Partie lewicowo-liberalne, poza Lewicą, zaczęły się wstydzić mówić publicznie o sprawach obyczajowych - eurowybory 2019 roku pokazały, że Polacy nie są entuzjastycznie nastawieni do lobby LGBT, pomysłów seksualizacji dzieci i akceptacji „małżeństw” homoseksualnych. Jednak Rafał Trzaskowski może być pierwszym kandydatem dużej partii politycznej, który nie będzie udawał, że się nad problemem zastanawia i potrzebuje nad nim dyskutować. Bo jak długo można ukrywać i unikać odpowiedzi na to zasadnicze pytanie, które padło z ust rodzica na spotkaniu w Szczecinie? Co prawda prezydent Warszawy odpowiedział atakiem i drwinami, sugerując że problem nie istnieje i jest wymysłem „telewizji rządowej”, ale przecież nie da się tak kluczyć w nieskończoność.
CZYTAJ WIĘCEJ:
RODZIC ZAPYTAŁ TRZASKOWSKIEGO O KARTĘ LGBT W SZKOŁACH. POLITYK UNIKAŁ ODPOWIEDZI
Tym bardziej palący staje się problem - nomen omen - orientacji politycznej Rafała Trzaskowskiego, który nie tylko podpisał w Warszawie kartę LGBT i przeznaczył środki z budżetu stolicy na tęczowe organizacje pozarządowe, nie tylko akceptuje prohomoaktywistyczne wypowiedzi swojego zastępcy, Pawła Rabieja, ale po prostu swoim postępowym sznytem popiera postulaty aktywistów mniejszości. Jak Platforma Obywatelska zamierza sobie poradzić z etykietką tęczowego lobbysty u Rafała Trzaskowskiego?
Zapytany w serwisie ONET Borys Budka tak odpowiedział na pytanie, czy w tej kampanii LGBT będą miały znaczenie w retoryce wyborczej:
Nie będą, bo prezydent RP prezentuje program w kompetencjach, w których się mieści.
Nie jest to prawda. Prezydenckie veto lub podpisanie ustawy związkach partnerskich, a takie pomysły padają ze strony opozycji, jest kluczowe dla procesu legislacyjnego w Polsce. Poza tym postawa polityka na najwyższym urzędzie w państwie ma znaczenie - dość wspomnieć, że The New York Times kojarzyło Rafała Trzaskowskiego głównie z… faktu uczestniczenia w „paradzie równości”. I z takich osiągnięć wychowanka profesora Bronisława Geremka chce rezygnować Platforma Obywatelska?
Zdaje się, że w tych wyborach może nastąpić transparentne starcie dwóch światopoglądów, bez udawania, że jest się „za a nawet przeciw”, że jest się „trochę za”, albo że małżonka jest za (jak ma to miejsce w przypadku partnerki Władysława Kosiniaka-Kamysza), a mąż tak średnio (jak unika jasnej deklaracji lider PSL).
Wreszcie kandydat jednej z największych partii w Polsce otwarcie oświadczyłby, że popiera legalizację związków homoseksualnych na poziomie „małżeństw” i nie rozwadniałby tego różnymi „jakkolwiek”, czy nie wskazywałby lapidarnie, że „trzeba o tym rozmawiać”. Oczywiście Trzaskowski straciłby jednoznacznie konserwatywny elektorat, ale zyskałby jasność przekazu i cały arsenał lewackich sloganów: o niedzieleniu ludzi, miłości, tolerancji, o mowie nienawiści ze strony prawicy - a w tym przyklasnęłyby i zachodnie media.
Z jednej strony ideolodzy z Czerskiej i Wiertniczej wiedzą, że Polacy „nie dorośli” jeszcze do oświeconych ideałów Europy, że taka deklaracja Rafała Trzaskowskiego raczej zniweczyłaby szanse na pokonanie Andrzeja Dudy. Z drugiej strony - ani tego tematu się uniknąć nie da, ani też nie wszyscy chcą czekać aż ideologiczny grunt będzie nad Wisłą gotowy. Rewolucja obyczajowa drepce już po drugiej stronie drzwi, nawet jak nie wygra wyborów w tym roku, to uwiedzie choćby część obywateli, którzy do tej pory jasno się w tej sprawie nie określili.
A przecież w żadnym dotychczas kraju nie udało się odebrać zdobyczy środowiskom LGBT. Powstrzymać, opóźnić marsz - owszem, ale cofnąć go choćby o krok - to, zdaje się, niemożliwość. Może więc progresywiści zdecydują się na walkę o Pałac Prezydencki z tęczowymi postulatami w ręku?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/502002-dlaczego-trzaskowski-ukrywa-swoj-stosunek-do-postulatow-lgbt
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.