„Starzy” sędziowie Sądu Najwyższego przekonują, że spór wokół wyboru I Prezesa Sądu Najwyższego ma charakter proceduralny i to własnie leży u podstaw opóźnienia w kwestii elekcji. Zdaniem sędziego Marka Dobrowolskiego z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (KNiSP) ta kwestia jest o wiele bardziej skomplikowana.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Co teraz zrobi „kasta” w SN? Prof. Stępkowski: ”Jestem przeciwnikiem siłowego wprowadzania porządków Zgromadzenia SN”
Sędzia Dobrowolski uczestniczył w burzliwych posiedzeniach Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego, który ma wyłonić kandydatów na I Prezesa SN.
Kwestią wzbudzającą największe nieporozumienia jest zagadnienie wyboru przez ZO komisji skrutacyjnej (której zadaniem jest zebranie i policzenie głosów oddanych na poszczególnych kandydatów). Swoisty paraliż w tym względzie źle świadczy o uczestnikach obrad i dla wielu obserwatorów może być niezrozumiały. W normalnych warunkach wybór takiej komisji trwa dosłownie kilka minut. Teraz jest inaczej. Zgromadzenie Ogólne dwukrotnie głosowało nad wyłonieniem składu komisji skrutacyjnej. Za każdym razem bez rezultatu
– pisze sędzia Dobrowolski w „Rzeczpospolitej”.
Każdy z sędziów-członków ZO może bez najmniejszych obaw i zastrzeżeń prawidłowo wywiązać się z obowiązków wynikających z członkostwa w komisji. Nie tu leży źródło napięcia. Mnożenie problemów formalnych przy powoływaniu komisji jest w pewnym sensie zagadnieniem zastępczym i w razie potrzeby ma dawać pretekst do kwestionowania wyboru przez ZO pięciu kandydatów na pierwszego prezesa. Spór o zagadnienia formalne zakrywa więc realny i silny podział w Sądzie Najwyższym między tzw. starymi i nowymi sędziami. W celu uzdrowienia sytuacji w Sądzie Najwyższym należy rozwiązać przyczynę problemu, a nie skupiać się na jego przejawach
– pisze sędzia Dobrowolski.
Przedstawiciel Izby KNiSP SN z wielką kulturą wzywa swoim tekście do opamiętania i wytyka niektórym kolegom nadmierną skłonność do występów przed kamerami. Wszyscy widzieliśmy, jak zausznicy byłej Prezes Małgorzaty Gersdorf, na wyścigi, biegli do dziennikarzy „Gazety Wyborczej” i TVN24, by snuć swoje opowieści o rzekomej dyktaturze ówczesnego p.o. I Prezesa SN prof. Kamila Zaradkiewicza. Czy to postawa godna sędziów Sądu Najwyższego? Czy tak ma wyglądać odpowiedzialność za dobro wymiaru sprawiedliwości? Analiza sędziego Dobrowolskiego odpowiada na te pytania.
WB,RP.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/501275-medialna-ustawka-czy-procedura-o-co-naprawde-chodzi-w-sn