Kamper wyborczy Szymona Hołowni - nazywany „Belwederem na kółkach” - wjechał na krakowski rynek. Choć kandydata nie było, to wolontariusze przystanęli tam, by agitować wśród wyborców. Jednak mieszkańcy wyrazili swoje oburzenie, a sztab musi się teraz tłumaczyć.
Belweder na kółkach
W sobotę w południe kandydat na prezydenta Szymon Hołownia zainaugurował w Warszawie swoją kampanię, która będzie przebiegać pod hasłem „Głową i sercem”.
To jest nasz belweder na kółkach
— mówił Hołownia zwolennikom zgromadzonym koło Belwederu w Warszawie, wskazując żółty kamper.
CZYTAJ TAKŻE: Woli lotnisko w Berlinie? Hołownia inauguruje kampanię i krytykuje budowę CPK: „Wielki terminal w środku kartofliska”
Żółty kamper na krakowskim rynku. Mieszkańcy oburzeni
Kamper – nazywany „Belwederem na kółkach” – pojawił się również w Krakowie. Samochód sztabu przystanął… na Rynku Głównym. Hołowni w nim nie było, a jedynie wolontariusze, którzy agitowali na rzecz kandydata.
O ile mi wiadomo samochodami dostawczymi nie można bez specjalnej zgody wjeżdżać na płytę Rynku. Ciekawe, czy tutaj była?
– zapytał pochodzący z Krakowa dziennikarz tygodnika „Do Rzeczy” i wp.pl.
Nie spodobało się to również innym mieszkańcom Krakowa. „Mój kamper jest lepszy niż twój”, „Dlaczego ktoś takimi busami wjeżdża na krakowski rynek?”, „Autem na krakowski Rynek - ale wstyd! Wasze auto jest lepsze niż auta miliona mieszkańców Krakowa?”, Szymek z Warszawy wymyślił sobie, że wjedzie autem na środek Rynku w Krakowie, to co tam zabytki i ekologia” – czytamy w komentarzach na Twitterze.
Sztab Hołowni musi się tłumaczyć
Wywołany Michał Kobsko ze sztabu Hołowni musiał się tłumaczyć z wjazdu żółtego kampera na Rynek Główny.
Dzisiejszy przejazd kampera SH w rejonie Rynku w Krakowie odbył się w pełni legalnie, za zgodą i w asyście Policji
– odpowiedział.
Informacja dla wszystkich prawicowych i lewicowych śledczych: dzisiejszy przejazd kampera SH w rejonie Rynku w Krakowie odbył się w pełni legalnie, za zgodą i w asyście Policji. Dziękujemy, że tak uważnie śledzicie naszą trasę po Polsce!
— dodał później.
W celu wyjaśnienia - wszystko w Krakowie odbywa się zgodnie z przepisami. Mamy wymagane pozwolenia
— napisała również szefowa ds. komunikacji w sztabie Hołowni.
Ale szybko dostrzeżono, że na zezwoleniu napisano wyraźnie: „Nie dotyczy płyty Rynku Głównego”.
Nie wjechaliśmy na płytę rynku - droga dookoła rynku nie jest płytą. Współpracowaliśmy przy tym z policją
— tłumaczyła dalej przedstawicielka sztabu.
Warto zwrócić uwagę, że w komentarzach szukano też analogii do sytuacji z wizytą Jarosława Kaczyńskiego na Powązkach w 10 rocznicę katastrofy smoleńskiej.
Sytuacja analogiczna do wjazdu Prezesa Kaczyńskiego na teren nominalnie zamkniętego cmentarza na Powązkach
— czytamy.
Zarzucano wówczas, że prezesowi PiS można więcej. Tutaj podnosi, że kamper wjechał w miejsce niedostępne normalnie dla innych samochodów… Tylko że Jarosław Kaczyński oddawał cześć ofiarom narodowej tragedii, a nie prowadził kampanii jak wolontariusze Hołowni w Krakowie. A na marginesie warto wspomnieć i o tym, że kandydat Hołownia… również odwiedził Powązki 10 kwietnia. Dlaczego w tym przypadku nie podnoszono krzyku?
kpc/Twitter
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/503839-kamper-holowni-wjechal-na-krakowski-rynek-sztab-sie-broni