NASZ WYWIAD. Prof. Ryba: Czysty interes partyjny PO stał za tym, aby zgodzić się na termin wyborów 28 czerwca

Zdiagnozowano, że wzywanie do jakichś bojkotów demobilizuje elektorat Rafała Trzaskowskiego. Z tego, który odzyskuje głosy od Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza, Trzaskowski mógłby się zmienić w tego, który traci. Czysty interes partyjny PO za tym stał, ażeby tę ustawę przez Senat jakoś przepchnąć i ostatecznie zgodzić się na termin 28 czerwca

— powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Mieczysław Ryba, politolog.

wPolityce.pl: Marszałek Witek ogłosiła termin wyborów na 28 czerwca. Termin ten uważają za dobry także politycy opozycji. Jeszcze niedawno część z nich twierdziła, że powinny się odbyć po 6 sierpnia. Z czego pana zdaniem wynika taka zmiana stanowiska?

Prof. Mieczysław Ryba: Elektorat nie wytrzymywał już tych wszystkich gierek związanych z terminem wyborów, twierdzeń Tomasza Grodzkiego, że wybory powinny się odbyć dopiero po 6 sierpnia. Poza tym zdiagnozowano, że wzywanie do jakichś bojkotów demobilizuje elektorat Rafała Trzaskowskiego. Z tego, który odzyskuje głosy od Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza, Trzaskowski mógłby się zmienić w tego, który traci. Czysty interes partyjny PO za tym stał, ażeby tę ustawę przez Senat jakoś przepchnąć i ostatecznie zgodzić się na termin 28 czerwca.

Czy pana zdaniem taki termin wyborów pomaga któremuś z kandydatów? Czy nie ma to znaczenia?

Wiadomo, że opozycja chciała absolutnie odsuwać termin wyborów jak najdalej. Widać też jej strategię. Polega ona na tym, aby obciążyć PiS za jakiekolwiek trudności gospodarcze wynikające z epidemii koronawirusa. Starają się na siłę wymyślać oskarżenia pod adresem rządu, a szczególnie ministra Szumowskiego. Udało im się przesunąć wybory w maju, natomiast teraz nie i jest w tej chwili jakiś rodzaj kompromisu co do daty wyborów.

Według części polityków PiS - z punktu widzenia obecnego prezydenta - Rafał Trzaskowski byłby lepszym kontrkandydatem w ewentualnej II turze niż Szymon Hołownia. Zgadza się pan z tym?

Tak, ponieważ Rafał Trzaskowski ma pewne obciążenia, których nie ma Szymon Hołownia. Chodzi przede wszystkim o sposób sprawowania rządów w Warszawie. „Czajka” to jest jedna kwestia, ale druga to kwestia ideologii LGBT, która w moim przekonaniu może rozstrzygnąć II turę wyborów. Karta LGBT, Paweł Rabiej, który mówi o adopcji dzieci przez pary homoseksualne, tęczowe marsze itd., to wszystko jest tak mocno nieakceptowane na prowincji pozawarszawskiej, że to jest łatwiejszy rywal dla Andrzeja Dudy niż Szymon Hołownia. Elektorat Kosiniaka-Kamysza jest w II turze do pozyskania przez Andrzeja Dudę, między innymi jeżeli wybrzmi kwestia ideologii LGBT.

Tymczasem dziś prezydent Andrzej Duda na konferencji prasowej mówił o tym, jak ważny jest Centralny Port Komunikacyjny. Pana zdaniem poruszenie kwestii dużych projektów inwestycyjnych w kampanii to dobry ruch prezydenta?

To jest bardzo dobry kierunek prezydenta Andrzeja Dudy. Kwestie socjalne, społeczne, są bardzo ważne, można o nich przypominać, ale one nie mogą być leitmotivem kampanii. Tutaj trzeba pokazać perspektywę rozwoju silnej, wielkiej Polski w centralnej Europie. To jest perspektywa dobrobytu, a nie jeżdżenia na saksy do Niemiec. CPK, to coś, co jest konkurencyjne wobec Niemiec i co daje gigantyczne możliwości skokowego rozwoju. To oczywiście nie podoba się Niemcom. Rafał Trzaskowski adresuje swoją krytykę CPK w dużym stopniu do swojego niemieckiego protektora. PO tyle razy prosząc UE, czyli Berlin, o  interwencję w wewnętrzną wojnę polityczną w Polsce, w jakiś sposób programowo próbuje się spłacać. Jeśli PO wygra, to nie będzie tym problemem konkurencyjnym, który to problem funduje Niemcom PiS. To jest bardzo ważna alternatywa rozwoju Polski – czy bycie gospodarką podwykonawczą Niemiec, czy bycie podmiotową, aranżującą siłą polską a zarazem środkowoeuropejską na wielkiej arenie batalii euroazjatyckiej.

Rozmawiał Adam Stankiewicz