„Prezydent Komorowski zaoferował wszystkim czekoladowego orła na święto Konstytucji 3-go Maja. Ta akcja doskonale wpisała się w rodzaj „trójkowego” dziennikarstwa, który od lat był w tym programie uprawiany. Kosmopolityczny, lewicowy, oderwany od rzeczywistości, aspirujący do dziwnej elitarności” - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl dr. hab. Hanna Karp, medioznawca.
wPolityce.pl: Czy robienie z awantury o listę przebojów sprawy politycznej nie jest przesadą? Pytam w kontekście tego, co dzieje się wokół radiowej Trójki.
Dr hab. Hanna Karp: W tej chwili mamy sytuację , w której wszystko ulega skrajnej polityzacji, a już szczególnie, gdy rzecz dotyczy mediów. Przede wszystkim tych, które jakkolwiek kontestują stronę rządową. Sprawa „Trójki” jest o tyle ciekawa, że jest to medium publiczne, w którym obserwujemy rewoltę dziennikarzy, którzy pracowali tam od dekad. Przyzwyczaili się do tego, że ten program to jest ich własność. Część z nich już odeszła, część odchodzi teraz. Są to dziennikarze, którzy przyzwyczaili się także do statusu gwiazd i do sytuacji, która przez całe dekady była niezmienna. Warto przypomnieć sobie, w jaki sposób powstawała radiowa Trójka, w jakim celu została powołana i kto tam pracował. Ta stacja w PRL została pomyślana jako rodzaj koncesjonowanego wentylu bezpieczeństwa. Miała przede wszystkim hamować różnego rodzaju nastroje niezadowolenia, zwłaszcza wśród młodych słuchaczy i przekierowywać ich uwagę na rodzaj rozrywki, który płynie z Zachodu. W tym kontekście sytuacja z piosenką Kazika – ma wymiar groteskowy. Wykreowano z wątpliwego wydarzenia polityczną sprawę numer jeden. Jakim jesteśmy szczęśliwym krajem, że nie mamy innych, poważnych problemów! Pomijając temat pandemii koronawirusa i kryzysu z nią związanego.
To jest problem tych dziennikarzy, którzy postanowili zamanifestować swoje odejście. To kontynuacja afery, jakiej towarzyszyło odejście Magdaleny Jethon i dziennikarzy z nią związanych. To Jethon, Niedźwiecki i inni za czasów prezydenta Bronisława Komorowskiego maszerowali Krakowskim Przedmieściem z różowymi balonikami i z orłami na balonikach w akcji „Orzeł może”. Prezydent Komorowski zaoferował wszystkim czekoladowego orła na święto Konstytucji 3-go Maja. Ta akcja doskonale wpisała się w rodzaj „trójkowego” dziennikarstwa, który od lat był w tym programie uprawiany. Kosmopolityczny, lewicowy, oderwany od rzeczywistości, aspirujący do dziwnej elitarności.
Dziennikarze tej stacji przez dekady zbudowali własne środowisko, celebrowali samych siebie, pielęgnowali swoje rytuały i swoje ego. I w tej chwili ta budowla runęła. Wokół tego faktu próbuje się rozniecać rodzaj społecznego niezadowolenia, jakiegoś buntu. Cała sprawa ma wymiar niesmaczny.
Wydaje mi się, że środowiska, które wzniecają atmosferę niepokoju, są przede wszystkim przystawką do kampanii Rafała Trzaskowskiego, tak jak wcześniej wtórowali Bronisławowi Komorowskiemu. A Rafał Trzaskowski – jak można już było zauważyć – zrobił z ataku na „pisowskie media” pierwszy i najważniejszy punkt swojego programu wyborczego.
Mamy do czynienia z kontynuacją tego, o czym Pani mówiła jeśli chodzi o to przenoszenie uwagi publicznej na inne tematy. Można odnieść wrażenie, że w całym tym szumie chodzi o odwrócenie uwagi od osoby Rafała Trzaskowskiego.
Być może tak, chociaż i jednocześnie pośrednio przyciągnięcie uwagi. Dlatego, że głos buntu i krzyku, o „cenzurze w mediach publicznych” to wtórowanie na melodię Trzaskowskiego, który krzyczał, że zlikwiduje TVP Info, dział informacyjny, publicystykę. Ostrzegał dziennikarzy , żeby szybko zadawali pytania, póki jeszcze mogą je zadawać. Oskarżenie o rzekome zdjęcie z listy przebojów piosenki Kazika także wpisuje się w nurt zarzutów kierowanych pod adresem mediów publicznych. Proszę zauważyć, to wszystko układa się jak puzzle. Gdybym miała snuć jakąś teorię spiskową, zbierając informacje, jakie do tej pory padły na temat tej sprawy, można powiedzieć, że ktoś świadomie wrzucił tę piosenkę, a później dorobił do tego ideologię i wykreował resztę wydarzeń. Proszę zobaczyć, jak gremialnie wszyscy odeszli. Jak są zgodni, jakby czekali na ten moment. Podchwycono pretekst, domagając się jeszcze odejścia pani dyrektor, tak, by upiec przy tym jeszcze i tę pieczeń.
Tym bardziej, że niejako za ciosem poszedł pan Budka, który równie demonstracyjnie wyszedł ze studia Salonu Politycznego Trójki, wygłaszając oświadczenie na temat braku wolności mediów, tudzież cenzury w tychże mediach, tym samym świetnie się wpisując niejako w continuum tej sprawy.
Już wtedy, gdy Trzaskowskiego zapytano o Warszawę, o to, jak kieruje jej sprawami, ujawnił atak paniki. Natychmiast odwrócił temat, rzucił się na media publiczne. Przy okazji stało się jasne, że to będzie wątek wiodący, utrzymujący cały ciężar jego kampanii wyborczej. Myślę, że Trzaskowski jest bardzo zaprzyjaźniony z liderami dawnej Trójki. To, można powiedzieć, ich mentalne dziecko.
Środowisko dziennikarzy peerelowskiego radia i telewizji, peerelowskiej estrady to jego mały bastion, który jeszcze się dotąd tak ostentacyjnie nie objawił. A on dziś aspiruje do roli elit i antypisowskiej opozycji.
Ostatni bastion i ostatnia szansa. W końcu tego zaburzenia proporcji i skierowania zainteresowania opinii publicznej na tematy zastępcze raczej długo utrzymać się nie da.
Nie da się długo utrzymać. Dlaczego? Dlatego, że pewnych spraw nie można zakrzyczeć. Krzyk , że „pisowska telewizja i pisowskie radio kłamie i stosuje cenzurę” może będzie skuteczne, jeżeli podchwyci te tony zagranica. Natomiast do Polaków to nie dotrze i nie przekona w żadnej sprawie. To nie jest żaden argument. Uderza miałkość argumentów Rafała Trzaskowskiego, który – widać – w tej chwili bardzo stara się, ale jest to nieefektywne i nieefektowne. Mam nawet podejrzenia, że nowy kandydat na prezydenta, nie miał czasu zapoznać się z ustawą zasadniczą. Jeżeli mówi na konferencji prasowej do dziennikarzy, że zlikwiduje jedną czy drugą telewizję, że zmieni programy, że nie będzie publicystyki, informacji, ale rozrywka, kabaret, to znaczy, że nie zapoznał się z zakresem kompetencji prezydenta państwa. Myślę, że bardzo zasadne jest pytanie, co pan Rafał Trzaskowski potrafi. Jakie ma kompetencje? Jakie umiejętności?
Dla mnie pan Rafał Trzaskowski jest dużym znakiem zapytania i marną kopią pana Donalda Tuska. A histeryczne zaangażowanie dziennikarzy radiowej Trójki? Oni także wokół jego kampanii chcą upiec swoje pieczenie.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/500986-nasz-wywiad-hanna-karp-o-sytuacji-w-trojce-budowla-runela