Czy Władysław Kosiniak-Kamysz chce być kuchcikiem na dworze Rafała Trzaskowskiego, gdzie Michał Kamiński będzie nadwornym podkomorzym?
Władysław Kosiniak-Kamysz i Polskie Stronnictwo Ludowe wkrótce obudzą się z ręką w pewnym naczyniu. O ile już nie mamy takiej sytuacji. Przez dużą część kampanii mającej finiszować 10 maja 2020 r. wszystko szło pięknie, notowania Władysława Kosiniaka-Kamysza rosły, PSL stawał się atrakcyjny dla różnych politycznych wędrowców i kusił nawet ówczesnego wicepremiera oraz lidera Porozumienia Jarosława Gowina. PSL-Koalicja Polska miała szanse stać się nowoczesną chadecją. Ale w miarę jak postępowała pandemia, ujawnił się w ludowej formacji gen destrukcji.
Na około 6 tygodni przed 10 maja 2020 r. Platforma Obywatelska zaczęła kombinować, jak wymienić Małgorzatę Kidawę-Błońską na Rafała Trzaskowskiego. I wtedy politycy oraz lider PSL zaczęli być robieni w bambuko zapewnieniami, nie tylko Borysa Budki, ale też Donalda Tuska, że obstrukcja wobec majowych wyborów służy wszystkim, a Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi i PSL w szczególności. Zdawały się to potwierdzać umizgi do ludowców oraz ich lidera ze strony Jarosława Gowina i jego Porozumienia.
Koło senackie PSL-Koalicji Polskiej (wicemarszałek Michał Kamiński, szef koła Ryszard Bober oraz senator po przejściach Jan Filip Libicki) pracowało w pocie czoła z marszałkiem Tomaszem Grodzkim i senatorami KO, aby wybory w konstytucyjnym terminie nie były możliwe. Michał Kamiński wręcz pękał z pychy, jakie to fajne świństwo zrobi rządzącemu PiS, jeśli do wyborów w maju nie dojdzie. Pewien entuzjazm wykazywał nawet Jan Filip Libicki. Tylko prawdziwy peeselowiec w tym towarzystwie, czyli Ryszard Bober, był w miarę powściągliwy.
Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi już w dniu wyborów parlamentarnych powinny się zapalić lampki alarmowe, że mając tylko trzech senatorów, ma właściwie jednego. A to dlatego, że Kamiński i Libicki to w ścisłym sensie „renegaci”. W dodatku jeden z nich został wicemarszałkiem. I to owi „renegaci” wraz ze zmanipulowanym Ryszardem Boberem doprowadzili PSL oraz jego lidera na skraj przepaści. Przecież obstrukcja Senatu była na rękę wyłącznie Platformie Obywatelskiej. Załatwiła sobie ona wymianę kandydata na prezydenta, którego notowania zaczęły szybko rosnąć, a prezes PSL wyszedł na tym jak Zabłocki na mydle. Partia zresztą też. I szanse poszły się czochrać.
Michał Kamiński zawrócił w głowie Władysławowi Kosiniakowi-Kamyszowi wizją wyborów w późniejszym terminie i jego większymi szansami wtedy, choć nawet dziecko mogło przewidzieć, że operacja zamiany Kidawy-Błońskiej na Trzaskowskiego uderzy w kandydata PSL. I uderzyła. Michał Kamiński mógł się puszyć, jaki jest skuteczny i ważny, tylko PSL i jego lider nic z tego nie mieli. Zagrali w nieswoim przedstawieniu, wychodząc na dudków (poza Kamińskim i w pewnym sensie Libickim).
PSL i Władysław Kosiniak-Kamysz mogli w Senacie nie dopuścić do zablokowania wyborów w maju i zachować, a nawet powiększyć stan posiadania, ale okazało się, że zostali pięknie prze…leni przez specjalistę od tego typu akcji – Michała Kamińskiego. I niczego się po tym nie nauczyli, skoro Kamiński ramię w ramię z Tomaszem Grodzkim chcą znowu przedłużać prace nad ustawą dotyczącą wyborów, żeby te odbyły się najwcześniej w sierpniu, ale już po zakończeniu kadencji Andrzeja Dudy. To ma znowu być korzystne dla PSL i jego lidera, choć jest korzystne wyłącznie dla PO, Borysa Budki i Rafała Trzaskowskiego.
Władysław Kosiniak-Kamysz pozwala się robić w bambuko senatorowi-renegatowi, tak jak pozwalali się robić wcześniej ci, w których partiach ten polityczny wędrowiec kolejno się zaczepiał. I zawsze grał tylko na siebie. Teraz doszła tylko jeszcze większa pycha niż ta demonstrowana wcześniej. I jest czymś absolutnie kuriozalnym, że PSL i jego lider nie widzą, iż Michał Kamiński gra w obcej drużynie i na zupełnie innego kandydata niż Władysław Kosiniak-Kamysz. PSL nie będzie z tego miało nawet nanograma korzyści. A nowa koncepcja Kamińskiego, która go od niedawna unosi w pobliże stratosfery, czyli jak najbardziej opóźnionych wyborów, jest pompowaniem szans Rafała Trzaskowskiego.
Trudno pojąć, jak kierownictwo PSL, w którym przecież nie brakuje polityków doświadczonych, może tak się dawać robić w bambuko jednemu sprytnemu renegatowi. Chyba że nic w Senacie nie mogą, bo Kamiński z trzyosobowym kołem robi, co chce. Ale przynajmniej nie powinni przyklaskiwać jego kuriozalnym pomysłom, czyli receptom na klęskę i Kosiniaka-Kamysza, i PSL. Prawdziwy lider nie może sobie na to pozwalać, bo ludzie widzą, że w ten sposób demonstruje słabość, że mały ogon macha całkiem dużym psem, a zwierzak nie jest w stanie tego zatrzymać. No, chyba że Władysław Kosiniak-Kamysz chce być kuchcikiem na dworze Rafała Trzaskowskiego, gdzie Michał Kamiński będzie nadwornym podkomorzym. Ale to jednak upokarzające.
*
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/501970-psl-ma-kreta-pracujacego-na-rzecz-po-to-michal-kaminski
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.