Prezydent Polski Rafał Trzaskowski namawiałby prezydenta stolicy, którym jest obecnie, do podjęcia rozmów o nadaniu ulicy Lecha Kaczyńskiego w Warszawie. Trudno o większą hipokryzję. Od 2017 r. w Warszawie znajdowała się ulica upamiętniająca tragicznie zmarłego prezydenta.
Decyzją ówczesnego wojewody mazowieckiego Zdzisława Sipiery, aleja Armii Ludowej została przemianowana na Aleję Lecha Kaczyńskiego w ramach dekomunizacji nazw ulic. W tym samym roku Rada Miasta Stołecznego Warszawy przyjęła uchwałę o wniesieniu skargi na zarządzenie zastępcze do sądu administracyjnego.
W efekcie w 2018 r., dokładnie 13 grudnia, w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, po decyzji Naczelnego Sądu Administracyjnego, która uznawała proces za niezgodny z prawem, rada przyjęła kolejną uchwałę, ponownie zmieniającą nazwę arterii z al. Lecha Kaczyńskiego na Trasę Łazienkowską. Uchwała w tej sprawie weszła w życie 5 lutego.
Rekomunizowano 44 ulice. Poza bulwersującym symbolizmem powracającego kultu komunistycznych postaci, sam koszt operacji szacowany był na 150-200 tys. zł. I znaleźli się urzędnicy, i czas, i energia, żeby całą operację przeprowadzić.
Latem 2019 r. Rafał Trzaskowski przyznał jednak, że ręka zadrżałaby mu w przypadku rekomunizacji 6 nazw ulic, zatem sprzeciwiając się wyrokowi sądu przywrócił nadaną przez wojewodę nazwę m.in. ulicy Danuty Siedzikówny „Inki”, Bohaterów Kopalni Wujek, Grzegorza Przemyka i Stanisława Pyjasa. W przypadku ul. Lecha Kaczyńskiego ręka Trzaskowskiemu nie zadrżała. Zgodził się także zlikwidować ul. Duracza i 17 stycznia.
Cieszę się, że sąd potwierdził to, co myśmy mówili od dawna, że decyzje dotyczące zmian nazw ulic są w gestii radnych w radzie m.st. Warszawy i że nie może wojewoda decydować za samorząd w tak istotnych sprawach
— mówił Trzaskowski. Czyli w gestii Rafała Trzaskowskiego jako prezydenta miasta. Nie jako prezydenta Polski.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/500841-przy-likwidacji-ul-kaczynskiego-reka-nie-zadrzala