To, co robi marszałek Grodzki, przestaje być śmieszne, a zaczyna być naprawdę groźne. Bo przecież odwlekanie prac nad ustawą - będącą ustępstwem rządzących wobec opozycji! - jest igraniem ze sprawą zupełnie podstawową: z ciągłością jednej z najważniejszych instytucji państwa polskiego, czyli prezydentury.
Z czego wynika to w istocie anarchiczne zachowanie? Czy jest to próba wstrzyknięcia kolejnej porcji trucizny do organizmu państwowego? Czy kryje się za nią obawa przed porażką Rafała Trzaskowskiego? Nadzieja na zbicie notowań Andrzeja Dudy? A może to wciąż plan przesunięcia wyborów na jesień, tak by w końcu doczekać sytuacji, w której kandydat opozycji będzie faworytem? Wreszcie, czy to echo walk frakcyjnych w Platformie?
Możliwe, że wszystko po trochu. Ale to mniej ważne niż wnioski wypływające z tej sytuacji. A właściwie jeden wniosek: wybory trzeba przeprowadzić jak najszybciej. Być może nawet szybciej niż 28 czerwca. Terminy zbierania podpisów oraz czas przeznaczony na kampanię trzeba maksymalnie skrócić (tym bardziej, że w sumie kampania trwa już parę miesięcy). Nie ma innego wyjścia. Dążąca do wywrócenia państwowego stolika opozycja w tej sprawie nie może być partnerem, bo to po prostu zbyt niebezpieczne dla fundamentów państwowości. Dowodów, że opozycja gra znaczonymi kartami, i że jej najważniejszym celem jest wywrócenie państwowej łódki, aż nadto.
Tę sprawę trzeba mieć za sobą, by skupić się na ratowaniu gospodarki. Powinna zostać załatwiona już w maju, ale skoro się nie dało, trzeba to zrobić w czerwcu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/501971-wybory-musza-sie-odbyc-jak-najszybciej-nawet-przed-28-vi?fbclid=IwAR3zMhVk5wFkf9p_vfqfuyv08kYVVIE8pA6k0X4RK9WveIbqQ9pQWMUBK2I