Postawienie w tej sytuacji pani polityk, która dwa czy nawet więcej razy zgodziła się dawać swoją twarz, a wiedząc, jak sądzę, że nie będzie faworytką wyborów – być kandydatką w wyborach prezydenckich… Polityk, która tyle razy zaryzykowała swoją wygodną pozycję – bo ona miała dość dobre lokalnie wyniki – po to, żeby pomagać partii, zasługuje chyba na pożegnanie w trochę inny sposób. Warto przy tym dodać, że PO ma na tle innych partii bardzo mocno sfeminizowany elektorat i ten obrazek z dnia dzisiejszego może PO w przyszłości dość dużo kosztować
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
wPolityce.pl: Platforma Obywatelska zdecydowała się zmienić kandydata na prezydenta tuż przed wyborami. Jak ocenia Pan tę decyzję?
Prof. Rafał Chwedoruk: Myślę, że jest to decyzja należąca do gatunku takich, które podejmuje się ostatecznie i pod wpływem daleko idącego zagrożenia. Jest to na swój sposób decyzja bezprecedensowa w polskiej polityce, albowiem podjęta w zasadzie tuż przed samymi wyborami i możliwa wyłącznie na skutek fizycznego zbiegu okoliczności dotyczących trybu przeprowadzania tych wyborów. PO miała trzy możliwości po załamaniu się kampanii dotychczasowej kandydatki. Mogła rewitalizować tę kampanię, co miałoby na celu ratowanie pozycji kierownictwa partii, ale było obarczone olbrzymim ryzykiem. W zasadzie brakowałoby gwarancji, że by osiągnęła cel minimum, czyli zajęcie drugiego miejsca. Druga możliwość to wsparcie któregoś z innych kandydatów, nieodległych od PO, to znaczy pana Hołowni, lub Kosiniaka-Kamysza. Zapewne organizacyjnie byłoby to najprostsze i miałoby najdalej idące efekty w samych wyborach, natomiast bardzo mocno podważałoby pozycję kierownictwa PO wewnątrz tej partii w kolejnych miesiącach.
I samej PO na opozycji…
To niezależnie od tych wszystkich okoliczności, ale oczywiście tak. W tym wypadku to byłaby jeszcze jedna okoliczność. Po trzecie to, co zrobiono, czyli wymianę na kogoś, kto dysponuje bardzo wysokim poziomem rozpoznawalności tak, żeby nie trzeba było tracić kurczącego się czasu i środków na przedstawianie go opinii publicznej. Zapewne z tych, którzy spełnialiby takie kryteria obecny prezydent Warszawy rodzi dla największej partii opozycyjnej najmniejsze ryzyka. Choć też różne jego działania, jako prezydenta stolicy, budziły dyskusje, to jednak inni kandydaci PO byliby bardziej podatni na krytyki i negatywną kampanię ze strony oponentów. Do roli kogoś, kto nawiąże walkę z Szymonem Hołownią i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem z możliwych kandydatów PO Rafał Trzaskowski chyba w największym stopniu się nadaje. I to jest w zasadzie jedyna chyba szansa, żeby PO utrzymała swoją przewagę.
Wydaje się, że nie jest już w stanie utrzymać swojej hegemonii wśród opozycji. Hegemonii, która była jednym z elementów strategii w czasach Grzegorza Schetyny. Pozostaje tylko walka o utrzymanie przewagi nad Lewicą i PSL-em.
Jaki wydźwięk ma to, że Małgorzata Kidawa-Błońska na konferencję, na której poinformowała o swojej rezygnacji ze startu w wyborach prezydenckich, wyszła sama? Jakie ma to znaczenie wizerunkowe? Czy nie powinna wyjść jednak z liderami partii?
Wiele mogłoby pewnie zaskakiwać podczas tej kampanii. Po pierwsze w wykonaniu Platformy Obywatelskiej jako jej uczestnika. Nie pierwszy to raz, gdy w polityce coś idzie nie po myśli nawet dużego, poważnego organizmu politycznego. Przyznam, że dla mnie w całej tej historii to jest chyba najbardziej zaskakujące. Zdarzają się momenty porażek w polityce. W zasadzie każdy doświadczony polityk czegoś takiego w swojej karierze doświadczył. Wielu polityków traci stanowiska, musi z czegoś rezygnować. Postawienie w tej sytuacji pani polityk, która dwa czy nawet więcej razy zgodziła się dawać swoją twarz, a wiedząc, jak sądzę, że nie będzie faworytką wyborów – być kandydatką w wyborach prezydenckich… Polityk, która tyle razy zaryzykowała swoją wygodną pozycję – bo ona miała dość dobre lokalnie wyniki – po to, żeby pomagać partii, zasługuje chyba na pożegnanie w trochę inny sposób.
Warto przy tym dodać, że PO ma na tle innych partii bardzo mocno sfeminizowany elektorat i ten obrazek z dnia dzisiejszego może PO w przyszłości dość dużo kosztować. Myślę, że w tym wszystkim wizerunkowo wypadło to jeszcze gorzej niż wcześniejsze rzeczy. Warto na tym tle przypomnieć niegdysiejsze nagrane słowa Sławomira Neumanna. Spadła na niego krytyka z wielu stron, ale w istocie powiedział on na swój sposób coś w polityce oczywistego. Jeśli ktoś uczestniczy w jakiejś wspólnocie politycznej, tym bardziej jeśli jest to formalnie istniejąca partia polityczna, to ta partia musi zakładać jego dobrą wolę i go bronić. Na tym tle dzisiejsza sytuacja nie jest dla PO komfortowa. Jeśli to, co się dzieje w tej chwili, nie przyniesie rezultatu, jeśli Rafał Trzaskowski nie zajmie przynajmniej solidnego drugiego miejsca w tych wyborach, to PO będzie podlegała różnym zewnętrznym naciskom. Na pewno pojawią się ośrodki, tak jak to się dzieje przez ostatnie lata, tyle tylko, że PO skutecznie w miarę się temu opierała, które będą chciały ją rozerwać od wewnątrz, ściągnąć w stronę swoich formacji. Ta dzisiejsza sytuacja niekoniecznie służy wzmacnianiu więzów w partii, lojalności działaczy na różnych niższych szczeblach partii, którzy mogą za chwilę dostawać oferty z innych koalicji międzypartyjnych, jeśli PO szybko nie odbuduje swoich notowań. To najdobitniej pokazuje, że coś w takim prostym wymiarze organizacyjnym w PO przestało funkcjonować i że jej pozycja w polskiej polityce, trwająca niemal od początku powstania tej partii, znaczy od kampanii 2001 roku, gdy była zawsze jednym z dwóch głównych podmiotów, za chwilę może zostać zakwestionowana.
To, co na pewno się stało w ostatnich tygodniach, to sytuacja, w której Platforma straciła hegemonię wśród opozycji i cała ta dzisiejsza sytuacja szczególnie dla konkurentów walczących o podobny, liberalny elektorat z silnym udziałem kobiet może być bardzo łatwym do wykorzystania obrazkiem.
Dlaczego Platforma Obywatelska tak długo zwlekała z wymianą kandydata na prezydenta? Czy liczy na to, że do wyborów jest zbyt blisko, aby nowy kandydat – niezależnie od tego, kto nim zostanie – zdążył się skompromitować?
Powiem szczerze, że nie sposób zrozumieć nie tyle strategii PO, co jej braku w ostatnich tygodniach. Myślę, że czymś, co sparaliżowało tę partię, było użycie słowa „bojkot”. Bo jeśli tego słowa użyły osoby związane z największą opozycyjną partią, to znaczy, że te słowa dotrą do wszystkich. Wówczas PO miała tylko jedną możliwość, to znaczy powinna rzeczywiście bezwarunkowo wezwać do bojkotu wyborów. Ostatecznie tego nie zrobiła. W ten sposób dała pole innym opozycyjnym kandydatom do wykazania swojej samodzielności, odcięcia się od tego itd. Od tego momentu na dobrą sprawę było jasne, że kłopoty PO taktyczne, na poziomie samej kampanii wyborczej, przeistoczą się w problemy natury strategicznej. To, co dziś obserwujemy, ta dramatyczna próba ratowania tego, co jeszcze się da uratować, liczenia na to, że po wyborach prezydenckich nastąpi dłuższy czas pewnej politycznej ciszy i wtedy PO zdoła – trochę tak, jak to się stało po wyborach sejmowych 2015 roku – odbudować swoją pozycję, utrzymać sondażową przewagę nad innymi partiami opozycyjnymi.
Radosław Sikorski zgłosił gotowość do walki o prezydenturę. W łonie PO jest wiele nurtów i wygląda na to, że szykuje się ostra walka. Czy może się zdarzyć, że PO nie uda się wyłonić kandydata na urząd prezydenta?
Możemy sobie oczywiście wyobrazić, tak jak mówiłem na początku, scenariusz, w którym PO popiera któregoś z już funkcjonujących kandydatów w wyborach prezydenckich. Natomiast taka sytuacja mogłaby – nawet gdyby to zakończyło się umiarkowanym sukcesem – jednak osłabić pozycję Platformy, a tak jak mówię – przede wszystkim jej kierownictwa. Problem wewnętrzny PO, który kierownictwo będzie musiało głęboko przemyśleć, to problem taki, że dawny, dychotomiczny podział na stronników Donalda Tuska i Grzegorza Schetyny skomplikował się. Dziś bardzo wyraźnie widać jakby wielogłos w PO, co może czasami stwarzać wrażenie pewnego chaosu. Warto dostrzec jedną różnicę – od kilku miesięcy wiele się zmieniło. To znaczy, gdy dochodziło w czasie wyborów sejmowych do zmiany okręgów wyborczych przez kandydatów PO, Małgorzatę Kidawę-Błońską i Grzegorza Schetynę, stało się to nagle. Opinia publiczna w zasadzie poznała to na żywo. A teraz mamy za sobą kilka dni medialnych spekulacji na ten temat, w których uczestniczyły też osoby związane z samą Platformą. To pokazuje, że PO zmierza w stronę bardzo niebezpiecznego momentu, w którym różne spoiwa utrzymujące tę partię będą słabły. A inaczej niż to było niegdyś, tym razem Platforma ma wokół siebie konkurentów chętnych na schedę po niej, chętnych na jej działaczy i na jej wyborców.
Sytuacja, w której dokonuje się tej gwałtownej zmiany, a towarzyszą temu dyskusje, kto miałby być tym kandydatem, tylko pogarszają obraz sytuacji. W tej chwili to, co powinna zrobić PO, to dosłownie w ciągu godziny zapowiedzieć, że taka zmiana się dokona i ją przeprowadzić. Zamknąć temat i jak najszybciej zająć się lansowaniem nowego kandydata, bo na to naprawdę będzie z obiektywnych przyczyn bardzo mało czasu.
To jest oczywiście też kwestia dyskusji o przywództwie w PO. Jak wielkim błędem Platformy było dokonywanie zmiany lidera w zasadzie już w trakcie trwającej kampanii prezydenckiej. To precedensowa sytuacja w polskiej polityce i dziś widać, jaką PO i sam Borys Budka płacą za to cenę. Ten lider po prostu nie miał czasu, żeby wypracować sobie pozycję porównywalną z wcześniejszymi liderami wewnątrz PO oraz w relacjach z innymi partiami. Zgłaszane teraz wątpliwości, czy różne propozycje personalne ze strony różnych polityków PO są absolutnie nie trafione w czasie. Ta partia musi za wszelką cenę przekonywać liberalnych wyborców, że wie, czego chce, że może więcej niż Szymon Hołownia czy Władysław Kosiniak-Kamysz, a nie zastanawiać się, który z jej członków lepiej wypadłby w wyborach.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Anna Wiejak
W związku z problemami z dystrybucją drukowanej wersji tygodnika „Sieci” (zamykane punkty sprzedaży, ograniczona mobilność społeczna) zwracamy się do państwa z uprzejmą prośbą o wsparcie i zakup prenumeraty elektronicznej - teraz w wyjątkowo korzystnej cenie! Z góry dziękujemy!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/500390-prof-chwedorukto-moze-po-w-przyszlosci-dosc-duzo-kosztowac