W styczniu tego roku podczas konferencji Priorytety w Ochronie Zdrowia 2020 wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski zapowiedział, że rak płuca w 2020 roku będzie traktowany priorytetowo. Chwilę później świat opanowała pandemia koronawirusa i to walka z COVID-19 stała się oczywistym punktem numer jeden.
Jednak rak nie poczeka, aż poradzimy sobie z wirusem. Chorzy na nowotwory muszą mieć dostęp do ratujących ich życie terapii: tu i teraz. Tym bardziej, że na przełom w leczeniu drobnokomórkowego raka płuca czekaliśmy 20 lat. I warto by jego zdobycze trafiły do jak największej liczby potrzebujących pacjentów.
Ministerstwo Zdrowia dotrzymuje obietnic. W ostatnich miesiącach na listy refundacyjne trafiło wiele innowacyjnych terapii. Także tych stosowanych w leczeniu raka płuca, póki co jednak tylko podtypu raka niedrobnokomórkowego. Czas wyrównać szanse pacjentów z drobnokomórkowym rakiem płuca rozbudowując dla nich refundowaną ścieżkę terapeutyczną.
Rak płuca ma różne oblicza, różne typy histopatologiczne. Za 80 proc. zachorowań odpowiada rak niedrobnokomórkowy.
Drobnokomórkowy rak płuca to nowotwór o odmiennej biologii, innym przebiegu, innym rokowaniu, innej taktyce postępowania od raka niedrobnokomórkowego. Istotne jest to, że w przypadku raka niedrobnokomórkowego podstawową metodą leczenia radykalnego jest leczenie chirurgiczne, które ma ograniczoną rolę w raku drobnokomórkowym. Tutaj metodą leczenia radykalnego jest skojarzenie radioterapii i chemioterapii
— wyjaśnia prof. dr hab. n. med. Dariusz M. Kowalski, kierownik Oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej – Curie Państwowego Instytutu Badawczego w Warszawie.
Standardowa ścieżka leczenia drobnokomórkowego raka płuca daje w pierwszym okresie dobre wyniki. Na tym jednak kończą się pozytywy: po wykorzystaniu tych terapii zwykle bardzo szybko dochodzi do nawrotu, progresji i śmierci pacjenta. To jeden z najgorzej rokujących nowotworów, co sprawiało, że leczenie go było jeszcze do niedawna dużym wyzwaniem. To jednak się właśnie zmienia. Istnieją dziś leki, które ratują życie i zdrowie pacjentów z nowotworami płuca.
Immunoterapia i leki immunokompetentne to od jakiegoś czasu podstawowe metody leczenia raka nie drobnokomórkowego, która zrewolucjonizowała tego typu postępowanie w niektórych przypadkach zastępując wręcz chemioterapię. W przypadku raka drobnokomórkowego standardem leczenia paliatywnego jest podanie chemioterapii dwulekowej. Przez ostatnie 20 lat podejmowane były próby poprawy warunków wyleczalności chorych w tej grupie, próbowano implementować leki nowe - ale wszystkie te badania zakończyły się negatywnie, tzn. żadna z nowych metod nie była lepsza od klasycznej chemioterapii. Przełom nastąpił dopiero wraz z pojawieniem się leków immunokompetentnych czyli immunoterapii
— mówi profesor Dariusz M. Kowalski.
Skuteczność leczenia potwierdziły dwa badania trzeciej fazy z losowym doborem chorych. Jedno z nich wskazuje, że dodatek atezolizumabu poprawia wyniki przeżycia chorych : wydłuża całkowity czas przeżycia i czas wolny od progresji. W drugim badaniu podobne wyniki otrzymuje się po zastosowaniu durwalumabu.
Oba leki są lekami immunokompetentnymi, są przeciwciałami monoklonalnymi mającymi za zadanie blokować białko PD-L1. Wiemy również, że niektóre leki immunokompetentne stosowane w monoterapii też mogą poprawiać znamiennie przeżycia pacjentów – takie jak niwolumab - lek anty PD-1 działający bezpośrednio przeciwko receptorowi PD -1 stosowany w trzeciej linii leczenia czy pembrolizumab - w drugiej linii leczenia
— dodaje profesor.
I durwalumab, i atezolizumab mają rejestrację amerykańską, dodatkowo atezolizumab od jesieni zeszłego roku jest zarejestrowany także w Unii Europejskiej. W Polsce terapia jest już stosowana z powodzeniem w standardowej praktyce klinicznej u pacjentów z niedrobnokomórkowym rakiem płuca. Teraz czas na szansę dla pacjentów z drobnokomórkowym rakiem płuca.
Te leki powinno podawać się w wyspecjalizowanych ośrodkach. Należy do nich m. in. Narodowy Instytut Onkologii, gdzie klinicyści mają możliwość stosowania wszystkich leków z programu lekowego, jeśli tylko pacjent spełnia warunki włączenia do programu.
Jedną z pacjentek prof. Kowalskiego w Instytucie jest pani Krystyna.
Na drobnokomórkowego raka płuca zachorowała w 2017 roku. W Instytucie zaproponowano jej udział w badaniu klinicznym z nową cząsteczką- immunoterapię w połączeniu z chemioterapią. Lekarze przyznają, że rozpoczynając te badania sami nie byli w stanie przewidzieć, co osiągną.
W lutym minęły trzy lata od diagnozy. Nowotwór się cofa, a pani Krystyna podkreśla, że funkcjonuje normalnie - jak przed rakiem. Dzięki leczeniu nie tylko wygrywa z chorobą, ale także komfort jej życia nie pogorszył się: na co dzień zajmuje się domem, rodziną. Jest wdzięczna za każdy dzień.
Takich pacjentów jak pani Krystyna jest więcej. Niestety jeszcze więcej jest tych, którzy są poza programem i wyczekują na refundację leków immunokompetentnych. Choć jest ich „tylko” 20 proc. wśród wszystkich pacjentów z nowotworem płuca, oni również zasługują na równy dostęp do immunoterapii. Tak naprawdę dla wielu z nich immunoterapia jest jedyną szansą na przedłużenie życia. W ostatnich dniach National Institute of Health and Care Excellence (NICE) w Wielkiej Brytanii zalecił atezolizumab w połączeniu z karboplatyną i etopozydem do rutynowego stosowania w National Health Service w pierwszej linii leczenia dorosłych pacjentów z rozległym stadium drobnokomórkowego raka płuca. Dziś pacjenci i lekarze czekają na decyzje naszego ministerstwa.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/503073-rak-nie-poczeka-na-koniec-pandemii-covid-19