Wybór, przynajmniej w moim rozumieniu, zakłada wybór spośród wielu opcji czy też wielu kandydatów. Chyba, że mamy takie wybory na wzór PRL-owski, gdzie żadnego wyboru nie ma, tylko trzeba się podpisać. Tutaj dziwię się Platformie Obywatelskiej, bo znowu wchodzi w postkomunistyczne buty
— mówi wywiadzie dla portalu wPolityce.pl Tomasz Rzymkowski, prawnik i poseł Prawa i Sprawiedliwości.
wPolityce.pl: Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego wybrało pięciu kandydatów na stanowisko I prezesa SN. Borys Budka twierdzi jednak, że tylko sędzia Wróbel został wybrany prawidłowo. Jak pan ocenia tę wypowiedź?
Tomasz Rzymkowski: Boleję nad tym, bo pan poseł Borys Budka jest prawnikiem, ale to co opowiada jest kompletną bzdurą. Zgodnie z konstytucją prezydent wybiera I prezesa Sądu Najwyższego spośród kandydatów przedłożonych mu przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN. Ustawa o Sądzie Najwyższym mówi, iż Zgromadzenie Ogólne przedkłada prezydentowi pięciu kandydatów i z tej piątki prezydent wybiera. To, co robią politycy Platformy Obywatelskiej mówiąc, iż ten wybór de facto się dokonał, jest wierutną bzdurą. To jest prerogatywą prezydenta, by dokonać wyboru. Wybór, przynajmniej w moim rozumieniu, zakłada wybór spośród wielu opcji czy też wielu kandydatów. Chyba, że mamy takie wybory na wzór PRL-owski, gdzie żadnego wyboru nie ma, tylko trzeba się podpisać. Tutaj dziwię się Platformie Obywatelskiej, bo znowu wchodzi w postkomunistyczne buty.
Można powiedzieć, że polityka rządzi się swoimi prawami i być może przewodniczący PO chce nałożyć na prezydenta, szczególnie tuż przed wyborami, dodatkową presję. Czy dziwi pana jednak, że również część sędziów, np. Stowarzyszenie „Iustitia”, mówi w tej sprawie jednym głosem z politykami opozycji?
Uważam, że ta organizacja robi wielką krzywdę panu prof. Wróblowi. Cała piątka kandydatów, która została wybrana przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN, to są wyśmienici prawnicy. Wszyscy są profesorami prawa, wszyscy mają wielki dorobek naukowy, instytucjonalny, orzeczniczy i wszyscy w mojej ocenie absolutnie nadają się na stanowisko I prezesa Sądu Najwyższego. Taka próba brutalnego nacisku – przy wykorzystaniu chwytów pozaprawnych, falsyfikacji stanu prawnego – mówienie, że tylko prof. Wróbel jest kandydatem, to taka niedźwiedzia przysługa, którą te środowiska czynią w tej chwili panu profesorowi. To jest również zaangażowanie polityczne, bo deklaracja Borysa Budki stawia pod znakiem zapytania niezawisłość pana sędziego Wróbla. Robią mu w ten sposób krzywdę. Nie chcę sugerować jakichkolwiek związków z Platformą Obywatelską, natomiast tego typu zachowanie nie powinno mieć miejsca. Nie przypominam sobie, aby przy wyborze poprzedników, począwszy od ustępującej niedawno pani prof. Gersdorf, tego typu otoczka polityczna i tego typu presja była wywierana na głowę państwa. To jest prerogatywa prezydenta. Prezydenta ma prawo dokonać wyboru. Tak samo, jak ma prawo dokonać wyboru ze zgłoszonych kandydatów przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Naczelnego Sądu Administracyjnego czy ma prawo wskazać kandydata na prezesa Narodowego Banku Polskiego. Nikt nie ma prawa ograniczać prezydentowi jego prerogatyw. Ograniczanie prerogatyw prezydenta jest złamaniem konstytucji.
Czy według pana wybór I prezesa Sądu Najwyższego przez prezydenta pozwoli nieco uspokoić sytuację wokół reformy wymiaru sprawiedliwości?
Z pewnością sytuacja się uspokoi, co do tego nie mam wątpliwości, ponieważ obecnie nie mamy I prezesa Sądu Najwyższego. Oczywiście jest pełniący obowiązki I prezesa Sądu Najwyższego pan prof. Aleksander Stępkowski, któremu należy pogratulować. Przeprowadził w sposób sprawny postępowanie związane z wyłonieniem pięciu kandydatów i to jest jego wielki sukces. Wszyscy Polacy chcemy, żeby sądownictwo funkcjonowało na przyzwoitym poziomie. Natomiast widzieliśmy awantury rodem z targowisk, gdzie grupa przekupek próbuje za pomocą różnych trików i forteli prawnych wywołać obstrukcję. Widzieliśmy ile to Zgromadzenie Ogólne trwało - w sumie sześć dni. Przy czym samo dokonywanie wyboru pięciu kandydatów przebiegło dosyć sprawnie. Najdłużej trwało powołanie komisji skrutacyjnej i takie dziwne, dwuznaczne pytania o to w jaki sposób głosować, co to znaczy znak „x” na karcie. Mówimy o sędziach Sądu Najwyższego, elicie wymiaru sprawiedliwości w Polsce, którzy moim zdaniem, po części, godzili w dobre imię sędziów, tego typu haniebnymi zachowaniami. Tego kompletnie nie rozumiem. Mówimy wiele jako politycy o odbudowie zaufania do wymiaru sprawiedliwości, natomiast część sędziów Sądu Najwyższego, na pewnym etapie, niestety nie stanęła na wysokości zadania. Ja nad tym bardzo boleję, ponieważ uważam, że ta sytuacja była szansą na swoiste katharsis, oczyszczenie atmosfery wokół SN. Na szczęście zakończyło się to dobrze, ale mogło bez takich mocnych i długich perturbacji.
Not. Kb
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/501632-wywiad-rzymkowski-budka-opowiada-bzdury-ws-i-prezesa-sn