Dobrze się stało, że Sylwester Latkowski zrobił film dokumentalny o kwitnącym w latach 2007-2015 centrum pedofilii na Wybrzeżu. Film demaskujący, i co oczywiste piętnujący ten zbrodniczy proceder. Jego ofiarami padały z reguły młode dziewczęta, a właściwie poniżej piętnastego roku życia dziewczynki – jeszcze dzieci.
Film zatytułowany „Nic się nie stało” pokazany w prime time w telewizyjnej Jedynce był swego rodzaju odpowiedzią telewizji publicznej na drugą część filmu braci Tomasza i Marka Sekielskich o pedofilii w polskim Kościele katolickim. Zarówno pierwszy odcinek filmu Sekielskich jak i obecny, w głównej mierze miały motyw polityczny. Sama zaś sprawa pedofilii miała być narzędziem, a może lepiej ładunkiem wybuchowym, który „wysadzi w powietrze” Prawo i Sprawiedliwość. Spowoduje jego porażkę w zbliżających się wówczas wyborach do Parlamentu Europejskiego 2019. Ciągle w środowiskach opozycji panuje przekonanie, że prawicę z Kościołem katolickim łączą bliskie związki polityczne. Stąd opublikowanie pierwszego filmu „Tylko nie mów nikomu”, na początku maja 2019 – na dwa tygodnie przed terminem głosowania do parlamentu w Brukseli. Temu samemu celowi służy druga część dokumentu Sekielskich, „Zabawa w chowanego”, która miała swoją premierę w Internecie kilka dni temu, w czasie kampanii wyborów prezydenckich.
Pośrednim zadaniem filmu Latkowskiego jest pomniejszenie ciężaru gatunkowego dokumentu Sekielskich. Jego dokument przekonuje – co jest całkowicie uzasadnione - że zbrodnia pedofilii nie jest tylko przypadłością duchowieństwa katolickiego. Dotyka różnych środowisk. Koszmarnych czynów dopuszczają się także ludzie, znajdujący się na bardzo wysokich szczeblach struktury społecznej. Biznesmeni, przedstawiciele wolnych zawodów, artyści, aktorzy, reżyserzy filmowi, celebryci. Słowem, ludzie uchodzący za elitę społeczną.
Pedofilia poza Kościołem
Największą wartością filmu Latkowskiego jest wydobycie na powierzchnię samego zjawiska pedofilii poza Kościołem. To, że skierował uwagę opinii publicznej na barbarzyńskie postępowanie mężczyzn, prowadzące do dramatów nieletnich dziewcząt oraz ich bliskich.
Jest to krzyk społecznego protestu, domagającego się sprawiedliwości. Ukarania sprawców ohydnych przestępstw. Krzyku wyrażanego przez dziennikarza swoim filmem. I to jest właśnie drugi najważniejszy wątek poruszony przez autora filmu. Brak wymierzenia sprawiedliwości przez powołane do tego służby i instytucje – policję, prokuraturę, sądy. Nadrzędną wartością dokumentu Latkowskiego jest zdemaskowania braku należytej reakcji szeroko pojętego wymiaru sprawiedliwości.
Pod tym względem narzuca się obraz gdańskiego środowiska policji, służb specjalnych prokuratury i sądownictwa przypominający patologiczne powiązania i wzajemne przenikanie się świata biznesu, polityki i rozrywki, które zaowocowały aferą Amber Gold. Właśnie ta sieć wzajemnych powiązań stanowi blokadę do szybkiego wykrywania przestępczości i karania sprawców.
Jest to o tyle ważne, że odpowiednia skuteczność działania tych instytucji w walce z konkretnymi przypadkami pedofilii, spełnia podwójną rolę. Wymierza sprawiedliwą karę osobom, które w tym przestępstwie miały swój udział. Nie tylko sprawców bezpośrednich aktów seksualnej przemocy, ale wszystkich uczestników, tworzących hermetycznie zamknięty świat zbrodni. Począwszy od naganiaczy młodych dziewcząt czy chłopców, ale goryli pilnujących zakazanych, ukrytych pomieszczeń, kelnerów, a nawet szatniarzy, o ile znali tajemnice rozrywkowych czy też nazwijmy je „przytulnych” przybytków. Jest także ostrzeżeniem dla innych, którzy chcieli by ich naśladować.
Celebryci
Nie odbierając zasług twórcy filmu, jedna rzecz mnie niepokoi. Przez Zatokę Sztuki przewinęło się wielu znanych aktorów i celebrytów. Nie ukrywają tego. Wielokrotnie brali udział w koncertach charytatywnych zapraszani przez szefa fundacji, zajmującej się pomocą ludziom niepełnosprawnym. Być może niektórzy z nich - znane i popularne postaci mężczyzn i kobiet - bywali tam okazyjnie, całkowicie prywatnie.
Wielu z nich – trzeba założyć – nie miało pojęcia, o strasznych rzeczach, jakie miały miejsca za kulisami lokalu, z udziałem gości „specjalnych” czy „wtajemniczonych” bywalców. Tymczasem w filmie autor buduje narrację, sugerując jakoby większość tych postaci, co najmniej była zorientowana, w jak brudne sprawy zamieszani są właściciele „Zatoki Sztuki”. Jednocześnie w żaden sposób nie reagowali na to.
Obawiam się, że zbyt lekką ręką Latkowski wpisał te osoby w rejestr negatywnych postaci wstrząsającej historii.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/501359-zalety-i-skazy-filmu-sylwestra-latkowskiego-o-pedofilii