Węgierski parlament przyjął we wtorek ustawę, która zakazuje zmiany płci biologicznej w dokumentach osobistych, co znaczy, że osoby które zmieniły płeć operacyjnie nie będą mogły tego zarejestrować w aktach urzędu stanu cywilnego.
Intencją ustawy, która była przygotowana już od dłuższego czasu, jak mówią węgierscy urzędnicy, była potrzeba zapobieżenia niepewności prawnej. W dokumentach tożsamości w rubryce „płeć” pojawi się teraz informacja „płeć nadana przy urodzeniu“.
Jak wyjaśniono, pełna biologiczna zmiana płci jest niemożliwa i stąd konieczne jest zapisanie takiego stwierdzenia w prawach. Biuro rządu premiera Viktora Orbana informuje, że mężczyźni i kobiety będą mieć dalej możliwość wyrażania swojej płciowości tak jak mają na to ochotę.
Oczywiście wyjaśnienie Orbana nie usatysfakcjonowało środowisk lobby LGBTI oraz bliskich im organizacji.
Masen Davis, dyrektor organizacji Transgender Europe (TGEU) uważa, że nowo wprowadzone prawo na Węgrzech jest „niebezpieczne” oraz, że “osoby transpłciowe będą z tego powodu narażone na przemoc”.
Amnesty International użył swojej ulubionej w takich sytuacjach metafory, że prawo cofnie Węgry do „ciemnogrodu” i wystawi „osoby transpłciowe” na dalszą dyskryminację.
Chociaż zapis został wprowadzony z powodów prawnych, o których mówi rząd Orbana, bez wątpienia jest to nowy dowód na sprzeciw Budapesztu wobec dyktatu ideologii gender. Operacyjna zmiana płci w państwach zachodnich jest coraz częstsza. Nie do rzadkości należą operacje i terapie hormonalne nawet wśród dzieci.
Wielu naukowców ostrzega przed tym niebezpieczeństwem. Londyński „The Times” pisał swego czasu o pracownikach pewnego brytyjskiego szpitala, który przeprowadzał zabiegi zmiany płci. Lekarze zrezygnowali z pracy w tej klinice, ponieważ zrozumieli, że zbyt łatwo podejmowali decyzje o zabiegach i w ten sposób działali na szkodę dzieci.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/501420-wegry-zakazaly-zmiany-plci-biologicznej-w-dokumentach