Jakiś czas temu pan prezes Jarosław Gowin sfotografował się z grupą działaczy swojej partii trzymającą plakat wyborczy Andrzeja Dudy. Podpis głosił, że dadzą z siebie wszystko w kampanii. Taki był w każdym razie sens.
Wygląda na to, że będą musieli dać z siebie naprawdę dużo, bo potwierdza się to, przed czym co lepsi znawcy polityki przestrzegali inteligentnego krakowskiego naukowca: jeśli opozycja raz dostanie prawo przesuwania, zmiany, wyznaczania terminu wyborów (a to się w sensie politycznym dokonało), to niełatwo jej będzie to prawo odebrać.
Z tym właśnie mamy teraz do czynienia. Opozycja platformerska osiągnęła dwa pierwsze cele - podmieniła kandydata na prezydenta i wymusiła przesunięcie terminu wyborów na czas niekorzystny dla faworyta - Andrzeja Dudy. Ale ten łatwy łup, prezent od pana Gowina i jego „partnerów z Koalicji Polskiej”, tylko zaostrzył apetyt. Teraz zmierza już wprost do takiej obstrukcji, która przesunie wybory poza konstytucyjną kadencję Andrzeja Dudy, zmusi go do odejścia z urzędu, wprowadzi chaos polityczny i przesunie termin wyborów na okres jeszcze bardziej dla niej korzystny.
W konstytucji jest to zapisane, co się dzieje po 6 sierpnia (po zakończeniu obecnej kadencji w sytuacji, gdy nowy prezydent nie zostałby jeszcze wybrany). Obowiązki prezydenta pełni marszałek Sejmu, który ma obowiązek rozpisać wybory w ciągu 14 dni, które muszą się odbyć w ciągu 60 dni
— jasno rysował dzisiaj opozycyjny scenariusz marszałek Tomasz Grodzki.
Jak na dłoni widać, co tam komu chodzi po głowach.
Przypuszczam, że to wniosek z dość słabego, mimo wytwarzanego hałasu, wejścia do gry Trzaskowskiego. Owszem, szybko odzyskał betonowe poparcie elektoratu PO, ale daje będzie mu ciężko - bo jest jaki jest, bo źle o nim świadczy dorobek w Warszawie, bo trzeba czasu na zbicie poparcia dla Hołowni i Kosiniaka-Kamysza.
A rozochocona majowym szantażem Platforma nie chce innych, lepszych, późniejszych wyborów. Ona chce de facto pewności wygranej. Coś w naszej cywilizacji niesłychanego i groźnego. Dlatego choć koperty już podobno przestały być zabójcze, to nagle okazało się, że samorządowcy 28 czerwca też nie dadzą rady - bo matury. Matury w niedzielę? We wszystkich szkołach, także podstawowych?!
Co dalej? Po pierwsze, nie można ulegać szantażystom. Po drugie, opinia publiczna musi w tej sprawie wywierać stałą presję na Senat - taka gra niszczy nasze państwo. Po trzecie, bez względu na to jak bardzo PO nagnie terminy, choćby na zbiórkę podpisów było kilka dni, nie ma wyjścia - wybory trzeba zorganizować 28 czerwca, najpóźniej 5 lipca.
Polska demokracja musi zacząć się bronić.
PS. Dziękuję za tak duży odzew na naszą prośbę o zakup prenumeraty elektronicznej tygodnika „Sieci”. To najlepsza forma pomocy także dla portalu. I tę cegiełkę wciąż można wykupić.
SZCZEGÓŁY TUTAJ: CZYTASZ CAŁY ROK, PŁACISZ ZA PÓŁ
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/502000-nie-chca-lepszego-glosowania-oni-zadaja-pewnosci-wygranej
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.