Gdańsk to republika deweloperów - powie wam to każdy, kto choć odrobinę orientuje się w realiach miasta. To wielkie firmy budowlane wpływają na sposób zagospodarowania terenów, także historycznych, pisałem o tym niejednokrotnie i tutaj na portalu wPolityce.pl i w tygodniku „Sieci”.
Teraz jednak wchodzimy na zupełnie nowy poziom bezczelności tych nieformalnych władców miasta. Gdański poseł Prawa i Sprawiedliwości Kacper Płażyński, od lat zaangażowany w walkę o zachowanie historycznych miejsc otrzymał właśnie od dewelopera ROBYG pismo z wezwaniem do przeprosin i zapłaty 150 tys. zł. na cel charytatywny:
Forma i treść Pana upublicznionej wypowiedzi w ewidentny sposób naruszyły dobra osobiste ROBYG. W materiale pojawiły się sformułowania typu: „…jak to w Gdańsku bywa, prawdopodobni nieznani sprawcy podłożyli ogień…”, „…zabytek w sposób szczególnie niewygodny dla obecnego inwestora - dewelopera ROBYG, dla którego lepiej byłoby, gdyby tych zabytków nie było…” (…)
— czytamy m. in. w piśmie, które wczoraj dotarło do biura poselskiego Płażyńskiego.
Kolejnych 100 tys. zł od posła deweloper domaga się za wypowiedź w programie „Alarm TVP”. Chodzi o słowa:
(…) sama akcja jest ewidentna i skandaliczna. Urzędniczka, która wcześniej miała pełnomocnictwo wydaje takie pozwolenie, bardzo na rękę ROBYG-owi. Lobbing i takie nieczyste intencje są dla mnie jasne i nie mam złudzeń, że coś innego miało tutaj miejsce…
Kacper Płażyński odniesie się do tej korespondencji dzisiaj na specjalnej konferencji prasowej.
Walka o Gedanię
Deweloper poczuł się urażony m. in. tą wypowiedzią, w której gdański parlamentarzysta nie po raz pierwszy przecież wyraża troskę o historyczną tkankę miasta, niestety, coraz bardziej pożeraną przez nowoczesne inwestycje.
Walka o Gedanię trwa, my się nie poddajemy, mam nadzieję, że będzie zwycięska
— mówi Płażyński.
Mam wrażenie, że to nowa odsłona wojny gdańsko-deweloperskiej i próba ordynarnego uciszenia człowieka, który bez skrupułów punktuje podejrzane inwestycje. Oczywiście, że dla firm budowlanych byłoby lepiej, gdyby mogli stawiać kolejne apartamentowce w ciszy i spokoju.
Dlatego z takim oburzeniem przyjęto artykuł w tygodniku „Sieci” z lipca 2019 roku, gdy wraz z Markiem Pyzą pisaliśmy o deweloperce, która rządzi Gdańskiem. Wspomnieliśmy także oczywiście o „Gedanii”. Oto fragment tamtego artykułu:
Dowodem na dziwną prawidłowość, że tego co polskie w Gdańsku się nie pielęgnuje, jest również teren byłego klubu sportowego Gedania. Podczas gdy w Wolnym Mieście Polacy nie mieli możliwości zaistnienia ani na niwie artystycznej, ani politycznej, pewne możliwości demonstrowania przywiązania do biało-czerwonych barw dawał sport. To tam, na terenie Wrzeszcza istniał wówczas tzw. polski trójkąt. Wyznaczały go parafia św. Stanisława, Polski Dom Akademicki „Bratniak” i właśnie Gedania. Polacy spotykali się nie tylko na zawodach sportowych, ale również na patriotycznych manifestacjach. Zostały fotografie sportowców i harcerzy z polskimi sztandarami.
Dzisiaj stadionu Gedanii nie ma. Jest zrujnowany, otoczony obdrapanym murem teren i żal okolicznych mieszkańców do władz miasta, że nie zatrzymały, mimo sprzeciwu radnych, sprzedaży terenu deweloperowi. Budowa co prawda nie ruszyła, więc może jest jeszcze czas, by to miejsce odzyskało blask, na jaki zasługuje. A to przecież kawał polskiej historii Gdańska. Przypomina o nim tylko skryta w krzakach płyta pamiątkowa z napisem: „Pamięci członków klubu sportowego Gedania, niezłomnych patriotów prześladowanych przez Niemców za krzewienie polskości w Gdańsku, z których wielu oddało życie za Ojczyznę”. Pod obeliskiem ukryta jest urna z prochami z miejsc kaźni mieszkańców ziemi gdańskiej: z Zaspy, Poczty Polskiej, Westerplatte, Szymankowa, Piaśnicy i Stutthofu. Czy można z czystym sumieniem postawić tutaj po prostu nowe bloki?
CZYTAJ TAKŻE: KOMENTARZ MARCINA WIKŁO: Historyczne tereny Gedanii dla dewelopera? Pytanie „czy Gdańsk chce do Niemiec” jest wciąż aktualne
CZYTAJ TAKŻE: KOMENTARZ MARKA PYZY: Zabudować oazę polskości. Jak Gdańsk (nie) dba o Gedanię
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/500826-tylko-u-nas-deweloper-straszy-posla-sadem-i-zada-250-tys