Najnowszy sondaż pracowni Social Changes dla portalu wPolityce.pl potwierdza iż efekt świeżości wywołany wejściem do gry Rafała Trzaskowskiego miał bardzo ograniczony zasięg.
Owszem, Trzaskowski zrobił to, co udałoby się na jego miejscu każdemu kandydatowi: zebrał rozproszony i pogubiony elektorat Platformy Obywatelskiej, kilkoma brutalnymi zagrywkami przywrócił mu pewność siebie, zepchnął innych opozycyjnych pretendentów do naturalnej dla nich niższej ligi (Hołownia, Kosiniak-Kamysz).
Ale jednocześnie sposób w jaki to uczynił znacząco zmniejszył jego szanse w II turze. Polacy zobaczyli klasycznego polityka III RP - nie umiejącego znosić krytyki medialnej, butnego, zakochanego w sobie, przekonanego iż willowe dzielnice wielkich miast to cała Polska, kombinującego jak „reedukować” resztę.
Znów mamy podział klasyczny: Polski solidarnej (Duda) z turboliberalną (Trzaskowski), szanującej wartości z tą spod znaku promocji LGBT, ogólnopolskiej z warszawskocentryczną.
Warto pamiętać, że prezydent stolicy ma też przewagę wynikającą z nieuczestniczenia w poprzedniej fazie rywalizacji - pozostali kandydaci są w sposób naturalny bardzo zmęczeni, to wyczerpujący wyścig.
Wydaje się jednak, że Andrzej Duda tu akurat wykazuje wyjątkową odporność. W sposób naturalny po 10 maja nastąpił pewien spadek energetyczności kampanii wycelowanej przecież w swoim największym natężeniu na konkretny termin, ale szybko dokonano restartu. Ostatnie dni to już powrót prezydenta - przy wsparciu premiera - na tory jasnego planu kampanii i dynamizmu.
Ale różne opozycyjne wiewiórki donoszą, że plan opozycji na kampanię Trzaskowskiego zawiera jeszcze jeden element - skłócenie obozu Zjednoczonej Prawicy. To, co dało tak dobry efekt przy sprawie terminu wyborów, ma być powtórzone. Opozycja zdaje sobie sprawę, że będzie trudniej, bo zapewne nikt już długo nie wykaże się taką naiwnością i nieodpowiedzialnością jak niektórzy politycy w tamtym okresie. Jednak mimo to nie rezygnuje.
To skłócenie ma się dokonać przez rozbudzenie ambicji jednych, a zaniepokojenie innych. Różne konfiguracje nazwisk będą próbowane. Pierwsza para już została wytypowana. Oto trzy gazety jednocześnie wrzuciły identycznie brzmiące spekulacje , niczym nie poparte, o rzekomo premierowskich ambicjach prezesa PKN Orlen Daniela Obajtka i rzekomych planach zastąpienia przez niego premiera Mateusza Morawieckiego . Co więcej, za tym planem mają stać podobno „ziobryści”.
Zbyszek jest jak przyczajona puma. Razem z Szydło rozważali scenariusze na czas po kryzysie rządowym. Wymyślili, że miejsce Mateusza Morawieckiego na stanowisku premiera zajmie Daniel Obajtek
— twierdzi jedna z gazet.
Podobne scenariusze snuje też pewien dziennik, o którym można powiedzieć wszystko, ale nie to, że wie cokolwiek naprawdę o tym, co dzieje się na prawicy. Gdyby prognozowane tam klęski obozu rządzącego sprawdzały się chociaż w 10 procentach, już dawno premierem byłby Robert Biedroń.
Znam sytuację Zjednoczonej Prawicy dość dobrze i nie bardzo wiem, jak na takie bajki w ogóle reagować - są tak oderwane od realnego życia politycznego tego obozu. Jedyna wątpliwość dotyczy tego, czy wyssane to z palca, czy podrzucone przez kogoś i naiwnie podjęte.
Dla każdego, kto orientuje się we wzajemnych relacjach, powiązaniach, układzie sił, wizja pani Szydło pracowicie knującej z panem Ziobro nad zastąpieniem Morawieckiego przez Obajtka to oczywisty absurd.
Nigdy i nigdzie na poważnie takie scenariusze się nie pojawiły.
Prezes Obajtek tak rozpędził inwestycje w Orlenie, rozwój tego koncernu, że jego odejście teraz byłoby szaleństwem. Nigdy nikomu ambicji politycznych nie zgłaszał.
Pozycja premiera jest bardzo mocna, a wyniki rządów - w tym przejście przez epidemię - rewelacyjne.
Obaj panowie cenią się i współpracują.
Nie odbyło się żadne spotkanie na którym by taki scenariusz dyskutowano.
Słowem - czysta fantazja, którą rozgłaszają ludzie dysponujący cieniami plotek.
Wydawało się, że niedawna akcja pana Gowina pokazała, jak absurdalne były wszystkie teksty o rzekomej frondzie „ziobrystów”. Zagrożenie rozłamem przyszło zupełnie z innej strony. Ale nasi „znawcy” dalej swoje. Wiedzą, że każda bzdura, która może PiS skłócić, zostanie podana dalej. Tylko czytelników tych gazet szkoda. Są zwyczajnie robieni w balona.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/503243-kolejna-wrzuta-obliczona-na-sklocenie-pis