Trudno trafić za sędzią Igorem Tuleyą. Nie mogę się połapać, czy chce iść do więzienia, czy odwrotnie? Marzy o celi więziennej, czy boi się życia za kratami jak diabeł święconej wody? Czy Polska to Turcja?
W przyszłym tygodniu w Sądzie Najwyższym ma się odbyć pierwsza rozprawa przeciwko sędziemu Tuleyi przed Izbą Dyscyplinarną o uchylenie immunitetu sędziowskiego. Prokuratura Krajowa postawiła mu zarzut przekroczenie uprawnień sędziego poprzez nielegalne dopuszczenie do tajnej rozprawy dziennikarzy dwóch stacji telewizyjnych. Dzięki temu bezprawnie umożliwił im poznanie zeznań świadków, które miały charakter niejawny.
Spodziewałem się, że sędzia Tuleya będzie szczęśliwy. Nie raz przecież dzielił się z opinią publiczną, że jego największym marzeniem jest to, aby stać się niekwestionowaną, pierwszą ofiarą pisowskiego reżimu. Sędzią prześladowanym przez obecną władzę. Bojownikiem walczącym o praworządność i demokrację, który gotowy jest do najwyższego poświęcenia. Stać się prawdziwym męczennikiem państwa bezprawia i politycznego terroru.
I teraz, kiedy jest tak blisko spełnienia celu, niespodziewanie wraz ze swymi bliskimi przyjaciółmi ze Stowarzyszenia Iustitia chce storpedować swój ambitny plan. Jest wszak rzeczą niemożliwą, żeby zakrojona na szeroką skalę akcja Stowarzyszenia Iustitia, mająca na celu przerwanie rozprawy, a więc praktycznie niedopuszczenie do podjęcia przez sędziów wyroku, miała być przeprowadzona bez uzgodnienia z jej głównym bohaterem. Bez jego pełnej akceptacji. Zbyt bliskie przyjacielskie relacje łączą sędziego Tuleyę z władzami Stowarzyszenia, by takie przedsięwzięcie organizowano poza jego plecami.
Taki brak zdecydowania sędziego Tuleyi powoduje, że chwilami sam czuję się trochę, jak wystrychnięty na dudka. Wiedział przecież, że z głębi swego serca popierałem jego chlubne plany. Wierzyłem w jego słowa, że jest sędzią bojowego ducha. Człowiekiem niepokornym, który ciosom pisowskim nie będzie się kłaniał. Sytuacja takich sędziów jak on jest obecnie bardzo ciężka – przekonywał. Ale on się nie podda. Będzie walczył do końca o niezależność i niezawisłość.
Wierzyłem w każde jego słowo. Równy rok temu powiedział rozmawiającej z nim w samochodzie dziennikarce (teraz taka moda –JJ), że jeśli za rok będzie chciała z nim robić wywiad, to pewnie będzie musiała przyjść do więzienia. Bo w Polsce jest już jak w Turcji – dodał. Patrzyłem na niego z podziwem. U niejednego sędziego w takim momencie, w którymś oku pojawiła by się przynajmniej jedna łza. Ale nie u sędziego Tuleyi. Był nieugięty. Prawdziwie mężny. A dziś ucieka od więzienia.
To jak mam się dowiedzieć, czy Polska to Turcja?
*
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/503065-same-klopoty-z-tym-sedzia-tuleya