W lutym przyszłego roku upływa termin ważności porozumienia rozbrojeniowego START 3. Jeżeli nie zostanie ono przedłużone, o co usilnie zabiega obecnie rosyjska dyplomacja, to świat może stanąć w obliczu nowego wyścigu zbrojeń. Zarówno jeśli idzie o liczbę znajdujących się w arsenałach głównych graczy głowic nuklearnych i bomb, ale także środki ich przenoszenia. Moskwa deklaruje, że nie weźmie w nim udziału, a w związku z tym nadzieje tych polityków amerykańskich, którzy wzorem Ronalda Reagana chcieliby przez forsowny program zbrojeń wyczerpać Federację Rosyjską ekonomicznie nie ziszczą się. To dlatego, od dwóch lat, w polityce informacyjnej Moskwy nacisk kładziony jest na kwestie nowoczesnych systemów broni hipersonicznej, czy rakiet z napędem atomowym a także robotów bojowych, w tym niewielkich łodzi podwodnych z napędem nuklearnym. Rosyjscy stratedzy informują w ten sposób świat, że są w stanie wyprodukować nowoczesne typy uzbrojenia, które stanowić będą przełom na polu walki w ewentualnej przyszłej wojnie. Te deklaracje uzupełniane są przez wojownicze wypowiedzi Władimira Putina, który już kilkakrotnie w ostatnich latach powiedział, że nie zawaha się przycisnąć guzik w nuklearnej walizeczce, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Ale jakie są realia? Znany rosyjski, niezależny analityk wojskowy Pavel Luzin zastanawia się w Jamestown Eurasia Daily Monitor jakie realne opcje może zrealizować Rosja w razie wygaśnięcia w lutym przyszłego roku umowy START-3.
W jego opinii obecnie, jeśli idzie o broń nuklearną o charakterze strategicznym oraz środki ich przenoszenia między Federacją Rosyjską a Stanami Zjednoczonymi panuje względna równowaga. Stany Zjednoczone dysponują 1 372 głowicami, a Moskwa 1 326, co mieści się w ustalonym w traktacie limicie 1 550 ładunków. Nieco większą przewagę posiadają jeśli idzie o środki przenoszenia obecnie Stany Zjednoczone, które dysponują 655 rakietami i bombowcami strategicznymi, czemu Rosja jest w stanie przeciwstawić 485 środków przenoszenia. Jednak ta nierównowaga, jego zdaniem nie stanowi z punktu widzenia Rosji żadnego zagrożenia.
Jednak wygaśnięcie układu START-3 stawia Rosję przed trudnym zadaniem, związanym głownie z modernizacją jej arsenału nuklearnego. Obecnie na wyposażeniu rosyjskich sił strategicznych znajduje się np. 91 przestarzałych rakiet międzykontynentalnych – 46 sztuk R-36M2 (w nomenklaturze NATO znanych jako SS-18) oraz 45 rakiet Topol (SS-25). Stanowią one obecnie niemal 30 % rosyjskiego arsenału strategicznego i w razie wygaśnięcia układu będą musiały zostać szybko wymienione. Jednak zdolności produkcyjne rosyjskiego sektora przemysłowego w tym zakresie (zakłady w Wotkińsku) są ograniczone i mogą one, zdaniem rosyjskich źródeł, produkować od 12 do 16 rakiet typu RS-24 Jars rocznie. Rosyjski przemysł zbrojeniowy pracuje nad nową rakietą Sarmat (RS-28), ale, jak się szacuje, seryjna jej produkcja nie rozpocznie się wcześniej niż w połowie tego dziesięciolecia a obecnie zdolności wytwórcze zakładów w Krasnojarsku uniemożliwiają produkcję na skalę większą niż 10 sztuk rocznie.
Podobnie sytuacja wygląda ze łodziami podwodnymi o zasięgu strategicznym, których 7 Rosja musi w najbliższym czasie wycofać z eksploatacji. Budowa ich zamienników, okrętów typu Borej notuje liczne opóźnienia i obecnie w różnym stopniu zaawansowania znajduje się budowa 4 okrętów tej klasy. Na dwa kolejne dopiero w tym roku podpisano umowy i ich ukończenie nie nastąpi wcześniej niż w drugiej połowie dekady. Podobnie niejasna sytuacja panuje w zakresie planów modernizacji 55 bombowców strategicznych klasy Tu-95MS oraz 11 Tu-160. Ostatnie dostępne na ten temat informacje mówią o planach przeprowadzania ich unowocześnienia w perspektywie następnego dziesięciolecia. Zdaniem Luzina rosyjski wojska strategiczne w najlepszym wypadku pod koniec obecnej dekady dysponowały będą potencjałem ok. 500 środków przenoszenia, zarówno rakiet strategicznych jak i ciężkich bombowców dalekiego zasięgu. Innymi słowy z wielkim trudem utrzymają na obecnym poziomie swój potencjał strategiczny. Jeśliby w tym samym czasie Stany Zjednoczone rozpoczęły politykę zwiększania ilościowego posiadanego arsenału nuklearnego, to Federacja Rosyjska, bez tytanicznego wysiłku nie będzie w stanie nadążyć. W jego opinii potencjał rosyjskiego przemysłu nie pozwala wcześniej niż pod koniec obecnego dziesięciolecia podjąć wyzwania związanego z ilościowym wyścigiem zbrojeń. A to oznaczać może konieczność pogodzenia się z nierównowagą na poziomie strategicznym, która zawsze, prędzej czy później kończy się ustępstwami politycznymi.
W związku z taka sytuacją w zakresie możliwości Rosji stoją dwie opcje. Pierwsza związana jest z kontynuowaniem prac nad budową i produkcją rakiet hipersonicznych typu Avangard. Jednak według ostatnich informacji z maja tego roku na wyposażenie rosyjskich sił zbrojnych przekazano dopiero 2 rakiety tego typu. Produkcja kolejnych jest podobno w toku, jednak znaleźć też można w rosyjskich mediach informacje, że są one zbyt ciężkie, aby móc zostać zamontowanymi na wyrzutniach typy Yars. Drugą możliwością będącą w zasięgu Rosji jest modernizacja samolotów Tu-22M3 tak aby uzyskały one parametry właściwe dla bombowców strategicznych zdolnych do przenoszenia ładunków nuklearnych. W marcu rosyjskie media informowały o tym, że pierwszy z tak „przerobionych” Tu-22M3 rozpoczął loty testowe. Jednak „wąskim gardłem” tego projektu są znów możliwości produkcyjne rosyjskiego kompleksu przemysłowego. Zakłady w Kuzniecowie produkujące silniki, były w stanie zbudować w 2018 roku tylko 4 sztuki, a począwszy od 2019 mają zakontraktowaną budowę kolejnych 22. Jednak do dziś kontrakt ten nie został zrealizowany. Bombowce strategiczne, w związku z rozwojem systemów przeciwlotniczych są generalnie „słabszą opcją”.
Wydaje się, że w najbliższym czasie Rosji nie pozostaje nic innego, jak z jednej strony eskalować napięcie na poziomie werbalnym i narracyjnym. Deklarować gotowość udzielenia „adekwatnej odpowiedzi” czy wprowadzenia do swej doktryny wojennej zmian, które kolektywny Zachód uzna za świadectwa narastającej agresywności, a nawet nieobliczalnej determinacji. Wzmożeniu ulegnie też kampania dezinformacyjna i pacyfistyczna. Może skłoni to Waszyngton do odstąpienia. Jeśli to nie pomoże, wówczas rozpocznie się gra na czas. Przedłużenie traktatu START-3 na kolejne 5 lat też jest wartością. Jeśli i to się nie uda, to wówczas być może będziemy mogli obserwować nowa twarz Rosji, znacznie bardziej pokojową i ustępliwą.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/501142-dlaczego-moskwa-obawia-sie-kresu-traktatu-start-3