Nowy kandydat na prezydenta Platformy, Rafał Trzaskowski, na jednej z ostatnich konferencji prasowych zwrócił się do rządu o wstrzymanie dwóch strategicznych inwestycji Centralnego Portu komunikacyjnego (CPK) i Przekopu Mierzei Wiślanej.
Trzaskowski sugeruje przekazanie 70 mld zł przeznaczonych na tą pierwszą i 2 mld zł przeznaczonych na tą drugą, na ochronę zdrowia, ochronę miejsc pracy, a także wsparcie samorządów, które jego zdaniem w związku z pandemią straciły aż 40% swoich dochodów.
Kandydat na prezydenta Polski, powinien sobie wprawdzie zdawać sprawę, ze strategicznego znaczenia obydwu tych inwestycji dla rozwoju naszego kraju ale z jakiś bliżej nieznanych powodów obydwie inwestycje atakuje, podobnie zresztą jak i formacja do której należy.
Już wcześniej mówił po co na CPK, skoro mamy nowe lotnisko w Berlinie, a jego kolega partyjny, marszałek województwa pomorskiego, bardzo intensywnie sprzeciwiał się przekopowi Mierzei Wiślanej.
Po tej wypowiedzi natychmiast w mediach społecznościowych pojawiły reakcje miedzy innymi między innymi wiceministra Aktywów Państwowych Janusza Kowalskiego, że „kandydat PO na prezydenta w narracji Putina przeciwko Mierzei Wiślanej i w narracji Berlina przeciwko CPK”.
Wpis umieścił także Mikołaj Wild do niedawna pełnomocnik rządu d/s budowy CPK, który sprostował informacje Trzaskowskiego, pisząc, że ta inwestycja będzie kosztowała przez najbliższe 14 lat około 100 mld zł, przy czym zasadnicza część tej sumy będzie przeznaczona na nowy system transportu kolejowego i drogowego, którego sercem będzie port lotniczy.
Zwrócił przy tym uwagę, że ta inwestycja będzie tworzyć nowe miejsca pracy, ponieważ jedno miejsce pracy w CPK, będzie generować aż 3 inne miejsca pracy w jego otoczeniu.
Przypomnijmy, że rząd Zjednoczonej Prawicy wcześniej zdecydował się na realizację takich ogromnych przedsięwzięć jak tunel podmorski do Świnoujścia, przekop Mierzei Wiślanej, aby zapewnić rozwój portu w Elblągu i uniezależnić się od Rosji w tym zakresie, budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK), gazociąg Baltic Pipe, czy budowę trasy ekspresowej S-19 wzdłuż całej naszej granicy wschodniej.
O tego rodzaju inwestycjach mających wręcz fundamentalne znaczenie dla rozwoju całego kraju, ale i poszczególnych regionów, Platforma nawet nie pomyślała, mimo tego, że rządziła aż dwie kadencje.
Teraz będąc w opozycji także nie jest fanką tych przedsięwzięć, mocno je atakuje, a niektóre próbuje nawet blokować na forum UE, tak jak to było z trasą ekspresową S-19, zgłaszaną do finansowania ze środków europejskich.
Te inwestycje, mają charakter strategiczny z punktu widzenia polskich interesów i mimo tego, że będą kosztowały dziesiątki miliardów złotych ich realizacja została przesądzona.
Tak jest z trasą ekspresową S-19, której łączna długość sięga 570 km i ma przyśpieszyć rozwój trzech województw wschodnich (podkarpackiego, lubelskiego i podlaskiego).
Podobnie jest z gazociągiem Baltic Pipe, którym ma być transportowane do Polski ok. 10 mld m3 norweskiego gazu, co uniezależni nas od dostaw gazu z Rosji, powstanie Centralnego Portu Komunikacyjnego uczyni Polskę swoistym hubem pasażerskim dla całej Europy Środkowo-Wschodniej, a przekop Mierzei Wiślanej da szanse rozwoju portu w Elblągu i uniezależni nas od Rosji.
Platforma wszystkich tych inwestycji nie chciała i jak widać dalej nie chce, skoro jej kandydat na prezydenta Polski, chciałby zablokować realizację dwóch z nic już na początku swej kampanii wyborczej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/502401-kandydat-po-chce-zatrzymac-inwestycje