Za każdym razem, gdy wydaje się, że wszelkie granice manipulacji i absurdu zostały przekroczone, okazuje się, że można pójść jeszcze dalej. Wczorajsza debata sejmowa jest jednym z takich przykładów. Poziom hejterstwa wprowadzony do Parlamentu przez Koalicję Obywatelską naprawdę poraża, ale widać, że nie jest to niestety jeszcze proces skończony.
Chyba nawet za czasów Ruchu Palikota nie było w Sejmie tak żenującego poziomu debaty, jak ten, który obserwujemy w ciągu ostatnich dwóch kadencji. Platforma Obywatelska zdziczała na dobre i zachowuje się jak alkoholik po rozwodzie. Wszczyna burdy i grozi. Przez ostatnie pięć lat wylega z awanturami na ulice i ściąga bojówkarzy na Wiejską. Pełnię swoich możliwości zaprezentowała na przełomie 2016/2017 roku, porywając się na patologiczną okupację Sejmu.
Nie ma już obrad, w których by uczciwie i merytorycznie dyskutowano. Nawet, jeśli sejmowa większość podejmuje takie próby, zderza się z ciągłą agresją i prymitywizmem. Weźmy pierwszy przykład z wczoraj. Pogarda, z jaką Klaudia Jachira (trzecioplanowa aktoreczka znana głównie z hejterskich happeningów, obecnie posłanka na Sejm) zwraca się do prezesa Prawa i Sprawiedliwości, poraża. Podobnie jak poziom jej żenującego wystąpienia.
Szeregowy pośle Kaczyński, panie marszałku, panie premierze. Jak kraj potrzebuje maseczek, to wiecie, że trzeba się zwrócić do instruktora narciarstwa. SMS i powstaje wianuszek zaprzyjaźnionych firm. Tak działa państwowa mafia, niestety także podczas pandemii. Wiadomo, że jak ktoś szuka roboty, nie ma kwalifikacji, ale należy do PiS-u, to spółki Skarbu Państwa stoją przed nim otworem, byle tylko umiał się przeżegnać
— krzyczała z trybuny sejmowej Klaudia Jachira.
CZYTAJ WIĘCEJ: Żenujący występ w Sejmie! Jachira do PiS: Zachowujecie się jak okupanci. Jak mam Wam zaufać? Mam dość. WIDEO
Takich popisów było wczoraj znacznie więcej. Scheuring-Wielgus wykrzykiwała z mównicy sejmowej do premiera Morawieckiego, że jest „Pinokiem polskiej polityki”, a podczas debaty o wotum nieufności wobec ministra zdrowia powielano absurdalne kłamstwa. Nie było mowy o rzetelnej dyskusji, mimo że Łukasz Szumowski szczegółowo relacjonował przebieg pandemii i odpowiadał na wszystkie zarzuty. Trudno nie przyznać racji posłowi Czarnkowi, który stwierdził, że „to nie jest wniosek o wotum nieufności, tylko klasyczny paszkwil!”.
Wczorajszy dzień obliczony był na prowokację. Tych zresztą nie brakuje na każdym posiedzeniu. Pokrzykiwania, zaczepki i agresywne hasła stały się w Sejmie normą. Można odnieść wrażenie, że wprowadzenie na listy określonej grupy ludzi i przyzwalanie na obniżanie jakości polskiego parlamentaryzmu jest elementem celowej, długodystansowej strategii.
Ciekawe jest również zjawisko samej prowokacji. Mieliśmy już kilka takich, które udało się opozycji zręcznie przeprowadzić. Najpierw awantura, potem skrajne rozgrzanie emocji, atak na prezesa PiS lub innego polityka, a gdy padną jakieś ostre słowa riposty, wyjęcie ich z kontekstu, zmanipulowanie i zrobienie z tego szeroko zakrojonej antypisowskiej akcji z udziałem celebrytów. Akcja ta przećwiczona została kiedyś przy okazji wyrwanych z kontekstu słów o „gorszym sorcie”. Tak miało być i tym razem, gdy Jarosław Kaczyński odpowiedział na wielogodzinną agresję polityków opozycji, nazywając te zachowania „chamską hołotą”.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Kto oglądał obrady Sejmu, ten wie rozumie kontekst i oburzenie prezesa PiS. Poziom chamstwa w zachowaniu niektórych polityków jest rzeczywiście porażający. Opozycja jednak błyskawicznie podchwyciła te słowa, rozniecając awanturę. Rzecz w tym, że sama używa znacznie gorszych sformułowań. Przypomnijmy sobie choćby Bronisława Komorowskiego rechoczącego na wiecu przed Sejmem z ataku na poseł Krystynę Pawłowicz, posła Lenza, który fizycznie zaatakował posła PiS na Sali plenarnej, posła Nitrasa, który w tym samym miejscu uderzył posłankę. Agresja opozycji pęcznieje i staje się coraz bardziej niebezpieczna.
CZYTAJ TAKŻE: Opozycja podnosi larum ws. słów Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie. Zapomnieli o swoich popisach? Warto przypomnieć! WIDEO
Po każdej z takich sytuacji, opozycja toczyła własną kulę propagandową, podając ją dalej w atrakcyjnych antypisowskich barwach. Podpinali się pod nią celebryci stawiający się karnie na gwizdek polityków, by zaatakować obóz rządzący. Tym razem jednak coś poszło nie tak. Pomimo gwizdka. Barbara Nowacka miała odegrać akord końcowy, Borys Budka z kolegami mieli rozpętać awanturę i prowokacja gotowa. Po słowach prezesa PiS, poseł Rudnicki obwieścił, że Jarosław Kaczyński nazywa hołotą Polskę i Polaków. Ta zwinna manipulacja miała rozpętać kolejną szeroką akcję, na wzór tej z „gorszym sortem”. Coś jednak nie zagrało. Na gwizdek stawił się jedynie Mateusz Damięcki, który oświadczył, że został obrażony przez Jarosława Kaczyńskiego. Obraza dotknęła także jego trzyletniego syna Franka. Naprawdę trudno o większą aberrację.
Swoim zachowaniem udowodnił pan, że nie pasuje pan do tego miejsca. Domagam się przeprosin. Proszę napisać do mnie na priv. Daję panu 24 godziny. Jeśli nie przeprosi pan mojej żony, moich rodziców, mnie i moich wszystkich krewnych i krewnych mojej żony, jeżeli nie przeprosi pan Frania, mojego syna - obiecuję panu, że nie spocznę w dążeniu do usunięcia pana z życia politycznego mojego kraju
— napisał Mateusz Damięcki na Facebooku, zwracając się do prezesa PiS.
CZYTAJ WIĘCEJ: To już prawdziwy obłęd? Damięcki rzuca wyzwanie Kaczyńskiemu: „Tknął pan Frania. Daję panu 24 godziny na przeprosiny”
Póki co nie ruszyła jeszcze fala zdjęć z napisem „jestem chamską hołotą”, ale kto wie… Jak widać, paranoidalna niechęć do Prawa i Sprawiedliwości może zaprowadzić ludzi w najbardziej absurdalne rewiry świadomości. Wszystko to potwierdza moją tezę o społecznej szkodliwości strategii totalnej opozycji. Nieustające zastraszanie elektoratu i utrzymywanie go w politycznej paranoi strachu jest formą przemocy. Jej celem jest odzyskanie władzy. Czy skuteczne?….
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/503535-po-dziczeje-na-dobre-ale-sejmowa-prowokacja-nie-wypalila