów w ogóle. Są tylko efekty na tle czegoś, w kontekście czegoś. Efekt Trzaskowskiego polegał na odbudowie poparcia Platformy po katastrofie kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i jej sztabu oraz w kontekście słabszych kandydatów. Ich kampanie runęły w gruzy w trzech kolejnych sondażach. Efekt zatem był, ale tylko w obrębie opozycyjnego spektrum
— dodaje.
Kandydaci na głównych przegranych
Politolog zaznacza, że w tej kampanii wyborczej mamy kilku kandydatów do spektakularnej porażki, a brak jest jak na razie jednoznacznego zwycięzcy.
Na razie nie ma żadnego politycznego zwycięzcy. Notowania obecnej głowy państwa są na takim poziomie, jakiego należało się spodziewać. Wszystkie negatywne i pozytywne efekty się wyrównały. Wróciliśmy do stanu wyjścia ze stycznia br. W przypadku Rafała Trzaskowskiego mamy tylko naturalne poparcie dla głównej partii opozycyjnej
— mówi prof. Chwedoruk.
Jeśli nic nagle nie zmieni się w sondażach, to Kosiniak-Kamysz, Hołownia i Biedroń będą przegranymi tych wyborów. Aspiracje Władysława Kosiniaka-Kamysz sięgały drugiego miejsca, a w najgorszym razie zajęcia trzeciego miejsca z dobrym wynikiem, a o to może być trudno. Z kolei Szymon Hołownia przez chwilę sięgał w sondażach politycznego absolutu i wejścia do drugiej tury, a wiele wskazuje na to, że mogą to być pierwsze wybory prezydenckie od 2000 r., kiedy nie będzie silnego trzeciego. W przypadku Roberta Biedronia można mówić wręcz o katastrofie. Zwłaszcza, że notowania partyjne lewicy z reguły nie spadają poniżej 10 proc.
— podkreśla.
Problemy Hołowni i Gowina?
Wykładowca wskazuje, że efekt startu Rafała Trzaskowskiego po za kolejny udowadnia, że na polskiej scenie politycznej nie ma miejsca między Prawem i Sprawiedliwością, a Platformą Obywatelską.
Wejście Trzaskowskiego do gry jest dla Prawa i Sprawiedliwości obojętne. Z podobnymi wyzwaniami zetknęłoby się przy każdym innym kandydacie popieranym przez główne partie opozycyjne. Natomiast jest dużym problemem dla Jarosława Gowina. Słaba pozycja Kosiniaka-Kamysza i powrót Platformy do tradycyjnej swojej roli oznacza, że nadzieje na znalezienie przestrzeni między PiS-em, a PO po raz kolejny okazują się tylko pobożnym życzeniem
— mówi politolog.
Prof. Chwedoruk przewiduje również koniec projektu Szymona Hołowni, jako samodzielnego bytu na scenie politycznej.
Wynik w przestrzeni 5-10 proc. dawałby mu pewne gwarancje indywidualnej kariery. W kontekście oczekiwań byłby to zawód, ale indywidualnie dawałoby mu to pozycję poważnego polityka, czy to w związku z Platformą, czy z PSL-em. Natomiast tylko wynik dwucyfrowy rekomendować próby tworzenia własnej formacji
— wskazuje.
Przy utrwalonych podziałach, zanim nie zmieni tego czynnik demograficzny, można wejść do polityki tylko kosztem kogoś – wyłącznie dzieląc któryś z dużych podmiotów. W przypadku Prawa i Sprawiedliwości w ogóle nie ma o tym mowy. W przypadku SLD, choćby ze względu na deklarowany niegdyś silny katolicyzm, ten kandydat byłby trudny do akceptacji. Zostaje tylko oś Platforma – PSL. Z jednej strony doświadczenie medialne, związki z show biznesem powodują, że dla wielu wyborców PO Hołownia niewiele różni się od kandydatów tej partii w różnych wyborach. Z drugiej strony próby centrowania się mogą go sytuować bliżej PSL-u. Ale z kolei elektorat Koalicji Polskiej jest tak eklektyczny, że trudno byłoby na tym budować cokolwiek nowego. Są to bardziej elektoraty oderwane od innych partii niż utrwalone wokół Kosiniaka-Kamysza
— stwierdza prof. Chwedoruk.
Not. kb
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/504317-tylko-u-nas-prof-chwedoruknie-ma-miejsca-miedzy-pis-a-po